Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dobrze, że „TP”, jako „niekatolickie” w mniemaniu niektórych pismo, poświęcił dużo miejsca człowiekowi, który stara się być odnowicielem Kościoła. W Polsce mamy do czynienia z różnymi, by delikatnie to nazwać, ocenami tego pontyfikatu. W mojej diecezji modlimy się za „papieża Franciszka”. Do śmierci Jana Pawła II modliliśmy się za „naszego papieża”. Do dziś rekolekcjoniści jeżdżą po kraju z kazaniami o naukach JPII, jakby dwóch pontyfikatów następnych nie było. To i tak lepiej niż w Krakowie, gdzie, podobnież, modlą się o śmierć papieża Franciszka…
Ale są i pozytywne przykłady. Będąc w diecezji legnickiej usłyszałem, że modlimy się za „naszego papieża Franciszka”. Niestety, pod względem słyszalności nauki papieża mamy w Polsce sytuację podobną do lat PRL-u. Wtedy miejsca, gdzie można było posłuchać ówczesnych papieży, były zagłuszane. Dziś naukę papieską „zagłusza” rodzima rozgłośnia z Torunia. Nawet nie zagłusza, a wręcz odwraca.
Czytaj także: Teksty na pięciolecie pontyfikatu papieża Franciszka w "TP" nr 11/2018