Za uczciwą Słowację

Wystarczyło kilka dni, aby środkowoeuropejski prymus stał się niemal państwem upadłym, gdzie mafiosi sterują politykami. Śmierć dziennikarza uruchomiła lawinę.

13.03.2018

Czyta się kilka minut

Świece upamiętniające dziennikarza Jána Kuciaka, jego narzeczoną i zdjęcie premiera Ficy z napisem „Wróg”. Bratysława, 28 lutego 2018 r. / MATEJ KALINA / EAP / PAP
Świece upamiętniające dziennikarza Jána Kuciaka, jego narzeczoną i zdjęcie premiera Ficy z napisem „Wróg”. Bratysława, 28 lutego 2018 r. / MATEJ KALINA / EAP / PAP

Każdy dzień na Słowacji przynosi nowe doniesienia o korupcji, każdy obfituje w coraz ostrzejsze słowa. Przetrwanie rządu wydaje się niemal niemożliwe. Rozpisanie wcześniejszych wyborów – lub głęboką rekonstrukcję gabinetu – postuluje prezydent Andrej Kiska. Opozycja zapowiada wniosek o wotum nieufności dla premiera Roberta Ficy. Na ulice wielu miast wychodzą tysiące ludzi, organizowane są kolejne akcje protestu.

Premier Fico jest jednak zdeterminowany, by utrzymać się u władzy bez względu na koszty. Szerzy więc teorie spiskowe: sugeruje, że to prezydent destabilizuje kraj i działa na zlecenie zagranicy, że być może stoi za tym filantrop George Soros (to nie jest chwyt oryginalny, węgierski premier Orbán straszy Sorosem od dawna). Antypaństwowe cele Fico zarzuca nawet ludziom, którzy organizowali pierwsze akcje mające upamiętnić dwoje 27-latków: Jána Kuciaka i jego narzeczoną Martinę Kušnirovą.

W jednej chwili Słowacja, kraj – zdawałoby się – stabilny i uporządkowany, zaczęła dryfować w kierunku co najmniej dezintegracji, a może nawet autokratyzmu. Tymczasem kilka miesięcy temu Fico deklarował, że chce być w „twardym jądrze” Unii Europejskiej…

News z radia

Katarína Nagy Pázmány jechała autem, gdy z radia usłyszała wiadomość o śmierci dziennikarza śledczego Kuciaka i jego narzeczonej – między informacją z Dubaju a prognozą pogody. Pamięta, jak zaczęła przerzucać stacje, aby dowiedzieć się więcej. Nie chciała uwierzyć, że po czymś takim w radiu ktoś będzie mówił o opadach śniegu, że będzie grała muzyka.

– To był dla mnie szok. Razem z mężem mamy po 27 lat, tyle samo co Ján i Martina. My zdążyliśmy się pobrać, za kilka miesięcy urodzi się nasze dziecko. Bardzo szanowałam pracę Jána. Mój mąż nawet go poznał – opowiada „Tygodnikowi”. – Byliśmy tak smutni, zszokowani i jednocześnie źli, że uznaliśmy: musimy coś zrobić!

Na apel o upamiętnienie zamordowanych, którego Katarína była współautorką (wraz z mężem), odpowiedziały nieoczekiwanie tysiące ludzi. W samej Bratysławie na tamten pierwszy protest, w piątek 2 marca, przyszło 25 tys. ludzi. Przyszedł także – jak podkreślił: jako zwykły obywatel – prezydent Kiska. Była to największa demonstracja w słowackiej stolicy od 1989 r. Marsze lub wiece odbyły się też w kilkudziesięciu innych słowackich miastach i miasteczkach.

– Dla mnie to był dowód, że istnieje duża grupa ludzi, którzy chcą, żeby w naszym państwie obowiązywały pewne wartości, i są gotowi stanąć w ich obronie. Na marszu atmosfera była spokojna, ludzie częstowali się herbatą, były matki z dziećmi. Byli ludzie ze świata kultury, wszyscy ze świeczkami w dłoniach. Chodziło o pokazanie, że opowiadamy się za demokracją i wolnością słowa, że nie chodzi o gniew, lecz o smutek i miłość – mówi Katarína.

Minęło kilka dni, a Katarína nadal jest bardzo zajęta. Przygotowuje kolejną akcję upamiętniającą Jána i Martinę. Co myśli o tym, że premier zasugerował, iż takie akcje to zaplanowana za granicą próba zmiany rządu? Katarína: – Naszą jedyną motywacją było upamiętnić Jána i Martinę. To absurdalne, że premier w ten sposób stara się odwrócić uwagę od śmierci dwojga odważnych ludzi. Jego teorie spiskowe są niemożliwe do przyjęcia w demokracji. Wierzymy, że ludzie nie dadzą temu posłuchu.

Ośmiornica

Ján Kuciak był dziennikarzem śledczym, pisał dla portalu Aktuality.sk – głównie o korupcji, oszustwach podatkowych i niejasnych powiązaniach między biznesem a polityką. Pod koniec lutego znaleziono go zastrzelonego we własnym domu, razem z narzeczoną – on dostał kulę w serce, ona miała przestrzeloną głowę. Sposób, w jaki ich zamordowano, wyglądał na egzekucję. Kuciak komuś się naraził, zapewne swoją pracą. Otrzymywał już zresztą pogróżki.

Ostatni materiał, którego nie ukończył, a który został opublikowany po jego śmierci przez media w kraju i za granicą, dotyczył włoskiej mafii, która znalazła dla siebie ciche miejsce we wschodniej części Słowacji. Chodziło o wykupione przed laty państwowe (za komunizmu) gospodarstwa rolne, na których restrukturyzację wyłudzano unijne dotacje. Ale było tam też coś więcej: związki mafijnych biznesmenów z ludźmi z otoczenia premiera.

Jak mówiła w wywiadzie dla „DennikN” Pavla Holcová – czeska dziennikarka, która współpracowała z Kuciakiem – tuż przed śmiercią odkrył on związek między politykiem rządzącej partii SMER a biznesmenami z kręgów kalabryjskiej mafii ‘Ndrangheta. Nie był to jednak, jej zdaniem, punkt zwrotny sprawy. ‘Ndrangheta znana jest z tego, że stara się nie ściągać na siebie uwagi, więc na śmierci Kuciaka nie zyskała, wręcz przeciwnie. Komu była ona zatem na rękę? Holcová, która ma teraz policyjną ochronę, nie umie na to odpowiedzieć.

Nikt nie postawił zarzutu, że coś wspólnego z zabójstwem mógłby mieć Fico lub jego ministrowie. Chodzi natomiast o jego odpowiedzialność polityczną, o przyzwolenie na związki między polityką i szemranym biznesem, a także o jego wrogość wobec mediów, o obrażanie dziennikarzy i podważanie ich wiarygodności.

Gdyby do czegoś takiego doszło gdzieś indziej, pewnie posypałyby się dymisje. Byłby to jednak tylko polityczny kryzys, a nie społeczna rewolucja. Tymczasem na Słowacji rozwija się zupełnie inny scenariusz, który wiele mówi o tym kraju.

Taktyka premiera

– Fico nie ma żadnej ideologii, on ma tylko jedną ideę: utrzymać się u władzy. Dlatego zdecydował się na konfrontację ze społeczeństwem obywatelskim, które ma teraz przeciwko sobie – mówi „Tygodnikowi” słowacki politolog Michal Vašečka. – W Brukseli myślą, że to jest problem korupcji. Ale teraz to już jest inna skala. To hierarchiczna oligarchia, przesuwanie Słowacji w stronę państwa mafijnego. Stąd tak silna reakcja ludzi. I stąd upór Ficy, który nie może ustąpić, bo tu chodzi nie tylko o niego, ale o swego rodzaju system.

Przeciwko Ficy opowiedziała się opozycja, ludzie na ulicy, nawet Kościół. Biskup Marek Forgáč ostrzegał przed „zinstytucjonalizowanym złem”, a stos banknotów na stole (milion euro, które Fico zaprezentował jako nagrodę za informacje o zabójcy) uznał za wyraz cynizmu. Inni duchowni też odnieśli się krytycznie do sytuacji w kraju, nawołując o walkę z korupcją. Przed kolejnymi demonstracjami głos zabrał arcybiskup Bratysławy Stanislav Zvolenský, wyrażając nadzieję, że przemoc i zbrodnia nie zwyciężą. „Niech te zgromadzenia wzbudzą wiarę, że ostatnie słowo na Słowacji (…) będzie należeć do sprawiedliwości” – mówił.

Premier Fico mógł podjąć próbę znalezienia rozwiązania. Zamiast tego zdecydował się szukać winnych wśród bliżej nieokreślonej „zagranicy” i sięgnął po mechanizm tworzenia wrogów i odwracania uwagi od problemów. Jego taktyka wzbudziła zdumienie i niepokój, komentowano ją nawet jako graniczącą z utratą rozumu.

Tymczasem z każdym dniem sytuacja się zaostrza. W miniony czwartek, 8 marca, prokurator Vasiľ Špirko ujawnił, że są podejrzenia o korupcję wobec ministra spraw wewnętrznych Roberta Kaliňáka i byłego ministra transportu Jána Počiatka (obaj zaprzeczają). Špirko opowiedział przy okazji o tym, jakie szykany spotkały go, gdy zajmował się tą sprawą: został oskarżony o przekroczenie uprawnień, stawał przed komisją dyscyplinarną, śledzona była jego rodzina. Powiedział, że zdecydował się ujawnić sprawę, gdyż obawia się o własne życie.

Stawką jest przyszłość

– Po tym, jak Fico rządził już przez tyle lat, powoli szykował się na polityczną emeryturę. Myślał może o posadzie w Brukseli, a może na Słowacji. Śmierć Kuciaka ten plan zniszczyła. W pewien sposób Fico czuje, że to jego koniec i musi utrzymać się o władzy. Za wszelką cenę. I to jest niebezpieczne – mówi Vašečka.

– Stać się Viktorem Orbánem przez jedną noc i to tylko dlatego, że nic innego mu nie pozostało, nie jest takie proste. Ponadto w odróżnieniu od Orbána Fico nie kontroluje mediów, nie przygotowywał się do ograniczania demokracji. Teraz wszystko może się zdarzyć. Nikt nie wie, jaką siłę mogą mieć konspiracyjne paranoje – mówi „Tygodnikowi” dziennikarka Marta Šimečková.

To właśnie zdumiewające wypowiedzi premiera, a także nowe szokujące fakty o korupcji zmieniły charakter demonstracji. W pierwszej chwili chodziło o upamiętnienie zamordowanych, były to akcje apolityczne. Teraz protestujący domagają się wyjaśnienia śmierci Jana i Martiny z pomocą międzynarodowego zespołu śledczych – oraz uczciwego rządu.

– Fico musi ustąpić, każdy kolejny dzień jego władzy to o dzień za dużo. Nie chodzi już o pewne strukturalne zbliżenie z mafią, co jest nie do obrony, ale również o to, jak premier reaguje: swoją partię, rząd i własną osobę utożsamia ze Słowacją. A od tego już tylko krok, by społeczny protest uznać za spisek Sorosa. Wedle zasady: kto atakuje mnie, ten niszczy kraj! Każdy widzi, że to koniec naszej europejskiej orientacji – uważa Šimečková.

– To gra o przyszłość Słowacji. O to, czy pozostanie liberalną demokracją, tym razem już silniejszą, czy też stoczy się w kierunku Węgier – twierdzi Vašečka.

Problem jednak także w tym, że słowacka opozycja parlamentarna wcale nie jest proeuropejska, a w ewentualnych przedterminowych wyborach zyskać mogą ugrupowania skrajne.

Za uczciwy kraj

Trudną decyzję będzie też musiał podjąć prezydent Kiska. Już od jakiegoś czasu słychać, że z powodów rodzinnych nie będzie się starał o kolejną kadencję w wyborach w 2019 r. Ale teraz wydaje się on być ostatnim gwarantem politycznych standardów i zwykłej przyzwoitości. Jego wycofanie się z polityki zostałoby odebrane jako opuszczenie narodu w potrzebie.

Jedyne, czego na razie można być pewnym, to energia ludzi, którzy wychodzą na ulice – takich jak Katarina Nagy Pázmány. – Może jestem naiwna, ale skrzywdzenie człowieka w cywilizowanym demokratycznym kraju jest dla mnie nie do przyjęcia. Nawet teraz, gdy mamy jeszcze tyle do zrobienia przed kolejną akcją, często sobie przypominam, dlaczego to robimy. I nie mogę powstrzymać wtedy łez – mówi dziewczyna.

Na piątkowy wieczór, 9 marca, w Bratysławie i innych miastach zaplanowane były kolejne akcje protestacyjne. Tym razem pod hasłem: „Za uczciwą Słowację”.

Ciąg dalszy na pewno więc nastąpi. Tylko jaki? ©℗

Tekst ukończono w piątek 9 marca.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 12/2018