Z zimną krwią

Kim był Truman Capote? Klaunem ogarniętym manią własnej sławy, demonicznym manipulatorem czy wrażliwym i zagubionym wiecznym chłopcem? W filmie Bennetta Millera postać amerykańskiego pisarza pozostaje zagadką.

06.03.2006

Czyta się kilka minut

Philip Seymour Hoffman jako Truman Capote /
Philip Seymour Hoffman jako Truman Capote /

"Zawsze wiedziałem,

że mógłbym wziąć garść słów,

wyrzucić je w powietrze,

a one ułożyłyby się dokładnie tak jak trzeba.

Jestem semantycznym Paganinim".

Truman Capote

W listopadzie 1959 r. "New York Times" doniósł o makabrycznym morderstwie: czteroosobowa rodzina Clutterów z miasteczka Holcomb w stanie Kansas została zabita przez nieznanych sprawców. Artykuł natychmiast zainteresował Capote'a, który jako reporter "New Yorkera" udał się na miejsce zbrodni. Wyprawa do Kansas miała zaowocować niewielkim reportażem, ale stała się przełomowym wydarzeniem w życiu pisarza; zrodziła się z niej powieść "Z zimną krwią". Praca nad książką zajęła Capote'owi sześć lat. Żadnej z późniejszych powieści już nie dokończył: alkohol, przygodny seks i narkotyki doprowadziły go na skraj upadku.

W filmie poznajemy Capote'a jako cenionego autora "Śniadania u Tiffany'ego" i dziennikarza "New Yorkera". Niewysoki blondyn w rogowych okularach siedzi wśród salonowych klakierów. Piskliwym głosem opowiada manieryczne żarty. Jest duszą towarzystwa, brawurowo pełni obowiązki nadwornego klauna nowojorskiej elity artystycznej. Już w pierwszych scenach Miller charakteryzuje swego bohatera. Wszystko po to, aby przez kolejne dwie godziny ukazać jego inne oblicze, skwapliwie ukrywaną część osobowości.

Capote wraz z przyjaciółką, pisarką Nelle Harper Lee (autorką bestsellerowego "Zabić drozda"), udaje się do Holcomb. Jest naprawdę przejęty, na bok idzie manieryczność, znika wcześniejsza maska. Ale czy można ufać w prawdziwość tego wizerunku? Z pewnością nie! Pytania, które pojawią się w trakcie filmu, nie znajdą rozwiązania.

Po krótkim i sprawnym śledztwie policja z Holcomb ujęła winnych głośnego morderstwa: Richarda "Dicka" Hickocka i Perry'ego Smitha. Capote dociera do nich, dzięki łapówce uzyskuje zgodę na przeprowadzanie wywiadów. Jego uwaga skupia się głównie na Perrym, przystojnym i delikatnym półkrwi Indianinie. Wielogodzinne rozmowy zbliżają do siebie obu mężczyzn. Między Capotem i Perrym rodzi się emocjonalna więź, namiastka przyjaźni i poczucie bliskości. Truman powie: "Czuję, jakbyśmy wychowali się w tym samym domu. Tylko pewnego dnia Perry wyszedł z niego tylnymi drzwiami, a ja od frontu".

Nie przeszkadza to pisarzowi w manipulowaniu młodym przestępcą. Składa mu puste obietnice, udaje sympatię, deklaruje pomoc. Każda minuta utwierdza nas w przekonaniu, że Capote jest zarazem wielkim twórcą i okrutnym człowiekiem. Bezduszne żerowanie na ludzkiej sympatii czyni z niego monstrum. Porzuca odruchy współczucia na rzecz sztuki. Zamiast pomagać Perry'emu, czeka na jego egzekucję - tylko w ten sposób może dokończyć powieść. Miller unika jednak jednoznaczności: kiedy już utwierdzimy się w przekonaniu o bezwzględności Capote'a, reżyser pokaże jego autentyczne łzy przy szubienicy Perry'ego czy pełne współczucia spojrzenie. Nie ma jednej prawdy o życiu wybitnego twórcy.

Gra psychologicznych niejednoznaczności prowadzi natomiast do innej konkluzji. Dotyczy ona sztuki, która w ujęciu Millera jest bytem pasożytniczym. Aby istnieć, literatura potrzebuje życia, z niego czerpie odżywcze soki. Śmierć Perry'ego jest dla Capote'a koniecznym warunkiem zaistnienia sztuki, energetycznym impulsem, a zarazem życiową tragedią. Amerykański pisarz jest rozdarty między ludzkimi odruchami i szaloną twórczą pasją.

Tę dialektykę świetnie oddaje Philip Seymour Hoffman. Uznawany za mistrza drugiego planu, wystąpił w blisko czterdziestu filmach, zwykle wcielając się w postaci z głębokiego tła. Kiedy pojawiał się w takich filmach jak "Utalentowany pan Ripley" czy "Big Lebowski", na chwilę zawłaszczał ekranową przestrzeń. Szybko stał się postrachem hollywoodzkich gwiazd, które bladły wobec jego talentu. Przełomem w karierze okazały się dlań "Boogie Nights" i "Magnolia" P. T. Andersona. W tej ostatniej stworzył bodaj najlepszą drugoplanową kreację w kinie ostatnich lat.

Dziś błyszczy pełnym blaskiem, wcielając się w Trumana Capote'a. Jego rola to majstersztyk: charakterystyczna modulacja głosu, nerwowe ruchy, zmanierowane gesty. Za rolę otrzymał już statuetkę Złotego Globu oraz nagrodę Amerykańskiego Stowarzyszenia Aktorów, jest także faworytem w wyścigu po Oscara. Nagrody te potwierdzają, że mamy do czynienia z wybitną kreacją jednego z najbardziej uzdolnionych aktorów współczesnego kina.

Czy porównywalnym talentem dysponuje reżyser "Capote'a", Bennett Miller? To pokażą jego kolejne filmy. Debiutanckie dzieło wskazuje, że jest twórcą bezkompromisowym i odważnym; nie próbuje szokować, koncentruje się na detalach, subtelnie wygrywa niuanse, kontempluje ludzkie twarze i gesty, wsłuchuje się w słowa Capote'a i z nich wydobywa opowieść o tajemnicy, o sztuce, która nierzadko dominuje nad życiem.

Dzieło Millera jest najlepszym jak dotąd filmem "capote'owskim". Adaptacje dzieł pisarza - "Śniadanie u Tiffany'ego" Blake'a Edwardsa i "Harfa traw" Charlesa Matthau - nie wytrzymują z nim konfrontacji; także dotychczasowe próby ukazania tragedii w Holcomb ustępują jej współczesnej filmowej wersji. "Z zimną krwią" Richarda Brookesa z 1967 r. czy niemal trzydzieści lat późniejsza adaptacja Jonathana Kaplana to filmy zbyt konwencjonalne, by sprostać literackiej sile oryginału.

"Capote" to dzieło szczególne, w majestatycznym rytmie opowiadające historię jednego z największych pisarzy amerykańskich XX wieku. Niepozorny i skromny film uderza psychologiczną złożonością, z jego kadrów wyłania się historia człowieka rozdartego, zagubionego w złożoności życia. Psychologiczna i moralna niejednoznaczność stanowi tu o sile sztuki, która pasożytuje na życiu, rzadko stając się odrębnym bytem.

"CAPOTE", reż.: BENNETT MILLER, scen.: Dan Futterman na podstawie biografii Capote'a autorstwa Geralda Clarke'a, zdj.: Adam Kimmel, muz.: Mychael Danna, wyst.: Philip Seymour Hoffman, Catherine Keener, Chris Cooper i inni. Prod.: Kanada/USA 2005. Dystryb.: UIP.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 11/2006