Z ludu wzięci

Nie można być dobrym kapłanem w pojedynkę, bez więzi z innymi kapłanami i wiernymi - wskazuje Benedykt XVI w liście na rozpoczęcie Roku Kapłańskiego.

23.06.2009

Czyta się kilka minut

Czy Jan Maria Vianney, który w 1. połowie XIX w. był proboszczem małej parafii w Ars, może być wzorem dla kapłanów w wieku XXI? Ten syn małorolnego chłopa nauczył się czytać dopiero w 17 roku życia. 8 lat później wstąpił do seminarium duchownego w Lyonie, z którego - z powodu trudności w nauce - był dwukrotnie usuwany. Ostatecznie pozwolono mu przystąpić do końcowych egzaminów nie po łacinie, ale w języku francuskim, a następnie dopuszczono do święceń kapłańskich.

Ta pobłażliwość podyktowana była między innymi wielkim brakiem kapłanów. "Na bezrybiu i rak ryba" - myśleli zapewne odpowiedzialni za seminaryjną formację kleryka Jana. Biskup wysłał Vianneya na wieś, do parafii liczącej 230 osób. A jednak to właśnie proboszcz z Ars, którego 150. rocznicę śmierci obchodzimy w tym roku, został postawiony przez Benedykta XVI w centrum obchodów Roku Kapłańskiego.

Wielkość i nędza kapłanów

Benedykt XVI wskazuje na niezwykły szacunek, jaki proboszcz z Ars żywił wobec kapłaństwa. "Och, jakże kapłan jest wielki! Gdyby pojął siebie, umarłby", "Po Bogu kapłan jest wszystkim", "Zostawicie parafię na dwadzieścia lat bez księdza, zagnieżdżą się w niej bestie" - cytując te i inne stwierdzenia Jana Vianneya o kapłaństwie, Papież zauważa, że "mogą się wydawać przesadne". W ustach proboszcza z Ars nie były one jednak przejawem księżowskiej pychy. Vianney miał wyostrzoną świadomość uczestniczenia kapłana w tajemnicy samego Boga, a z tej świadomości rodziło się u niego gorliwe pragnienie służenia innym, a nie używanie kapłaństwa jako środka władzy i wywyższania się.

Takiej postawy winni uczyć się od proboszcza z Ars współcześni księża, którym z jednej strony grozi egoistyczna celebracja swojej kapłańskiej godności, a z drugiej chęć upodobnienia się we wszystkim do stylu życia świeckich, aby zasłużyć na miano "swój chłop". Tymczasem kapłańskie bycie "z ludu wziętym" oraz stawanie się "wszystkim dla wszystkich" wcale nie stoi w sprzeczności z odmiennym sposobem życia. Ksiądz powinien być trochę "nie z tego z świata", aby być narzędziem Boga w świecie.

Gorliwi kapłani bywają niekiedy wyszydzani, a nawet prześladowani z powodu swojego zaangażowania. Tak było z Janem Marią Vianneyem, który otrzymywał listy z pogróżkami i musiał konfrontować się z wymierzonymi w niego oszczerstwami. Tak bywa i dzisiaj. "Jak nie wspomnieć tak wielu księży znieważonych w swej godności, którym uniemożliwiono wypełnienie swej misji, niekiedy również prześladowanych, aż do najwyższego świadectwa krwi?" - pyta Benedykt XVI. Okazuje się, że - jak to podaje w swych raportach organizacja "Pomoc Kościołowi w Potrzebie" - ok. 200 milionów chrześcijan poddawanych jest w naszych czasach prześladowaniom z powodu ich wiary. A kolejnych 350 milionów wierzących w Chrystusa spotyka się z mniej groźnymi dla ich życia represjami. W latach 2005-07 zostało zamordowanych z powodu swojej kapłańskiej posługi 51 księży.

Niestety, postawa i praca wspaniałych kapłanów bywają zagłuszone przez zgiełk wokół różnego rodzaju skandali z udziałem osób duchownych. "Istnieją (...) także nigdy nie dość opłakane sytuacje, w których sam Kościół musi cierpieć ze względu na niewierność niektórych swych sług. Świat zaś w takich sytuacjach czerpie z nich motywy zgorszenia i odrzucenia" - stwierdza Benedykt XVI. Jak reagować na tego rodzaju sytuacje? Zapewne księża odpowiedzialni za wyrządzone zło powinni ponieść przewidziane prawem i moralnością konsekwencje.

Papież przekonuje jednak, że "to, co w takich przypadkach może najbardziej przynieść korzyść Kościołowi, to nie tyle pedantyczne ujawnianie słabości swych sług, ile odnowiona i radosna świadomość wielkości Bożego daru". Rzeczywiście, trzeba widzieć i zwalczać zło w szeregach księży, ale jednocześnie Kościół nie może dać się zredukować przez manipulatorów do roli bez końca oskarżanej i lustrowanej grupy "kozłów ofiarnych".

Metody proboszcza z Ars

Raz po raz podejmowane są dyskusje na temat reformy Kościoła. W mediach słychać nawoływania do unowocześnienia Kościoła, co dla wielu oznaczałoby zgodę na aborcję, antykoncepcję, eksperymenty na embrionach, eutanazję, tzw. małżeństwa homoseksualne itd. No cóż - niektóre wspólnoty protestanckie już się w ten sposób zmodernizowały, tyle że efekty są gorzej niż opłakane. Proboszcz z Ars też żył w trudnych i nieprzychylnych chrześcijaństwu czasach postrewolucyjnej Francji. Z całą pewnością można go nazwać "księdzem na granicy". Jego parafianie nie byli grupą pobożnych i uprzejmych wiernych...

Jan Vianney wykazał się w tej trudnej sytuacji nadzwyczajnym wyczuciem duszpasterskim. Od czego zaczął apostolską pracę na ugorze? Przede wszystkim od - jak stwierdza Papież - sprawowanych z żarliwą wiarą sakramentów Eucharystii i pokuty. Wskazując na proboszcza z Ars, Benedykt XVI napisał: "Kapłani nigdy nie powinni poddawać się rezygnacji, gdy widzą, że nikt nie przychodzi do konfesjonału, czy też ograniczać się do stwierdzenia, że wierni nie są zainteresowani tym sakramentem". W czasach Jana Vianneya spowiedź nie była wcale łatwiejszą posługą niż dzisiaj. Na Mszę św. przychodziło w początkach duszpasterzowania proboszcza z Ars kilka osób. A oto po kilku latach Jan Vianney przyjmował setki osób dziennie. Rocznie mógł spowiadać ok. 30 tys. penitentów.

Mała parafia z Ars stała się żywym ośrodkiem wiary, do którego napływały rzesze ludzi z różnych stron. Proboszcz z Ars nie był wybitnym mówcą, a jednak jego kazania przemieniały ludzkie serca. Brakowało mu zapewne erudycji, ale miał za to wiarę, która nadawała głębię i moc jego prostym słowom. W tym wszystkim był Jan Vianney człowiekiem osobistej modlitwy i pragnienia świętości.

Benedykt XVI wskazuje w swym liście na jeszcze jeden rys duszpasterskiej posługi proboszcza z Ars, a mianowicie na jego pokorę wobec świeckich i współpracę z nimi na różnych polach działalności. Papież kieruje do kapłanów jednoznaczną zachętę: "by potrafili pojąć nową wiosnę, którą Duch rozbudza w naszych dniach w Kościele, nie na poślednim miejscu, poprzez ruchy kościelne i nowe wspólnoty". Odkrywanie i wspomaganie przez kapłanów różnych charyzmatów świeckich jest warunkiem budowania Kościoła jako komunii. Tej komunii - zauważa Papież - potrzeba również między samymi kapłanami oraz kapłanami i biskupami. Benedykt XVI przypomina, że "posługa kapłańska ma radykalną »formę wspólnotową«". Innymi słowy, nie można być dobrym kapłanem w pojedynkę, bez realnych więzi z innymi kapłanami i wiernymi.

Papież chce obudzić w kapłanach ufność, że choć obojętność i zło wydają się niekiedy triumfować, to przecież prawdziwe są słowa Chrystusa: "Jam zwyciężył świat". A co do metod duszpasterskich, to zdaje się mówić, że w słusznym poszukiwaniu nowych, nadzwyczajnych dróg, nie wolno kapłanom zapominać o tym, że najpierw w sposób nadzwyczajny mają sprawować posługi zwyczajne. Tak jak proboszcz z Ars!

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2009