Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wystawa nie jest klasycznym przeglądem sztuki z danej części świata, lecz próbą uchwycenia specyfiki regionu, szeregu często dramatycznych napięć. Tradycja i nowoczesność są tu „przeciwstawiane i walczą ze sobą – tłumaczy Meiya Cheng, mieszkająca na Tajwanie kuratorka ekspozycji. – Za sprawą procesów globalizacyjnych idea nowoczesności rozprzestrzenia się po całej Azji, po całym świecie. Z jednej strony przyjmowana jest entuzjastycznie jako sposób na nadrobienie opóźnień w modernizacji, z drugiej nie brakuje głosów krytycznych, wskazujących na jej porażki”.
„Duchy wspólnoty” chcą uchwycić przede wszystkim dwa procesy: dekolonizacji i powstania państw narodowych oraz globalizacji, zmian ekonomii i życia społecznego, ze wszystkimi negatywnymi zjawiskami, jak rozbijanie tradycyjnych wspólnot i degradacja środowiska naturalnego. Oba procesy są równie ważne – podkreślają twórcy wystawy. Jednak historia zajmuje na niej szczególne miejsce.
Urodzony w Tajpej Hsu Che Yu w cyklu filmów „Westchnienia kwiatów i shamisen” (2012) opowiada o życiu na Tajwanie podczas japońskiej okupacji. Wykreowane przez artystę postaci wykonują codzienne czynności. Zdają się wyobcowane, nierzeczywiste, nieobecne, podobnie jak historia tego czasu, o której długo nie chciano pamiętać. Z kolei „Stawy po bombach” (2009) pochodzącego z Kambodży Vandy’ego Rattany to cykl fotografii przedstawiających piękne krajobrazy. Sfotografował on miejsca powstałe po bombardowaniach granicy między Wietnamem a Kambodżą w latach 1969-70. Widok zjawiskowych pejzaży kontrastuje z historią tych miejsc, o której dziś nie chce się mówić. Wybrano niepamięć, zapomnienie, mimo że nadal żyją świadkowie tych wydarzeń. Vandy Rattana upomina się o tych ludzi i o ich potomków. Jak sam podkreśla: „Szukam lekarstwa, które wyleczy mnie z traumy mojej historii”.
Szczególne miejsce na wystawie stworzył Art Labor, kolektyw artystyczny z Ho Chi Minh. W jednej z sal ustawiono hamaki, a jej ściany pokryto rysunkami. Zwiedzający mogą tu wypocząć, wypić kawę ze świeżo palonych ziaren robusty przygotowanej na sposób Jarai. Instalacja nawiązuje do tego ludu, zamieszkującego przede wszystkim Wietnam, który do dziś zachował swe obyczaje, sposób organizacji życia we wsiach (z ważną rolą przestrzeni wspólnej, przeznaczonej dla wszystkich), a także wierzenia (według nich duchy zamieszkują wszystkie stworzenia). Kawa, której uprawę pod koniec XIX w. wprowadzili francuscy koloniści, stała się ich napojem. Dziś jednak to ona dla Jarai stanowi zagrożenie – zaczyna być uprawiana na przemysłową skalę, szkodzi tamtejszej przyrodzie.
Wystawa w Zamku Ujazdowskim pokazuje także, jak pojęcia centrum i peryferii – także w sztuce – tracą jednoznaczność. To też kolejna wystawa w tym miejscu – po ekspozycji „KURZ / DUST / غبار”, zbierającej artystów z Belgii, Iranu, Kuwejtu, Libanu, Pakistanu, Polski i Zjednoczonych Emiratów Arabskich, oraz po indywidualnej prezentacji senegalskiego artysty Ela Hadjiego Sy – próbująca spojrzeć na sztukę z niezachodniej perspektywy. Dotychczasowa bowiem – coraz częściej bywa nieadekwatna dla tego, co dzieje się we współczesnym życiu artystycznym. Skupieni za bardzo na Polsce, nie potrafimy chyba tej zmiany dostrzec.
„To takie dziury na kulturalnej mapie świata. Peryferie artystyczne w Chinach. W tym sensie to nie-miejsca” – mówi kuratorka wystawy w jednej z rozmów o ojczyznach zaproszonych artystów. Polska, jak Azja, też swoje centra i peryferie.
Można ten stan uznać za zagrożenie, ale także za szansę. I szukać naszych „duchów wspólnoty”. ©
„Duchy wspólnoty”, Warszawa, Centrum Sztuki Współczesnej – Zamek Ujazdowski, kuratorka Meiya Cheng, wystawa czynna do 8 stycznia 2017 r.