Zmierzyć się z obrazem

Krakowski Miesiąc Fotografii był już poświęcany modzie, relacjom między fotografią a wiedzą czy konfliktom. W tym roku przyszedł czas na fotografię w dobie kryzysu.

23.05.2016

Czyta się kilka minut

Paul Graham, „Belfast (kobieta paląca papierosa)”, 1988, z cyklu „Nowa Europa”  / Fot. Paul Graham / DZIĘKI UPRZEJMOŚCI PACE / MACGILL GALLERY, NOWY JORK
Paul Graham, „Belfast (kobieta paląca papierosa)”, 1988, z cyklu „Nowa Europa” / Fot. Paul Graham / DZIĘKI UPRZEJMOŚCI PACE / MACGILL GALLERY, NOWY JORK

Trudno dziś o bardziej aktualny i oczywisty temat. Codziennie można usłyszeć o jakimś kryzysie: ekologicznym i środowiskowym, klimatycznym i energetycznym, bankowości i rynku walut, kapitalizmu i mediów drukowanych, o kryzysie społecznym i politycznym, demokracji, przestrzeni publicznej i tożsamości, o kryzysie migracyjnym i humanitarnym – wylicza Lars Willumeit, kurator tegorocznego Miesiąca. Listę długo można by ciągnąć. Dziś stan kryzysowy zdaje się nie być stanem przejściowym, wyjątkiem czy anomalią, lecz stałym, nieusuwalnym elementem naszej codzienności. Tylko z jakim kryzysem lub kryzysami w rzeczywistości mamy do czynienia?

To ważne pytanie, bo mówienie o tym zaczyna przypominać powtarzanie banałów. Przed laty Leszek Kołakowski pisał: „Lamenty zdają się wszechobecne; nad jakąkolwiek dziedziną życia się zastanawiamy, mamy naturalną skłonność pytać: »Co się z tym złego stało« (...) Zdaje się, jakbyśmy wszyscy żyli w postaci wszechobejmującego kryzysu, nie umiejąc wszelako określić jego przyczyn”. Zamiast nich od razu proponujemy „jednorazowe pseudorozwiązania”, zrzucamy całą winę a to na kapitalizm, a to na odrzucenie tradycyjnych wartości. I dodawał: „Optymiści są często bardzo popularni i ludzie słuchają ich chciwie, ale w kręgach intelektualnych spotykają się z szyderstwem: wolimy być posępni”. Jednak dzisiaj trudno o optymizm. Nadal odczuwamy skutki kryzysu ekonomicznego z 2008 r. Unia Europejska nie radzi sobie z napływem uchodźców, trwa walka z tzw. Państwem Islamskim. To bardzo realne, a nie wykoncypowane problemy. Im też poświęcono wiele miejsca na tegorocznym Miesiącu Fotografii.

Twarze kryzysu

W Galerii Starmach pokazano zdjęcia z cyklu „Nowa Europa” Paula Grahama. To jeden z najmocniejszych punktów Miesiąca. W latach 1986-92 Graham objechał Europę Zachodnią od Włoch i Hiszpanii po Wielką Brytanię i robił zdjęcia. Wydany przez niego w 1993 r. album stał się klasyką współczesnej fotografii. Zmienił także sposób patrzenia na dokument.

Graham miesza różne klasyczne gatunki. Jest tu portret, pejzaż, a nawet martwa natura. Nie brakuje chwilami bardzo kontrastowych zestawień. Elegancka kobieta z zachwytem ogląda witrynę u jubilera. Starszy mężczyzna bez jednej nogi pozuje na tle nowoczesnego madryckiego osiedla. Obok siebie zawieszono zdjęcia śmiejącej się dziewczyny w ostrym makijażu, wystylizowanej na Michaela Jacksona, i grobu gen. Franco (plamy na kamiennej płycie to ślady po ślinie). Fotografia ekspozycji z archiwalnymi zdjęciami z czasów II wojny znalazła się obok banalnego ujęcia kąta przeciętnej łazienki. Widzimy kształtowanie nowego oblicza jednoczącej się Europy, a jednocześnie ślady przeszłości, czasami bolesnej, nierozliczonej historii. Graham pokazuje przenikanie się tego, co dawne, ze współczesnością. Ujawnia podskórne napięcia, ukryte konflikty. Wszystko to, co dziś moglibyśmy uznać za zapowiedź przyszłego kryzysu Wspólnoty Europejskiej.

Napięciom społecznym i wojnom poświęcona jest przygotowana przez Iris Sikking wystawa „Świeże spojrzenie. Nowe formy narracji wizualnej”. Holenderska kuratorka w surowych pomieszczeniach dawnej Fabryki Tytoniu pokazała sześć projektów. Jest tu mowa o uchodźcach, wojnie domowej i handlu heroiną.

Annette Behrens zajęła się albumem fotograficznym należącym niegdyś do Karla-Friedricha Höckera, adiutanta komendanta KL Auschwitz. Album w 2007 r. został anonimowo przekazany do Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie. Zachowało się w nim ponad sto zdjęć z czasów II wojny światowej. Niektóre z nich można zobaczyć w Krakowie. Przedstawiają nazistów z Auschwitz w czasie wolnym. Höcker zapala świeczki na choince w Boże Narodzenie 1944 r., strażniczki z SS wypoczywają na leżakach ustawionych na tarasie Solahütte, ośrodka wypoczynkowego wzniesionego podczas wojny w Międzybrodziu Bialskim. Są tu fotografie Rudolfa Hössa, Josefa Kramera i Josefa Mengele, wypoczętych i rozluźnionych. Nie ma tu wojny, przemocy, śmierci. Nic nie wskazuje na zbrodniczą działalność fotografowanych osób. Behrens zajmuje się też powojennymi losami pierwszego właściciela albumu, długo – aż do procesów frankfurckich – szanowanego pracownika banku. Jeździ do Auschwitz i fotografuje pozostałości dawnego ośrodka wypoczynkowego. Pokazuje, jak bardzo zdjęcia pozwalają ukryć rzeczywistość, jak oszukują, zwodzą.

Mike Mandel i Chantal Zakari udokumentowali wydarzenia z 19 kwietnia 2013 r. Wtedy to mieszkańcom podbostońskiego Watertown zabroniono opuszczać domy. Przeszukiwano posesje, niektórych z nich zatrzymano. Na chwilę załamał się stan normalności. Do sennej miejscowości wkroczyła brutalna przemoc. Działania podjęto w związku z obławą na Dżochara Carnajewa, jednego z zamachowców na maraton w Bostonie. Tylko czy wszystkie te czynności były nieodzowne? Czy jednostki antyterrorystyczne i policyjne – w imię bezpieczeństwa – nie przekroczyły granicy i nie złamały prawa?

Z kolei Thomas Kuijpers zajął się obrazem Nowego Jorku sprzed zamachu z 11 września 2001 r., w którym wieże WTC zajmowały szczególne miejsce. Zebrał nie tylko dawne zdjęcia, pocztówki i fragmenty filmów, ale też rozmaite gadżety z przedstawieniami bliźniaczych wież. Są tu puzzle, koszulki czy kule szklane. Mnóstwo mało potrzebnych, często bardzo kiczowatych przedmiotów, na których utrwalono ikoniczny obraz miasta. Z nich Kuijpers odtwarza obraz miasta sprzed tragedii.

Co zrobić z fotografią? 

Wszystkie projekty wybrane przez Iris Sikking łączy wyjście poza klasyczne rozumienie fotografii. Ich twórcy sięgają po zdjęcia znalezione w internecie i przechowywane w rozmaitych archiwach, po filmy i nagrania audio, a nawet przedmioty codziennego użytku. Poszukują innego, nietradycyjnego sposobu opowiadania o trudnych, ale bardzo ważnych sprawach, by odnaleźć się w świecie, w którym fotografia jako medium także przeżywa kryzys.

Wprowadzenie techniki cyfrowej, a następnie wyposażenie telefonów i tabletów w aparaty coraz lepszej jakości upowszechniły fotografię na niebywałą skalę – ponoć tylko w 2014 r. wykonano bilion zdjęć! Jednocześnie stała się ona częścią głównego nurtu sztuki (a wbrew pozorom wcale nie jest to nowe zjawisko). Co więcej, jak podkreśla Max Pinckers, kolejny artysta prezentowany na tegorocznym Miesiącu: w czasach, w których „nie ma zgody co do tego, co jest prawdą, a co fikcją, półprawdą lub opinią”, podano w wątpliwość dokumentującą funkcję zdjęć.

Wystawę Pinckersa, uznawanego dziś za jednego z najciekawszych fotografów młodego pokolenia, można zobaczyć w MOCAK-u. Pokazano na niej zdjęcia z Indii. Fotograf opowiada o różnych obliczach miłości i konfliktach z nią związanych. Ujawnia napięcia między nowoczesnością a tradycją. Jest to też swoisty dziennik podróży: są tu wycinki z gazet, notatki, a nawet rozmaite pamiątki. Nie wiemy jednak, które z tych zdjęć przedstawiają realne wydarzenia, a co zostało przez Pinckersa wyreżyserowane. Co jest dokumentem, a co fikcją.

W MOCAK-u prezentowana jest też druga wystawa: Anety Grzeszykowskiej. Znalazły się na niej fotografie z różnych, znanych dobrze cykli: od „Untitled Film Stills” po „Negative Book” i „Selfie”. Zaburzono jednak chronologię, jak i porządek poszczególnych cykli, jakby chciano szczególnie podkreślić to, co w twórczości artystki stałe i niezmienne. Grzeszykowska nieustannie opowiada „o ciele i rozmaitych formułach jego istnienia: ciało jest rolą” – podkreśla Wojciech Nowicki, kurator tej wystawy. Prowadzi też grę z własną tożsamością, zmienia ją, podważa, przekształca, a nawet – jak w cyklu „Selfie” – oglądamy na kolejnych fotografiach tworzenie werystycznego, rzeźbiarskiego autoportretu.

Co jest prawdą?

Na prace Anety Grzeszykowskiej można spojrzeć także jak na grę z fotografią jako medium, stawianie pytania o jej „prawdomówność”, możliwości kreowania wyobrażeń, mamienia odbiorcy. W publikacji towarzyszącej Miesiącowi Fotografii znalazł się intrygujący, chwilami bardzo dowcipny „Antysłownik terminów z zakresu fotografii i kultury wizualnej”. Jego autorki przytoczyły w nim – jako definicję prawdy – słowa Oscara Wilde’a: „Prawdziwa tajemnica świata kryje się w tym, co widoczne, a nie w tym, co niewidzialne”. To jeden z dzisiejszych paradoksów: chociaż spieramy się o to, co jest prawdą, coraz lepiej dostrzegamy manipulacyjny potencjał obrazu. To właśnie on, widzialność i wizualna obecność, a nie słowo, nie tylko zaświadczają o istnieniu, ale w powszechnym odbiorze stają się ostatecznym argumentem za uznaniem czegoś za prawdziwe.

Na wystawie „Inżynieria obrazu – (Re)aktywacja fotografii” w Bunkrze Sztuki znalazły się prace trzech kolektywów badawczo-artystycznych. Ich obecność na Miesiącu dobrze pokazuje fenomeny: odchodzenie od twórczości rozumianej jako indywidualna aktywność oraz łączenie badań, często bardzo żmudnych i zakrojonych na szeroką skalę, z działalnością artystyczną.

Wszystkie projekty pokazane w Bunkrze łączy przeświadczenie, że odbiór i interpretacja materiałów wizualnych zależą od rozmaitych kontekstów, w których są prezentowane, od uwarunkowań politycznych i społecznych, a także od przekonań odbiorcy. Holendersko-hiszpański kolektyw Werker Magazine przygląda się temu, w jaki sposób prezentowani w fotografii byli przez dekady młodzi robotnicy, jak wykorzystywano ich ciało. Z kolei Szwedzi, Klara Källström i Thobias Fäldt, przyglądają się wizualnym przedstawieniom kryzysu w Grecji.

Skala wielu tych badań jest doprawdy imponująca, a niektóre zdjęcia fascynujące (jak pokazane przez Källström i Fäldta ujęcia Kuby, pochodzące od byłego fotografa Fidela Castro), jednak za każdym razem pojawia się pytanie, w jaki sposób ten zebrany materiał pokazać, przekonująco przełożyć na język wystawy. Nie zawsze kończy się to sukcesem.

Czy fotografia zatraciła możliwość opowiadania o rzeczywistości, a tym bardziej wpływania na nią? Niekoniecznie. Przynajmniej tak sądzą twórcy platformy #Dysturb. Postanowili stworzyć alternatywne miejsce dla prezentacji fotoreporterów i pomóc dotrzeć do szerokich odbiorców poza tradycyjnymi, ale też nowymi mediami. Dać możliwość mówienia o problemach pomijanych, uznanych za „mało interesujące” lub „nieaktualne”, bo wyparte przez nowe, bardziej atrakcyjne newsy. #Dysturb umieszcza czarno-białe fotografie powiększone do dużego formatu w przestrzeni publicznej miasta, na ścianach budynków i na wolnych nośnikach reklamowych. Za ich sprawą w Krakowie przechodnie natykają się na zdjęcia zbombardowanego Kobane. Widzą fotografie przerażonych młodych ludzi w kawiarni niedaleko Place de la République podczas listopadowych zamachów w Paryżu i wymęczone twarze emigrantów z Afryki, którzy właśnie dotarli na włoskie wybrzeże. Muszą sami zmierzyć się z tymi obrazami. ©

​Miesiąc Fotografii 2016: Kryzys? Jaki kryzys?!, Kraków. Większość wystaw czynna do 12 czerwca br. Kurator: Lars Willumeit.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2016