Wystarczająco dobra nowina

Co by było, gdyby każdy z nas dostał nagle od Stwórcy SMS-a z dokładną datą śmierci? Jak wykorzystalibyśmy czas, który nam pozostał?

26.12.2015

Czyta się kilka minut

Kadr z filmu „Zupełnie Nowy Testament” / Fot. Materiały dystrybutora
Kadr z filmu „Zupełnie Nowy Testament” / Fot. Materiały dystrybutora

Spróbujmy wyobrazić sobie świat, w którym trwa wielkie zbiorowe odliczanie, a skoro zniknął lęk przed wielką niewiadomą, Bóg przestaje być do czegokolwiek potrzebny. Taki świat całkowicie wymyka się swemu stwórcy spod kontroli. Skandal jest tym większy, że włamania do sekretnych boskich kartotek i ujawnienia wrażliwych danych dokonała jego krnąbrna, zapomniana przez historię córka, która w przeciwieństwie do pokornego brata zbuntowała się przeciwko ojcowskiej wszechwładzy. I nie chodzi tu bynajmniej o jakiś odnaleziony po latach odcinek „Latającego cyrku Monty Pythona”, ale o brawurową komedię Jaco Van Dormaela, w której wszystko wokół jest bożym igrzyskiem, sam Bóg zaś – dokuczliwym i mocno znudzonym urzędnikiem, mieszkającym wraz z rodziną w Brukseli.

Belgijski reżyser z wdziękiem stylizuje swój film na naiwną filozoficzną powiastkę o próbie naprawienia świata przez córkę Boga. To właśnie głos dziesięcioletniej Ei przywołuje zza kadru najpierw kolejne rozdziały Starego Testamentu, a następnie współczesną wersję ewangelii, które Ea po ucieczce z domu ojca spisuje z pomocą sześciorga swoich apostołów i apostołek. Zupełnie Nowy Testament, w którym nie ma miejsca dla złego stwórcy, będzie się składał z czysto ludzkich historii. Pośród nowych ewangelistów znajdzie się okaleczona w wypadku dziewczyna, maniak seksualny w średnim wieku, psychopatyczny zabójca, śmiertelnie chory chłopiec w czerwonej sukience czy samotna żona milionera (w tej roli Catherine Deneuve). Właśnie dowiedzieli się, ile czasu mają jeszcze przed sobą, przez co życie każdego z nich staje się o wiele bardziej intensywne.

Bluźnierstwo? Chyba tylko dla kogoś, komu Bóg odebrał resztki poczucia humoru. Van Dormael swoją surrealistyczną przypowieść o niedobrym stwórcy rozmiękcza estetyczną finezją i zwyczajną czułością – blisko mu pod tym względem do „Amelii” Jeana-Pierre’a Jeuneta czy „Holy Motors” Leosa Caraxa, by pozostać tylko przy kinie frankofońskim. Belgijski reżyser, znany z takich filmów jak „Toto bohater”, „Ósmy dzień” czy nakręcony po angielsku „Mr. Nobody”, przygotował dla nas prawdziwą filmową bombonierkę. Każda scena skrywa jakiś osobliwy smaczek, stylistyczną arabeskę czy pyszną puentę. Przez chwilę na ekranie pojawia się nawet Pascal Duquenne, aktor z zespołem Downa, który w „Ósmym dniu” zagrał jedną z głównych ról i stał się znakiem rozpoznawczym filmów Van Dormaela, często traktujących o odmieńcach czy o rozmaitych naszych ułomnościach.

Tym razem pomysłowość reżysera nie zna jakichkolwiek granic. Jak wtedy, gdy wizualizuje własną wersję Księgi Rodzaju, kiedy przedstawia katalog złośliwości, wymyślonych przez Boga, aby uprzykrzyć życie swoim ziemskim stworzeniom, albo gdy Ea odkrywa w każdym z apostołów inną muzykę – ktoś rozbrzmiewa Purcellem, ktoś inny Haendlem, a jeszcze ktoś muzyką cyrkową. Od tego przybytku czasem głowa boli.

Ateistyczna bajka o ludziach zasilana religijną wyobraźnią – tak wypadałoby streścić belgijski „Zupełnie Nowy Testament”. Opowieść o ukaraniu Boga za złe urządzenie tego świata wykorzystuje kicz i banał jako pełnowartościowe tworzywo i do końca nie spuszcza z łotrzykowskiego tonu. W dawnych czasach Van Dormael zarabiał ponoć na życie zabawiając dzieci jako cyrkowy klaun i dziś ani myśli odczepiać czerwonego nosa. Kiedy już, już wydaje nam się, że przeforsowuje na ekranie małą rewolucję w myśleniu religijnym, najbezczelniej pokazuje nam język. A jego wystarczająco dobra nowina brzmi: bez względu na to, czy Bóg mieszka w Brukseli, Polsce czy Uzbekistanie, jest mężczyzną czy kobietą, mędrcem czy idiotą, to siebie musicie zmieniać i po prostu być bliżej ze sobą nawzajem. Dopiero wówczas jest szansa, że ten Bóg stanie się choć odrobinę bardziej ludzki. ©

ZUPEŁNIE NOWY TESTAMENT („Le tout nouveau testament”) – reż. Jaco Van Dormael. Prod. Belgia/Francja/Luksemburg 2015. Dystryb. Gutek Film. W kinach od 1 stycznia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 01-02/2016