Wyśta niegodne

Niby nic wielkiego. Zakonnica pisze o dopuszczeniu do służby ołtarza jako ministrantek dziewcząt. Jest za. Czy to ważne? Tak, bo po pierwsze "zakonnica" to znakomite pióro i wybitny dorobek pisarski. Mówi o chorej sytuacji kobiety w Kościele, o misoginii księży, o fatalnych przesądach.Ks. Adam Boniecki.

03.12.2007

Czyta się kilka minut

 /
/

Lat temu już ponad trzydzieści mieszkałam w Lublinie niedaleko klasztoru kapucynów. kapucynów tej samej kamienicy mieszkało kilka tercjarek, z których jedna, stara panna około sześćdziesiątki, zajmowała się praniem bielizny kościelnej tychże ojców. Obrusy, alby, humerały, komże… Przy takiej ilości celebransów i ołtarzy miała mnóstwo roboty i wiecznie żaliła się na brak pomocy. Raz ktoś zapytał inną tercjarkę, dlaczego żadna z nich nie pomogła tamtej. - Pani! - zawołała kobiecina - przecież ona nam nie pozwoli. Ona nam mówi: "Wyśta niegodne, wyśta mężatki, to musi panienka".

OŁTARZ I PŁEĆ

            Wszyscy się zawsze śmieją, kiedy to opowiadam, a przecież od najdawniejszych czasów służba ołtarza łączyła się w świadomości ludzkiej nie tylko z zachowaniem wszystkich przykazań, ale także ze szczególnym stosunkiem do sprawy płci. Stosunek ten można by wyrazić słowami "trzeba być po bezpiecznej stronie". A więc w każdym przypadku opanowanie, jeszcze lepiej okresowa wstrzemięźliwość, jeszcze lepiej kompletny celibat. Ponadto w patriarchalnych cywilizacjach (cywilizacjach takich jest większość) bezpieczne miejsce jest po "właściwej" stronie podziału, czyli po stronie męskiej. Nic by w tym więc nie było niespodziewanego, gdyby mały ministrancik z klasy pierwszej rzekł do swoich koleżanek, pragnących także służyć do Mszy: "Wyśta niegodne, wyśta dziewuchy, to musi mężczyzna".

Wsypawszy jednak w ten sposób do jednego worka rzeczy tak różnej wagi jak celibat kapłański i panieństwo owej praczki, kapłaństwo sakramentalne mężczyzn i dumę ministrancika - zastanówmy się, czy one rzeczywiście są porównywalne, czy ich miejsce jest rzeczywiście w jednym worku. Możliwe bowiem, że istnieje jakaś linia podziału, może nawet gradacja, ale jak ją przeprowadzić, a jeszcze ważniejsze - jak ją uzasadnić?

Bóg w absolutnej swojej niezależności mógł sobie na miejsce wcielenia wybrać (a nawet przygotować) taki rodzaj cywilizacji i mentalności, jaki chciał. A wybrał nie społeczeństwo matriarchalne ani takie, w którym by prawa kobiety były przynajmniej pod jaką taką ochroną: wybrał kulturę zdecydowanie zdominowaną przez mężczyzn, a w niektórych nurtach nawet silnie antykobiecą. Znalazłem, powiada Mędrzec Pański, jednego prawego mężczyznę pośród tysiąca, ale kobiety prawej w tej liczbie nie znalazłem (Koh 7, 28); można przypuszczać, że nie szukał zbyt dokładnie, będąc i tak przeświadczonym z góry, że nie znajdzie.

DWIE SKRAJNOŚCI

            Oczywiście natychmiast powstaje pytanie, dlaczego Bóg dokonał takiego wyboru. Jedna, dla wielu oczywista i bardzo licznie w historii reprezentowana, brzmi, że Bóg ten rodzaj cywilizacji, tę mentalność i tę dyskryminację kobiety chciał usankcjonować i zatwierdzić. Dałby więc tym samym swój podpis pod przekonaniem, że pełne i właściwe człowieczeństwo to tylko człowieczeństwo męskie; kobieta jest tworem poślednim, który może się wprawdzie przydać mężczyźnie, ale też tylko w tym celu istnieje i zapominać o tym nie powinna. Jeżeli pokornie i skutecznie pełni tę swoją służebną rolę, można ją nawet pochwalić: Niewiastę mężną któż odnajdzie? (Prz 31, 10-31), ale należy ją zawsze trzymać krótko, pamiętając, że to przecież z niej jest początek grzechu i przez nią umieramy (Sur 25, 24), jak tego dowodzi historia Adama i Ewy. Przy takim stawianiu sprawy im dalej kobieta stoi od ołtarza, tym lepiej, zwłaszcza podczas celebry. Można jej ewentualnie jako wielki zaszczyt powierzyć to, czym mężczyzna trudzić się nie chce - niechże pracowicie odczyszcza obrusy z wosku i pierze szaty, w których mężczyźni do ołtarza podchodzą.

Druga odpowiedź jest wręcz przeciwna. Według niej Bóg wybrał sobie do wcielenia cywilizację patriarchalną nie po to, żeby ją usankcjonować, ale po to, żeby ją od wewnątrz rozsadzić i całkowicie przemienić. Podobnie wybrał sobie na miejsce urodzenia stajenkę nie po to, żeby w niej mieszkać do śmierci, ani nie z miłości do krowiego zapachu. Zwolennicy tej odpowiedzi przypominają, że Adam w raju nie okazał ani trochę więcej odpowiedzialności, intelektu czy odwagi cywilnej niż Ewa; chętnie też powołują się na słowa Pawła, który tryumfalnie obalał wszelkie różnice między ludźmi, twierdząc, że w Chrystusie nie mają już żadnego sensu podziały na Żydów i pogan, niewolników i wolnych, mężczyzn i kobiety (por. Ga 3, 28). W postaci krańcowej pogląd ten prowadzi aż do uznania, że także i do służby ołtarza kobiety powinny być dopuszczane na równi z mężczyznami, bez żadnych ograniczeń, jak to ostatnio postanowił robić Kościół Anglikański.

DROGA POŚREDNIA

            Między tymi dwiema skrajnościami - albo wszystko, albo nic - możliwa jest jeszcze interpretacja trzecia. Oczywiście dokonać jej najtrudniej, gdyż zarówno "wszystko" jak "nic" uzasadnić łatwo - droga zaś pośrednia wymaga ostrożnego kroku. Niemniej jest się na niej w dobrym towarzystwie, gdyż myśl kościelna idzie ostatnio tym właśnie szlakiem. Że mentalność za myślą często nie nadąża, to inna sprawa; że praktyka za nią w wielu wypadkach iść nawet nie próbuje, to jeszcze inna, ale myśl swoje robi, idzie dalej.

Może więc Bóg wybrał sobie takie właśnie miejsce nie po to, żeby usankcjonować dyskryminację, której nie stworzył; ani nie po to, żeby obalić faktycznie istniejące różnice między ludźmi, które sam stworzył: ale po to, żeby nas nauczyć wykorzystywania tych różnic dla wspólnego dobra. Oczywiście, żeby w to uwierzyć, trzeba najpierw uwierzyć, że kobieta właśnie dzięki swojej kobiecości jest sensowna i potrzebna: że jej psychika, punkt widzenia, stosunek do świata uzupełniają braki psychiki męskiej. Jeśli ktoś uważa, że mężczyzna z racji swej płci i przynależnej sobie wyższości żadnych braków nie ma i żadnego uzupełnienia nie potrzebuje, to droga pośrednia jest przed kimś takim zamknięta. Jeśli natomiast mamy dawać wspólnie swój wkład dla wspólnego dobra we wspólnocie Kościoła, to trzeba umieć wzajemnie swoje dary rozpoznawać i wykorzystywać.

Zwłaszcza zaś trzeba strzec się wszelkiej przesady i krańcowości. Kościół katolicki zastrzega kapłaństwo sakramentalne dla mężczyzn - nie będę tu referować przyczyn, odnoszę czytelników do oficjalnych wypowiedzi papieskich - ale co innego kapłaństwo sakramentalne, a co innego prawa przysługujące bez różnicy wszystkim wiernym, wszelkiego stanu, wieku i płci obojga, prawa tak ważne, że nawet nazywane "powszechnym kapłaństwem wiernych". W te prawa można w duszy wierzyć lub nie: pamiętam księdza, który zawsze zmieniał w nowej liturgii wezwanie do mszalnego aktu pokuty w ten sposób, żeby wierni przypadkiem nie wyobrazili sobie, że oni także tę ofiarę "składają". Niemniej - jeśli się wierzy w powszechne kapłaństwo wiernych tzw. "świeckich" - to nie ma absolutnie żadnych logicznych podstaw, by wśród tych wiernych przeprowadzić jakiekolwiek podziały.

Fakt, że u nas najczęściej służą do Mszy młodzi chłopcy, nie oznacza przecież, że od ministranta wymaga się celibatu, i że kto się ożenił, jeż już tej funkcji niegodny. I tak samo nie powinien oznaczać, że kto się urodził kobietą, jest niegodny i niejako ipso facto wyłączony. Najzabawniejsze to bywa podczas Mszy św. w kaplicy zakonnic, gdzie żadnego ministranta nie ma, i gdzie siostra zakrystiana ma nie tylko prawo, ale obowiązek przed Mszą postawić na ołtarzu ampułki z winem i wodą w zasięgu kapłańskiej ręki - ale żadną miarą nie mogłaby ich do tejże ręki podać podczas Mszy św. Niegodna, ot co.

IDZIE NOWE

            Okazuje się jednak, że to już teraz przeszłość. Już godna: i ona i koleżanka ministrancika także. Ale to jest wciąż jeszcze tylko myśl Kościoła i zmieniony dzięki myśli paragraf: czy za nim nadąży mentalność i praktyka, to jeszcze wielkie pytanie. Raz, że tyle z tym kłopotów - z ministrantami miał już ksiądz utarte drogi i metody, z ministrantami dopiero musi je sobie wyrobić. A jak je ubrać? A czy je stawiać razem, czy może osobno, albo dawać dyżury na zmianę? A co, jeśli okaże się, że ministrancki są o wiele grzeczniejsze od ministrantów? To dopiero kroi się problemów i zazdrości! Niejeden proboszcz będzie więc zapewne odkładał ten problem tak długo, jak będzie mógł, a już przynajmniej do chwili otrzymania bardzo szczegółowych wytycznych.

A po drugie utartych przesądów żaden paragraf od razu nie zmieni, a już zwłaszcza przesądów kojarzących się z dziedziną płci. Dawniej było wygodniej dla księży - od kobiet jak najdalej, i koniec, a jeśli nie udało się żyć według tej zasady, winną okazywała się zawsze kobieta, z prawa, urodzenia i istoty rzeczy. Teraz będzie trudniej: kobiety mogą być bardzo blisko, nawet tuż przy ołtarzu, i trzeba będzie w nich widzieć ich godność członków Kościoła, nie zaś ich płeć. W niektórych indywidualnych wypadkach to się może okazać nawet za trudne i dla takich wypadków kobiety, trzymane po staremu na odległość, powinny mieć zrozumienie i litość.

litość chyba to jest właśnie teraz najważniejsze: przekonywanie starych, a wychowywanie młodych do wzajemnego szacunku, zrozumienia i wyrozumiałości (w obie strony!) między płciami. Obecne odejście od dyskryminacji kobiet jest dobrą okazją do tego. Inaczej musielibyśmy uznać, że na stwierdzenie "wyśta niegodne, wyśta dziewuchy" właściwa odpowiedź brzmi "wyśta niegodne, wyśta chłopoki". Nie byłoby to ani o krok bliższe Pawiowej idei równości członków Chrystusa niż przeciwne, stare jej zniekształcenie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 48/2007