Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Korzystając z pozycji dyrektora artystycznego Festiwalu Conrada, chciałbym raz na zawsze ustalić jedną rzecz – reportaż to literatura, a Artur Domosławski jest wybitnym pisarzem” – powiedział Michał Paweł Markowski, otwierając spotkanie z autorem „Wykluczonych”. Spotkanie rozpoczęło się od krótkiej rozmowy na temat ostatniego wyroku sądu, który przyznał rację Domosławskiemu w sporze o jego biografię Kapuścińskiego, który toczy z rodziną zmarłego pisarza. „Cieszę się, gdyż w innym przypadku autorzy żyli by w strachu, że ktoś mógłby zamknąć im usta” – podsumował ten wątek Domosławski.
Rozmowa z autorem obracała się wokół jego ostatniej książki, ale także często pojawiały się także wątki związane z warsztatem pracy reportera. Domosławski opowiadał o konieczności zachowywania dystansu względem ludzi, których się spotyka – szczególnie w przypadku tych najuboższych – bez tego nie da się pisać. Nie mogło zabraknąć problemów związanych z globalnym wykluczeniem. Gość spotkania opowiedział, jak wyglądała ewolucja jego wrażliwości i poglądów politycznych. „Należę do pokolenia, które zostało uwiedzione przez narrację transformacji gospodarczej, budującej kapitalizm zgodnie z planem Balcerowicza. Podróże do krajów Południa, gdzie działały podobne mechanizmy, tyle że bardziej intensywnie otworzyły mi oczy” – wyznał Domosławski.
W dalszej części spotkania rozmowa zeszła na temat kryzysu migracyjnego. „Kategoria «migranta ekonomicznego» jest dla mnie kompletnie bez sensu” – mówił autor, dodając, że to najczęściej wymówka, usprawiedliwiająca odmówienie jakiejkolwiek pomocy. „Gdy pisałem «Wykluczonych», chciałem zabrać głos w debacie, która od jakiegoś czasu toczy się w Polsce. Głosy, które docierają z różnych stron, przerażają mnie”.
Zawód reportera nie jest pozbawiony pewnej dwuznaczności – jak zauważyła Katarzyna Kubisiowska. Domosławski w swojej książce przywołuje wątek „czarnej turystyki”, czyli podróżowania do miejsc podwyższonego ryzyka. „To oczywiście może w pewnym kontekście wydawać się niemoralne. Ale trudno mi to jednoznacznie ocenić – to bardzo przypomina zawód reportera” – podsumował autor.