Wunderwaffe

Mój drogi Piołunie,

13.01.2014

Czyta się kilka minut

pytasz, w jakież jeszcze tajniki diabelskiego warsztatu powinienem Cię wprowadzić? Otóż jedna ze skuteczniejszych metod piekielnych to wyrobić u pacjentów przekonanie, że cztery bzdurne opowiastki o Cieśli odnoszą się do INNYCH. Innych ludzi. Innych czasów. Innych okoliczności.

To pozwala ich kompletnie znieczulić, impregnować na głupotę Nieprzyjaciela. Niestety – łażą jeszcze po tym świecie mądrale, co nie pozwalają się uśpić. Niedawno podsłuchałem pewną wariatkę, obłąkańczo oddaną Nazarejczykowi. Zastanawiała się, jak dziś brzmiałyby Jego przypowiastki sprzed dwóch tysięcy lat. No i wykoncypowało przeklęte babsko rzecz następującą: dwóch pacjentów modli się w kościele. Jeden ukląkł przed ołtarzem, równiutko złożył rączki i pobożnie spojrzał na wiszący u powały bohomaz. Drugi siadł pokurczony w ostatnim rzędzie, pokręcił się nerwowo, jakby czuł się w tym miejscu nieswojo. Potem wstał, cofnął się pod chór, gdzie panował mrok i ukrył twarz w dłoniach. Pierwszy odchrząknął i wyrecytował: „Dzięki Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, resortowe dzieci, katolicy otwarci, genderyści i inne polskojęzyczne kanalie. Albo jak tamten pedał. Zachowuję post raz w tygodniu, modlę się dwa razy dziennie i nigdy nie założyłem prezerwatywy. Dzięki Ci raz jeszcze, że stworzyłeś mnie zdrowym hetero, a nie pederastą, chorą i zboczoną karykaturą Twego pięknego stworzenia”.

Drugi stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: „Miej litość dla mnie, grzesznika. Jestem człowiek słaby i nie mam prawa prosić Cię o cokolwiek. Ale prosić się ośmielam. Mój partner umiera na raka. Błagam, skróć jego cierpienia”.

Pozwolisz, drogi Piołunie, że mizerną pointę nam obu daruję. Cóż, wszystkie chrześcijańskie bajeczki są do znudzenia przewidywalne; obrazą inteligencji byłoby wyjaśniać, którego z tamtych dwóch wysłuchał mazgajowaty Nieprzyjaciel. Czyja modlitwa – frrrru – uleciała do nieba, a czyja z hukiem rąbnęła o piekielne dno.

No, ale dość bzdur. To nie szkoła ewangelizacji, tylko uniwersytet kuszenia. Duma nas słusznie rozpiera, gdy widzimy, jak na naszym nadwiślańskim poletku pleni się kąkol. Jak czarna maź nienawiści oblepia i zohydza tu wszystko, co napotka. Jak wciska się do wnętrza przez każdą szczelinę, krąży żyłami i tętnicami, mąci mózg i zatruwa serce, w końcu przenika do duszy, żeby rozsadzić ją od środka i ponownie rozlać się na zewnątrz. Mamy w tym kraju wyciek nienawiści na skalę niespotykaną. Jak po zatonięciu tankowca ogłasza się katastrofę ekologiczną, tak nad Wisłą już dawno trzeba by ogłosić katastrofę etyczną.

To jednak nie koniec. Na tym przekładanym czarną mazią torcie jest czarna jak smoła wisienka. Są mianowicie różne rodzaje, gatunki i subgatunki nienawiści. Jest nienawiść sprowokowana nieopanowanym gniewem. Z kolei nienawiść karmiąca się zazdrością bywa wyjątkowo odporna, na dodatek zżera pacjentów od środka w zastraszającym tempie. Jest też nienawiść wywodząca się z upokorzenia, z reguły przejawiająca się w żądzy odwetu. Oko za oko, ząb za ząb. Chociaż – biorąc pod uwagę nadwiślańską praktykę dnia codziennego – winienem powiedzieć: cała szczęka za ząb.

Ale wszystkie odmiany i odcienie nienawiści są jak Łysek z pokładu Idy w zestawieniu z czterema jeźdźcami Apokalipsy, jeżeli tylko spojrzysz na nienawiść podszytą pychą. Nic innego nie jest równie niszczycielskie i nieposkromione. Jednocześnie większość pacjentów w ogóle nawet nie dostrzeże, że zapadli na śmiertelną chorobę. Kto czuje się lepszy, nie może mieć żadnych powodów do zmartwień, nieprawdaż? Ach, duet pychy i nienawiści to szatańska wunderwaffe!

Przy okazji opracowałem też duszpasterskie hasło dla nadwiślańskiego Kościoła na najbliższy rok: W pokorze nikt nas nie prześcignie!

TWÓJ KOCHAJĄCY STRYJ KRĘTACZ

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Były dziennikarz, publicysta i felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie zdobywał pierwsze dziennikarskie szlify i pracował w latach 2000-2007 (od 2005 r. jako kierownik działu Wiara). Znawca tematyki kościelnej, autor książek i ekspert ds. mediów. Od roku… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 03/2014