Wspomnienie

Przypłynęły do mnie - bo tak właśnie zjawiają się wspomnienia, w formie rozkołysanej, najpierw zamglonej, a potem coraz wyraźniejszej fali - dwa tygodnie spędzone w połowie lat 70. w Nowym Orleanie. W tym bardzo dziwnym i bardzo pięknym mieście, które w przeciwieństwie do wielu miast Ameryki ma duszę.

02.10.2005

Czyta się kilka minut

Wielka, mulista, rudawa Missisipi, którą płynęłam do stolicy stanu, Baton Rouge, mijając rozlewiska, na których mieściła się kiedyś maleńka republika wolnych korsarzy. Ogromne jezioro Pontchartrian, nad którym stoczono ważną bitwę Wojny Secesyjnej, i przechowywana w małym muzeum stareńka mikroskopijna łódź podwodna, w której patrolowali jezioro konfederaci. Sławna dzielnica francuska z niskimi domami i długimi balkonami o secesyjnych balustradach. Wąskimi uliczkami jeżdżą dorożki, a ich konie noszą kapelusze, istne arcydziełka modystek z dwiema dziurami wyciętymi na uszy, z woalkami, kwiatami i strusimi piórami. Na najważniejszej uliczce Bourbon Street, w dziesiątkach małych lokalików muzykują aż do świtu jazzmani. Ci wielcy - i zwykli amatorzy. Lokaliki podają sobie przechodnia z rąk do rąk, zamykając ich w pudełkach coraz to innych dźwięków...

Po to są właśnie podróże. Żeby po latach przypływał jakiś krajobraz lub miasto - którego los i wielkie niewyobrażalne nieszczęście boli tak, jak boli własne serce.

Smutno

Pamiętam nadzieję, uniesienie i radość, z jaką tak niedawno, z milionami ludzi, obserwowałam las namiotów na Majdanie i rodzącą się pomarańczową wolność. Czuję niepokój, przygnębienie i zawstydzenie wiadomościami, które teraz napływają z Ukrainy.

Coś złego stało się z polityką na całym świecie. Przestrzeń, którą ma zagospodarować po spontanicznym zrywie, przeradza się w jego przeciwieństwo. Małe ambicje i interesy zastępują wielkość i bezinteresowność. Przywódcy - gwałtownie przeobrażają się i karleją.

Smutno.

Naprawdę?

W niedzielę, dwa tygodnie przed wyborami, opublikowano sondaż, z którego wynika, że frekwencja w wyborach parlamentarnych wyniesie 70 proc., a w prezydenckich 76 proc. Czyżby ta nieznana, milcząca, zakamieniała w swojej obojętności połowa społeczeństwa poczuła się nagle obywatelami i postanowiła wziąć choćby cząsteczkę odpowiedzialności za państwo?

Byłoby to piękne, ale może po prostu ludzie nie mówią prawdy w sondażach. Mówią to, czego się od nich oczekuje, co wypada, co ich nie kompromituje, ale stawia w dobrym świetle - potem robią po swojemu.

Tak myślę, ale bardzo chciałabym się mylić.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2005