Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nocne Wilki” były przedmiotem „sprawozdania” na posiedzeniu Rady Ministrów – nie chciałem w to wierzyć, ale jednak. Były też przedmiotem tyrad ze strony opozycji: „Jeśli rząd polski zachowa powagę w tej sprawie, może liczyć na poparcie PiS” – mówił były wiceszef MSZ Krzysztof Szczerski, co z powagą miało niewiele wspólnego.
„Nocne Wilki” – zmotoryzowani rosyjscy nacjonaliści, koledzy Putina. Chcieli przejechać z rosyjskimi flagami przez Polskę i Czechy, aż do Berlina, by tak czcić zakończenie II wojny światowej.
Po długich dyskusjach Polska uznała to za zagrożenie i prowokację. MSZ opublikowało notę, że wilczy rajd ma do nas nie wjeżdżać. Wówczas Wilki przywdziały owczą skórę zmotoryzowanych turystów. Znaczy zamiast jechać watahą – próbowali przemykać sztuka po sztuce. Skoro zakaz dotyczył stada, a nie pojedynczych egzemplarzy, pogranicznicy powinni byli pytać każdego Rosjanina na motorze:
– A Wy, towariszcz, nie Wołk słuczajno?
Cała sytuacja mówi wiele o polskiej klasie politycznej. Gdy nadciągają wybory, politycy sami wyglądają wilka. Na jego tle łatwiej pokazać zęby i naprężyć muskuły. ©℗