Wojna w Ukrainie uderza w Afrykę

Powodzie, susze, wojny, zaraza i szarańcza pustoszą wschodnią Afrykę, skazując miliony na głód. Bogaty zachodni świat, zajęty wojną w Ukrainie i wycieńczony trzyletnią epidemią COVID-19, tym razem nie przyjedzie z ratunkiem.
w cyklu STRONA ŚWIATA

22.04.2022

Czyta się kilka minut

Powódź we wschodniej Afryce, Durban, 18 kwietnia 2022 r. Fot. RAJESH JANTILAL/AFP/East News /
Powódź we wschodniej Afryce, Durban, 18 kwietnia 2022 r. Fot. RAJESH JANTILAL/AFP/East News /

Ulewne deszcze, jakich w tych stronach nie widziano od dziesięcioleci, spadły w południowoafrykańskiej prowincji KwaZulu/Natal, ojczyźnie Zulusów na tydzień przed Wielkanocą. Deszcz padał nieustannie przez siedem dni i zelżał dopiero po świętach. Meteorolodzy obliczyli, że w jeden Wielki Tydzień w KwaZulu spadło wody tyle, ile zwykle spada przez cały niemal rok. Ulewy i powodzie nawiedziły także sąsiedni Wschodni Kraj Przylądkowy, ojczyznę Khosów, z których wywodził się Nelson Mandela, pierwszy czarnoskóry prezydent Republiki Południowej Afryki.

Ulewy i towarzyszące im gwałtowne burze i huraganowy wiatr spowodowały powodzie, które zalały zuluską metropolię, 3,5-milionowy Durban, trzecie największe miasto kraju. Wezbrane rzeki, a także błotne lawiny zsuwające się z rozrzuconych wokół miasta wzgórz zniszczyły kilkanaście tysięcy domów i ponad pół tysiąca szkół, drogi, wiadukty i mosty, zerwały linie wysokiego napięcia i telefoniczne, unieruchomiły wodociągi i kanalizację. Stanął port w Durbanie, największy i najruchliwszy na wschodnim wybrzeżu Afryki. Wiatr obalił ustawione na nabrzeżu piramidy kontenerów.

Potop w kraju Zulusów

Najbardziej ucierpiały osiedla czarnej biedoty na przedmieściach. Wznoszone jak slumsy na niezagospodarowanych terenach, w wąwozach, nad płynącymi ich dnem strumieniami i rzekami okazały się wystawione na największe niebezpieczeństwo. To tam zginęła większość z prawie pół tysiąca ofiar potopu i tam ponad 40 tys. ludzi straciło dach nad głową.

„Deszcze zawsze padają tu o tej porze roku, ale z roku na rok stają się coraz gwałtowniejsze – powiedział prezydent RPA Cyryl Ramaphosa, który z powodu powodzi odwołał podróż do Arabii Saudyjskiej i ogłosił w KwaZulu stan klęski żywiołowej. – To wszystko przez zmieniany klimatyczne będące skutkiem fatalnej działalności człowieka”.

„Ludzie nie powinni stawiać domów nad brzegami rzek” – upomniał rodaków prezydent, a wtórowali mu Nkosazana Dlamini-Zuma, pani minister od samorządów, spółdzielczości i kontaktów z przywódcami wspólnot wioskowych, oraz burmistrz Durbanu, Mxolisi Kaunda. Ten ostatni odrzucał też zarzuty, że władze miasta nie przygotowały się na kolejne powodzie, choć meteorolodzy zapowiadali ich niechybne nadejście.

Powodzie nawiedziły kraj Zulusów w 2017 i 2019 r. Ostatnim razem zginęło prawie sto osób. Mieszkańcy Durbanu oraz organizacje dobroczynne oskarżają władze miasta i kraju, że ponoszą przynajmniej część winy za tragiczny bilans żywiołowych klęsk. Prawie 30 lat po upadku apartheidu rządzący od 1994 r. Afrykański Kongres Narodowy wciąż nie wywiązał się z obietnicy zbudowania milionów domów dla czarnej biedoty, a ta ściąga do wielkich miast z każdym rokiem coraz liczniej, bo tylko tam widzi nadzieję na lepsze życie. Nieformalne osiedla biedoty – szacuje się, że mieszka w nich czwarta części ludności Durbanu – wyrastają na niezajętych terenach, zwykle nad rzekami i strumieniami zastępującymi wodociągi i kanalizację. Nowych domów nie doczekały się nawet ofiary powodzi z poprzednich lat ani ludzie przesiedleni przez władze ze śródmieścia Durbanu w 2009 r., gdy Południowa Afryka przygotowywała się do pierwszych na Czarnym Lądzie piłkarskich mistrzostw świata i upiększała swój wizerunek na przyjazd zagranicznych gości.

Jedna z południowoafrykańskich organizacji klimatycznych oskarżyła prezydenta Ramaphosę i jego rząd, że swoimi zaniedbaniami przyczynili się do śmierci pół tysiąca ludzi i do wielomilionowych strat. „Nasi od lat prześcigają się w górnolotnych proklamacjach o potrzebie walki ze skutkami zmian klimatycznych i ratowania środowiska naturalnego – oświadczyli ekolodzy. – Pięknie brzmią, ale pozostają jedynie pustymi słowami”.

Róg Afryki wysycha

Badacze klimatu od lat przestrzegają, że zmiany, będące w znacznej mierze skutkiem szkodliwej działalności człowieka, sprawiają, że zwykłe i sezonowe zjawiska pogodowe przybierają coraz gwałtowniejszą postać. Pory deszczowe przeradzają się w huragany i potopy, a pory suche – w długotrwałe i wyniszczające susze. Tendencja ta będzie się tylko nasilać, a pogoda stanie się jeszcze bardziej nieprzewidywalna.

W tym samym czasie, gdy południe Afryki cierpi z powodu ulew i powodzi, Róg Afryki staje w obliczu kolejnej klęski suszy i głodu. Światowy Program Żywnościowy, pokojowy noblista z 2020 r., alarmuje, że w tym roku głód może zagrozić nawet 20 milionom ludzi w Somalii, Etiopii i Kenii. Inne organizacje twierdzą, że w Rogu Afryki (jego część stanowią także Erytrea i Dżibuti), Sudanie i w Południowym Sudanie (zeszłoroczna pora deszczowa przerodziła się w powodzie, które zalały prawie cały kraj) głód zagrozi nawet 40 milionom.


Czytaj także: Napaść Rosji na Ukrainę ma jeszcze jedną konsekwencję: światowy kryzys żywnościowy. A głód nie jest ani nowym, ani rzadko stosowanym narzędziem wojny.


 

Susza w tym regionie Afryki trwa już od czterech lat. Prognozy pogody zapowiadały co prawda, że w tym roku zaczynająca się w marcu pora deszczowa będzie wreszcie obfita i długa, to się jednak nie sprawdziło. Nawet jeśli w maju spadną spóźnione deszcze, na ratunek może być za późno. W Somalii już dziś pomocy żywnościowej potrzebuje prawie 6 mln ludzi, połowa ludności kraju, w Kenii – 3 mln. W Etiopii, pogrążonej w dodatku od półtora roku w wojnie domowej, pomocy żywnościowej potrzebuje w zasadzie cała 6-milionowa ludność prowincji Tigraj, najbardziej dotkniętej działaniami zbrojnymi. W zeszłym roku z niedożywienia i głodu umarło tam prawie tysiąc dzieci poniżej 5. roku życia.

Najgorsza od dziesięcioleci susza sprawia, że wysychają wodopoje, pastwiska i pola uprawne, a ludy utrzymujące się z pasterstwa i najlepiej radzące sobie dotąd z niepogodą, wybijają wymierające z głodu i pragnienia stada i przenoszą się do miast, pomnażając szeregi tamtejszej bezrobotnej biedoty. Do miast przenoszą się też rolnicy, bo coraz gorsze zbiory nie pozwalają im wyżywić rodzin. Do ucieczki ze wsi przekonują ich także plagi szarańczy pustoszącej co roku coraz biedniejsze poletka. Organizacje dobroczynne podliczyły, że od stycznia z powodu suszy w Rogu Afryki kilkanaście milionów ludzi porzuciło swoje domostwa i ruszyło w poszukiwaniu wody i ziemi nadającej się na uprawę lub pastwiska.

Na najgorszą od ponad ćwierć wieku suszę narzekają rolnicy w Maroku, a na suszę i niespotykane upały mieszkańcy afrykańskiego Sahelu – Czadu, północnej Nigerii, Nigru, Mali, Burkina Faso – gdzie rywalizacja pasterzy i rolników o wodopoje i pastwiska przeradza się w sąsiedzkie wojny etniczne i religijne. Dodatkowo cały niemal Sahel ogarnięty jest świętą wojną, którą toczą tam afrykańscy dżihadyści, uniemożliwiając zagranicznym organizacjom pomoc dla ludności cierpiącej biedę i głód.

Zamknięty spichlerz

Ilekroć Afrykę nawiedzały żywiołowe klęski, na pomoc przychodziły ONZ i organizacje dobroczynne z bogatego Zachodu. Tym razem jednak Zachód zajęty jest rosyjską napaścią na Ukrainę i własnymi kłopotami gospodarczymi będącymi skutkiem epidemii COVID-19, która na prawie trzy lata unieruchomiła świat.


Z Rosji od 24 lutego wyjechało już ponad 300 tysięcy ludzi. Kim są ci, którzy nie chcą żyć w państwie Putina? Dokąd wyjechali, jakie mają plany? Jak wojna w Ukrainie wygląda z perspektywy Afryki, Azji Środkowej, czy Gruzji, która znalazła się w dyplomatycznej pułapce? Podkast Wojciecha Jagielskiego


 

Rosyjski najazd na Ukrainę sprawił, że zamknięty został światowy spichlerz, z którego ONZ i międzynarodowe organizacje pomocowe czerpały zboże na pomoc żywnościową dla Afryki. Wojna, a także ostracyzm, jakim Zachód karze Rosję za zbrojną agresję, spowodowały, że w tym roku na rosyjskie ani ukraińskie zboże nie ma co liczyć. Z powodu zamknięcia zbożowego spichlerza oraz rosnących cen surowców energetycznych dostępnej żywności jest mniej i stała się nieporównanie droższa niż dotąd. Organizacjom pomagającym Afryce trudniej jest ją zdobyć, a jeszcze trudniej znaleźć pieniądze na jej zakup. Światowy Program Żywnościowy mimo błagań i gróźb nie otrzymał nawet dziesiątej części kwoty niezbędnej, według jego rachmistrzów, by ocalić choćby Róg Afryki przed klęską głodu.

„Z każdym miesiącem rośnie i rzesza potrzebujących wsparcia, i koszty pomocy żywnościowej – ostrzegają szefowie Programu, dodając, że poza Rogiem Afryki i Sahelem w kolejce po pomoc tłoczą się też Jemen, Egipt, Tunezja, Peru, Sri Lanka, a wkrótce dołączyć może do nich Nepal, Kirgizja czy Tadżykistan. – Jeśli nic się nie zmieni, a na to się właśnie zanosi, wkrótce będziemy musieli odmawiać pomocy głodnym, żeby ratować głodujących”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej