Wmówienia

W "Rzeczpospolitej" z 27 grudnia znalazłem zwięzły felieton Łukasza Warzechy poświęcony stosunkowi polskich władz do pogrzebów Václava Havla i Kim Dzong Ila. Wywód autora (na co dzień związanego z dziennikiem "Fakt") otwierają kąśliwe uwagi o przyczynach nieobecności prezydenta Komorowskiego i premiera Tuska na uroczystościach w Pradze. Następnie Warzecha zwraca uwagę, iż to właśnie polski dyplomata, jako przedstawiciel wszystkich państw Unii Europejskiej, wpisał się w stolicy północnej Korei do oficjalnej księgi kondolencyjnej, wyłożonej po śmierci koreańskiego dyktatora; pozwala to felietoniście zadać szereg (błyskotliwych w zamyśle) pytań dotyczących zawartości żałobnego wpisu i prowadzi go prostą drogą do finału. Jest nim przypuszczenie, iż prezydent znajdzie czas, by polecieć na pogrzeb Kim Dzong Ila. (Kurtyna; burzliwe owacje redaktorów i wiernych czytelników "Rzepy").

03.01.2012

Czyta się kilka minut

Konstrukcja logiczna wywodu Warzechy odznacza się szlachetną prostotą. Przesłanka pierwsza: prezydenta nie było w Pradze, a więc władze RP zlekceważyły Havla. Przesłanka druga: Polska przyłączyła się do kondolencji UE, a więc wyraziła współczucie dla władz Korei. Wniosek (oczywiście: tylko zasugerowany): reżimowi Tuska i Komorowskiego bliżej do Kimów niż do Havla. (Autor! Autor!)

Każdy dziennikarz ma prawo mówienia prawd niewygodnych dla rządzących. Dziennikarze sympatyzujący z opozycją uważają to często za swój podstawowy obowiązek. Rzecz w tym, iż w wywodzie Warzechy niechęć do władz jest znacznie bardziej oczywista niż chęć mówienia prawdy.

Prezydent Komorowski nie pojechał do Pragi, to prawda; można długo dyskutować, czy była to słuszna decyzja. Zanim jednak wyciągnie się wnioski, trzeba pamiętać, iż prezydent uczynił swym przedstawicielem Lecha Wałęsę. Na pożegnanie charyzmatycznego przywódcy pojechał charyzmatyczny przywódca. Owszem, Wałęsa nie pełni dziś funkcji państwowych, ale symboliczny wymiar jego obecności na pogrzebie Havla był znacznie wyższy niż ewentualna obecność urzędującego prezydenta (a także: niż obecność przywódców państw zachodnich). Tyle o pierwszej przesłance Warzechy.

Co do przesłanki drugiej: kondolencje Unii (przekazane przez naszego dyplomatę z racji polskiej prezydencji, jak się domyślam) to sprowadzone do minimum zachowanie dyplomatyczne; rozważanie tego gestu jako oznaki poparcia Kimów nie ma żadnego sensu. Stąd też: finał felietonu jest żartem wyjątkowo nieodpowiedzialnym.

Żartów i wmówień Łukasza Warzechy nie warto zapewne demonizować. Ale też: nie należy lekceważyć faktu ich pojawienia się w "Rzeczpospolitej". Kilka kroków dalej są hasła wykrzykiwane na marszach niepodległości i monologi posła Antoniego Macierewicza. Oby nie stały się one obowiązującą prawdą.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 02/2012