Wirus zostanie z nami na długo

Wojciech Feleszko, immunolog: Musimy zaszczepić taką liczbę ludzi, by ci, których układ odpornościowy nie zareaguje, nie byli zagrożeni przez krążącego wciąż koronawirusa.

22.02.2021

Czyta się kilka minut

Kino Kijów wznowiło działalność w reżimie sanitarnym po zamknięciu spowodowanym epidemią koronawirusa. Kraków, 12 lutego 2021 r. / c
Kino Kijów wznowiło działalność w reżimie sanitarnym po zamknięciu spowodowanym epidemią koronawirusa. Kraków, 12 lutego 2021 r. / c

MACIEJ MÜLLER: Polska zaszczepiła już ponad 4 proc. populacji. Ale kiedy będzie widać efekty tej akcji?

WOJCIECH FELESZKO: Spójrzmy na inne kraje. Stany Zjednoczone zbliżają się do 15 proc. wyszczepionej populacji. Dotychczas na COVID-19 zachorowało tam – biorąc pod uwagę także tych niewyłapanych przez system – już ponad 80 mln ludzi (szacunkowe dane CDC). Kiedy do tego dodać 50 mln podanych dawek szczepionki, mamy w sumie prawie 130 mln osób z przeciwciałami. I już widzimy trend spadkowy, liczba dziennych zakażeń spada. Oczywiście może to wynikać z innych działań, ale wydaje się, że jeśli liczba zaszczepionych i ozdrowieńców sięgnie 30-40 proc. populacji, spadek aktywności koronawirusa zacznie być widoczny. Niestety nie oznacza to końca walki.

Do zaszczepionych możemy po prostu dodać liczbę ozdrowieńców?

Dla potrzeb oszacowania odporności stadnej – tak. Dam przykład: według naszych szpitalnych wytycznych nie musimy testować osób, które przechorowały COVID-19 w ciągu ostatnich trzech miesięcy. Traktujemy je jako osoby odporne. Nie ma pewności co do tego, jak długo utrzymują się przeciwciała po przechorowaniu – jedni mówią o kilku miesiącach, inni o roku. Na pewno jednak, szacując liczbę osób odpornych na zachorowanie, możemy w perspektywie roku dodawać ozdrowieńców do sumy zaszczepionych.

Do jesieni jako społeczeństwo uodpornimy się?

Na pewno nie jako całość. Wirus z nami zostanie, będą tliły się ogniska zakaźne wśród ludzi, którzy się nie zaszczepili albo nie mogli tego zrobić. Przewiduję jednak, że do wakacji poczujemy znaczącą ulgę i rozluźnienie reżimu w różnych obszarach życia. Z dzisiejszej perspektywy może tego nie widać, bo akurat borykamy się z ograniczeniem dostaw szczepionek. Ale w poczekalni są już trzy następne: amerykańskie J&J i ­Novavax oraz niemiecka CureVac. Do wakacji podaż preparatów będzie ogromna i akcja szczepień pójdzie nieporównywalnie sprawniej i szybciej niż teraz. Szczepiąc w obecnym tempie, do wakacji zaszczepimy około 20 proc. Polaków, co wraz z pokaźnym odsetkiem ozdrowieńców, czyli około 15 proc. osób, da właśnie spodziewane 30-40 proc.

Ale czy fakt, że pojawiają się kolejne warianty wirusa, nie zagraża tym celom? Czy wirus jest w stanie ­„przeskoczyć” szczepionkę?

Mutacje są czymś normalnym, to naturalne, że wirus chce przeżyć atak, który na niego przeprowadziliśmy. Naukowcy snuli hipotezy, że wirus będzie mutował w takim kierunku, żeby stać się łagodniejszym, przynosić mniej poważne objawy. Ale to były pobożne życzenia. Jeśli chodzi o wariant brytyjski, jest to mutacja, która zwiększa zakaźność, ale wiadomo już, że szczepionka na pewno wobec niego uodpornia. Groźniejszy jest wirus brazylijski i jego odmiana południowoafrykańska. Szczepionka ­AstraZeneca wykazuje wobec nich niższą, około 50-procentową skuteczność. Badania wykazały jednak, że nawet przy połowicznej skuteczności, jeśli chodzi o odporność na zakażenie, wysoka pozostaje skuteczność w zapobieganiu ciężkiemu przebiegowi choroby i hospitalizacji. A o to w gruncie rzeczy chodzi – żeby koronawirus nie zagrażał ludzkiemu życiu i nie paraliżował systemów ochrony zdrowia.

Mutacje traktuję poważnie, ale nie uważam za wielkie zagrożenie. Przede wszystkim dlatego, że technologia mRNA pozwala na szybkie wprowadzenie zmian w szczepionce i wycelowanie jej w inny szczep wirusa. Wakcynolodzy przekonują, że w miarę rozprzestrzeniania się zmutowanych form możemy w nowszej szczepionce zmieścić też RNA nowego wirusa. Podobnie postępujemy w przypadku szczepionki na grypę: jest ona wielowalentna, czyli skierowana przeciw kilku szczepom patogenu.

Tylko że trzeba będzie powtarzać szczepienia populacyjne...

To nas i tak nie ominie. Jeśli wirus będzie dalej mutował, a zapewne będzie, szczepienie trzeba będzie co jakiś czas odnawiać. Przypuszczam, że najdalej za dwa lata wszyscy będziemy musieli dostać ­booster – dawkę przypominającą, skierowaną przeciw aktualnie dominującemu szczepowi koronawirusa.

Już wiadomo, że dochodzi do tzw. zachorowań przełamujących u ludzi, którzy wcześniej otrzymali dwie dawki szczepionki.

Żadna szczepionka nie daje pełnej ochrony. To normalne, że kilka-kilkanaście procent populacji na nią nie odpowiada. Sztuka polega na tym, żeby udało się wyszczepić taką liczbę ludzi, by ci, których układ odpornościowy nie zareaguje, nie byli zagrożeni przez krążącego w populacji wirusa. Wydaje mi się, że osiągnięcie odporności stadnej jest już w naszym zasięgu. A przynajmniej widać światełko w tunelu.

Proszę wziąć pod uwagę ważny aspekt: jeśli nie wyszczepimy całego globu, to powstanie ryzyko, że gdzieś, w jakimś odległym zakątku globu, powstanie ognisko koronawirusa, który zmutuje tak, że znowu będzie stanowił zagrożenie. Dlatego bogate kraje muszą w sposób solidarny podzielić się szczepionką z uboższymi. W naszym własnym interesie!

Szczepionka chroni przed poważnym przebiegiem choroby, ale czy zatrzymuje transmisję wirusa?

To nie jest jeszcze do końca jasne. Wiadomo, że szczepionka AstraZeneca chroni przed transmisją. W przypadku szczepionek mRNA (Pfizera i Moderny) nie mamy tej pewności. To kolejny argument za tym, żeby wyszczepić jak największy odsetek populacji. Wtedy nawet jeśli wirus będzie infekował, nie zagrozi niczyjemu życiu. Jedno jest pewne: ­SARS-CoV-2 pozostanie z nami na długo.

Kiedy będziemy mogli przestać nosić maski, stosować obostrzenia sanitarne?

Ze smutkiem stwierdzam, że jeśli chodzi o moją pracę, to prawdopodobnie nigdy. Tym bardziej że są z tego wyraźne korzyści: od początku pandemii zaobserwowaliśmy wyraźne zmniejszenie liczby zakażeń sezonowych, takich jak grypa czy wirusy przeziębienia (rinowirusy, wirusy RS i inne). W życiu codziennym też zapewne część obostrzeń będzie jeszcze długo funkcjonować. Wielu z nas wsiadając do autobusu czy wchodząc do sklepu będzie na wszelki wypadek zakładało maskę.


Czytaj bezpłatnie pozostałe teksty dodatku Europa się szczepi


 

Ale też przypuszczam, że w ciągu kilku miesięcy odczujemy znaczącą poprawę sytuacji. Dla mnie, jako pediatry, symbolicznym momentem będzie otwarcie szkół, także ponadpodstawowych i uniwersytetów. Uważam, podobnie jak pediatrzy na całym świecie, że tak radykalne ograniczenie nauki stacjonarnej było na wyrost. Doniesienia naukowe na temat transmisji wirusa wśród dzieci raczej przeczą konieczności zamykania szkół, a koszty społeczne i emocjonalne były ogromne. Codziennie spotykam w pracy bardzo poważne dolegliwości psychiatryczne u dzieci wynikające z zamknięcia, uzależnienia od komputera i lęku. Dorośli jako tako radzą sobie z rzeczywistością home office, ale w przypadku dzieci czy nastolatków ograniczenia edukacyjne, brak kontaktów socjalnych, stymulacji ze strony rówieśników – wiążą się z ogromną szkodą. Nie mogę się doczekać, kiedy rząd otworzy szkoły i uniwersytety. Odetchniemy wszyscy.

Czy nie powinniśmy szczepić także dzieci?

Dyskusja na ten temat nie ustaje, ale nie ulega wątpliwości, że najbardziej zagrożeni są starsi ludzie i to ich trzeba w pierwszej kolejności zabezpieczyć. Tym bardziej że wielu z nich przez miniony rok bało się wychodzić z domów. Zasługują na to, żeby zacząć normalnie żyć.

Szczepionka była testowana na dorosłych, na razie nie mamy danych o jej skuteczności u młodszych. Ale badania kliniczne już trwają. Więc to kwestia czasu, kiedy granica wieku będzie przesuwana z 18 lat na 16, 12, później na 6. W ciągu roku będziemy mieli zapewne zarejestrowane szczepionki dla dzieci.

Co by Pan sugerował rodzicom?

Zaszczepić najpierw siebie, a potem dziecko, zwłaszcza w sytuacji, kiedy rodzina będzie chciała gdzieś wyjechać. Wizyta w hotelu, na wyciągu narciarskim, w aquaparku, jedzenie w barze... Linie lotnicze będą zapewne żądały od pasażerów okazania dowodu szczepienia. W pewnych obszarach szczepienie przeciw ­COVID-19 przyjmie formę obowiązkową. Mam na myśli biznes, medycynę. Jaką restaurację wybrałby pan na rodzinny obiad? Tę, w której personel jest zaszczepiony, czy taką, gdzie nie ma takiej pewności?

Czy grozi nam trzecia fala zachorowań?

Według mnie przechodzimy ją teraz, chociaż nie jest tak wyraźna, jak na przykład w Wielkiej Brytanii. Z perspektywy mojego szpitala mogę powiedzieć, że chorych dzieci jest znacząco mniej niż w listopadzie i grudniu. Mogliśmy ograniczyć liczbę łóżek „covidowych”. Niewątpliwie trzecia fala przetacza się teraz przez Wielką Brytanię czy USA. W Polsce mamy na razie surową zimę, siedzimy w domach, jesteśmy dość zdyscyplinowani i siłą rzeczy ograniczamy kontakty społeczne – to pomaga trzymać wirusa pod kontrolą. Nie można jednak wykluczyć, że po zniesieniu kolejnych restrykcji, np. otwarciu lokali, krzywa zakażeń znowu wzrośnie. ©℗

Dr hab. WOJCIECH FELESZKO jest pediatrą, specjalistą immunologii klinicznej i chorób płuc, pracuje w Klinice Pneumonologii i Alergologii Wieku Dziecięcego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz działu „Wiara”, zajmujący się również tematami historycznymi oraz dotyczącymi zdrowia. Należy do zespołu redaktorów prowadzących wydania drukowane „Tygodnika” i zespołu wydawców strony internetowej TygodnikPowszechny.pl. Z „Tygodnikiem” związany… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 9/2021

Artykuł pochodzi z dodatku „Europa się szczepi