Wielka Trójka

Połowa z 20 działających w Polsce najbogatszych fundacji to instytucje niemieckie. Skala i rozmach ich działalności jest imponująca, biorąc pod uwagę, że finansowane są na ogół ze środków publicznych (czyli niemieckich podatków). - Gdyby w Niemczech działało tyle polskich instytucji, ile niemieckich w Polsce, łatwiej byłoby nam się zrozumieć - mówi Henning Tewes z fundacji Konrada Adenauera.

02.11.2003

Czyta się kilka minut

Niemieckie instytuty i fundacje pojawiły się w Polsce na początku lat 90., w większości w oparciu o dwustronne porozumienia między rządami Niemiec i Polski. Największa (z pewnością najbogatsza, dysponująca środkami z kredytów udzielonych Gierkowi przez Helmuta Schmidta w latach 70.) fundacja Współpracy Polsko-Niemieckiej w ciągu 12 lat dotowała ponad cztery tysiące projektów w Polsce o wartości przekraczającej 200 milionów euro. Dzięki Polsko-Niemieckiej Współpracy Młodzieży (Jugendwerk), pierwszej dwunarodowej organizacji o statusie międzynarodowym, ponad milion młodych z Niemiec i Polski zrealizowało wspólne programy.

Niemiecki Instytut Historyczny, Fundacja Konrada Adenauera, Instytut Goethego - trzy ważne miejsca na mapie polsko--niemieckich kontaktów.

Koniec z "historią bezpieczną"

To był piąty Niemiecki Instytut Historyczny (DHI) na świecie - po najstarszym, rzymskim (założonym w 1888 r.), paryskim, londyńskim, waszyngtońskim. Każdy z nich ma badać historię danego kraju i jego stosunków z Niemcami. Kiedy

w latach 60. tworzono instytut w Paryżu, dokonywało się historyczne pojednanie niemiecko-francuskie. W latach 90. pojawił się pomysł powołania instytutu w Warszawie. Dwa lata później rozpoczął działalność w Pałacu Kultury i Nauki (obok Instytutu Goethego), od roku zajmuje siedzibę w pałacu Karnowskich w Alejach Ujazdowskich, gdzie w tym miesiącu będzie świętować 10-lecie.

- Cieszę się, że instytucja nauki niemieckiej ma siedzibę w Warszawie - mówi prof. Klaus Ziemer, dyrektor Instytutu, z dumą oprowadzając po piętrach budynku.

Kiedy 30 lat temu, jako student historii w Heidelbergu postanowił poświęcić pracę magisterską relacjom między Józefem Piłsudskim a Adolfem Hitlerem, był jedynym, który zajmował się historią Polski: - Nawet wśród zawodowych historyków ciężko było znaleźć specjalistów w tej dziedzinie, trudno się zatem dziwić, że poza środowiskiem naukowym panowała w tej materii straszliwa ignorancja - opowiada dzisiaj.

Doktorat poświęcił Polsce epoki Gierka. Pisząc go, miał już nad Wisłą rozległe naukowe i towarzyskie kontakty. Dziś, 30 lat od momentu, kiedy prof. Ziemer odkrył, że za zachodnią granicą Niemiec istnieje państwo z fascynującą historią, kontakty naukowe między historykami polskimi i niemieckimi uchodzą za wzorcowe, choć z przeprowadzonych dwa lata temu badań wynika, że zaledwie 15 proc. Niemców wie, iż w Polsce istnieje gospodarka rynkowa. - Dlatego studiowanie historii Polski jest takie ważne i dlatego ten instytut jest tak potrzebny - tłumaczy prof. Ziemer.

W ciągu 10 lat istnienia w instytucie pracowało kilkudziesięciu naukowców niemieckich, specjalizujących się w historii Polski lub stosunkach polsko-niemieckich (po trwających trzy lub pięć lat kontraktach wracają na uniwersytety w Niemczech), dziś DHI zatrudnia 10 pracowników naukowych, wśród nich jednego Polaka (dr. Jerzego Kochanowskiego). Co roku organizuje cztery międzynarodowe konferencje. Trzy lata temu w konferencji poświęconej doświadczeniom totalitaryzmu i autorytaryzmu w Europie wzięli udział naukowcy z 16 krajów (zapis konferencji ukaże się wkrótce w języku angielskim w Oksfordzie). Od roku w Instytucie Historii UW pracownicy DHI prowadzą dla polskich studentów zajęcia po niemiecku, dzięki stypendiom fundacji Boscha i współpracy IH UW oraz DHI do Warszawy przyjeżdżają studenci z Litwy, Ukrainy i Białorusi.

Licząca 60 tys. książek biblioteka instytutu (jej katalog dostępny jest w internecie: www.dhi.uaw.pl/biblioteka) jest jedną z najlepiej zaopatrzonych placówek tego typu w Polsce. Jednym z ostatnich projektów DHI zrealizowanym dzięki pomocy fundacji Die Zeit i wsparciu technicznemu Instytutu Herdera w Marburgu jest skatalogowanie na CD zasobów byłego konserwatora zabytków Prus Wschodnich (większość negatywów, ok. 60 tysięcy, znajduje się w warszawskim Instytucie Sztuki PAN). Pierwsze niemiecko-polskie wydanie pracy zaprezentowano w DHI pod koniec września, kolejne będzie po litewsku i rosyjsku - we wszystkich czterech językach prowincji. Następnym projektem będzie skatalogowanie 30 tysięcy zdjęć z Dolnego Śląska. Na razie trwa poszukiwanie sponsorów.

Od kilku lat większość badań dotyczy historii najnowszej: - Na początku trochę się baliśmy, koncentrując uwagę na epokach dawniejszych, bardziej bezpiecznych, ale doszliśmy do wniosku, że badanie stosunków polsko-niemieckich w najtrudniejszym dla nich okresie jest naszym obowiązkiem - tłumaczy dyrektor DHI. W ubiegłym roku instytut zorganizował już sesję naukową poświęconą Aktion Reinhardt (zagładzie Żydów w Generalnym Gubernatorstwie), prowadzone są badania nad rolą Wehrmachtu w okupowanej Polsce (kilka lat temu w Niemczech toczyła się na ten temat gorąca dyskusja). Na początku września odbyła się konferencja w Wieluniu, miasteczku zbombardowanym przez Luftwaffe jeszcze zanim ostrzelano Westerplatte.

Prof. Ziemer zadomowił się w stolicy. Ma własną katedrę na UKSW i mówi, że z polskimi studentami pracuje się równie dobrze jak z niemieckimi. - Stawiają nawet profesorowi z Zachodu wyższe wymagania, więc muszę się starać - żartuje.

O demokrację realną

Fundacja Konrada Adenauera 10-lecie działalności ma już dawno za sobą; jej warszawskie biuro otwarto 10 listopada 1989 r., zaledwie w dwa miesiące po objęciu teki premiera przez Tadeusza Mazowieckiego, dwa dni przed historyczną Mszą pojednania w Krzyżowej. Było to pierwsze biuro fundacji w Europie Środkowo-Wschodniej - umieszczone w stylowej willi na Dolnym Mokotowie, jest dziś jedną z 80 zagranicznych placówek działającej od 1964 r. fundacji. Fundacja (z siedzibą w Bad Augustin k. Bonn) posiada status organizacji użyteczności publicznej i, podobnie jak inne takie instytucje, finansowana jest w 95 proc. z budżetu federalnego.

Była pierwszą fundacją polityczną, jaka pojawiła się w Polsce. Kilka miesięcy później warszawskie biura otworzyły fundacja im. Friedricha Eberta (związana z SPD, fundator przyznawanej od 1997 r. nagrody im. Ericha Brosta za zasługi w rozwoju stosunków polsko-niemieckich i współpracy europejskiej), fundacja im. Friedricha Naumanna (liberalna), fundacja Heinricha Bölla (współpracująca np. z feministkami), ostatnio zaś (w maju) fundacja im. Róży Luxemburg, ideowo bliska postkomunistycznej PDS.

- Fundacje polityczne są niemiecką specyfiką - twierdzi Henning Tewes, dyrektor warszawskiej fundacji Adenauera. - Ich powstanie w latach 50. wyrastało z przekonania, że Republika Weimarska upadła dlatego, że jej demokracja była formalna, a nie rzeczywista, że do demokracji realnej niezbędne jest społeczeństwo obywatelskie. Jeśli demokracja bońska ma być trwała, sądzono, trzeba pracować nad demokratyczną edukacją społeczeństwa.

Z tego myślenia zrodziły się instytucje, które z czasem przyjęły formę fundacji. Ich działalność wyszła poza granice Niemiec, biura pojawiły się w Ameryce Południowej, Środkowej, Afryce, po 1989 r. w Europie Wschodniej. - To nie był przypadek, że nasze pierwsze biuro powstało właśnie w Warszawie - mówi Tewes. - To był jasny sygnał, że ruch chadecki w Niemczech chce towarzyszyć Polsce w drodze do demokracji i gospodarki rynkowej. Mieliśmy tradycyjnie dobre kontakty z Kościołem, środowiskami katolików świeckich, sięgające jeszcze lat 60. Teraz chodziło o to, aby nawiązać kontakt z przedstawicielami “nowej" polityki, mediów, biznesu. No i znaleźć tematy ważne dla obu stron.

Tematem numer jeden było polsko-niemieckie pojednanie, samorządy, potem sprawa wejścia Polski do NATO i UE. Setki projektów w tych dziedzinach otrzymały wsparcie w wysokości milionów marek. Jednak w drugiej połowie lat 90. punkt ciężkości nieco się zmienił: - Trudno było podpowiadać krajowi, który odniósł gospodarczy sukces większy niż wschodnie landy, konkretne rozwiązania, zatem nasza praca skupiła się na problematyce europejskiej - dodaje Tewes.

Fundacja Adenauera współpracuje z polską fundacją Roberta Schumana, wspiera finansowo Centrum Stosunków Międzynarodowych, Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową oraz Studium Generale Europa przy UKSW, prowadzące badania nad kulturowymi aspektami integracji europejskiej. Wraz z krakowską PAT we wrześniu zorganizowała w Krakowie konferencję “Jedna czy dwie Europy". Współpraca z Kościołem jest trwałym elementem działalności fundacji: - Uważamy, że w wolnym społeczeństwie Kościół ma do spełnienia ważną rolę w życiu publicznym - mówi Tewes.

Język, kultura, biblioteka

Vera Bagaliantz, dyrektor Instytutu Goethego w Warszawie ze swego gabinetu na 10 piętrze PKiN ma widok na panoramę zmieniającej się Warszawy. To już ostatnie miesiące funkcjonowania w tym miejscu: w czerwcu przyszłego roku instytut przenosi się do nowej siedziby przy Chmielnej: - Ta przeprowadzka wiąże się trochę ze zmianą naszej optyki - mówi. Głównym punktem zainteresowania staje się zjednoczona Europa.

W 1951 r. instytut powstawał głównie z myślą o kształceniu nauczycieli niemieckiego. Pierwsze kursy językowe rozpoczęły się dwa lata później w Bad Reichenhall, Murnau i Kochel. Wybierano małe miasteczka - by pokazać powojenne Niemcy z jak najlepszej strony. Kursanci korzystali z pierwszego podręcznika opracowanego przez instytut, tzw. Schulz-Griesbach, dziś już legendarnego. Od tej pory w centrali IG opracowano setki podręczników i pomocy dydaktycznych. Dziś “Goethe" jest potężną organizacją: prowadzi 125 placówek w 76 krajach (ich liczba zmniejszyła się ostatnio z przyczyn finansowych). Roczny budżet przekracza 240 milionów euro.

Choć od 30 lat instytut oprócz kursów językowych prowadzi zakrojoną na szeroką skalę działalność kulturalną i biblioteczną, nauka języka wciąż jest priorytetem. W ciągu 12 lat istnienia w Polsce (w Warszawie i Krakowie) z kursów językowych (o średnim i wysokim poziomie zaawansowania oraz kursów specjalistycznych, np. dla lekarzy czy prawników) skorzystało kilkadziesiąt tysięcy osób. Na kursy w warszawskim GI zapisanych jest 900 uczestników.

Oprócz biblioteki GI ma także dział kultury. Rocznie organizuje lub współuczestniczy w kilkudziesięciu imprezach, projektach, wystawach. Tej jesieni współorganizuje w Warszawie konferencję poświęconą zagranicznej polityce kulturalnej obecnych i przyszłych państw członkowskich UE, w Poznaniu konferencję poświęconą próbie oceny filozoficznych dokonań zmarłego w marcu ubiegłego roku Hansa-Georga Gadamera, we Wrocławiu festiwal poświęcony międzynarodowemu dialogowi o współczesnym teatrze, promocje kilku książek (w tym przekładów Hölderlina dokonanych przez Antoniego Liberę). Do końca września w Żydowskim Instytucie Historycznym czynna była zorganizowana przez GI, Fundację Współpracy Polsko-Niemieckiej i fundację Adenauera wystawa “Żydzi Warszawy: 1861-1943". Mocną stroną kulturalnej oferty GI były wystawy niemieckiej fotografii (organizowane przez wiele lat we własnej galerii instytutu, po jej zamknięciu w galeriach i placówkach muzealnych), teatr (choćby przedstawienie “Endstation Amerika" berlińskiej Volksbühne z marca tego roku). Ważnym, może nawet najważniejszym punktem programów kulturalnych jest kino niemieckie. W tym roku odbyło się kilka współorganizowanych przez instytut przeglądów filmu niemieckiego, w tym retrospektywa filmów pisarki i reżyserki Doris Dörrie. Dzięki GI niemieckie kino mogą poznać uczestnicy festiwali filmowych (np. filmowego lata w Kazimierzu, cieszyńskich Nowych Horyzontów czy warszawskiego festiwalu filmowego).

- Warszawa jest jedną z naszych najważniejszych placówek, a Polska jednym z najważniejszych partnerów - mówi Vera Bagaliantz. - I trudno się dziwić: gdzie jest taki inny kraj, w którym niemieckiego uczy się aż 2,5 miliona ludzi?

Vera Bagaliantz dziwi się, że w polskich dyskusjach brakuje otwartości na zewnątrz, że koncentrują się na sprawach wewnątrzpolskich. Prof. Klaus Ziemer wierzy, że budowanie dobrych relacji między społeczeństwami to długi proces; w kwestii polsko-niemieckich stosunków jest umiarkowanym optymistą.

- Warszawa jest OK. - mówi Henning Tewes. - Szkoda tylko, że w Polsce jest taki centralizm: większość debat czy konferencji odbywa się właśnie tu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 44/2003

Artykuł pochodzi z dodatku „Unia dla Ciebie (44/2003) - Niemcy