Wielka machina losująca. Felieton Tomasza Stawiszyńskiego

Przeczucie od dawna obecne w mitologiach, literaturze, ale także nawiedzające nas czasami w koszmarach sennych; przeczucie, że oto istnieje gdzieś nasza kopia, sobowtór, nasze niepokojące odbicie, uzyskało właśnie całkiem solidną naukową podbudowę.

26.09.2022

Czyta się kilka minut

Fot. Karol Paciorek /
Fot. Karol Paciorek /

Na łamach pisma „Cell Reports” grupa hiszpańskich naukowców pod przewodnictwem prof. Manela Estellera opublikowała wyniki najszerzej, jak dotąd, zakrojonych badań nad parami nadzwyczajnie podobnych do siebie ludzi. Wcześniej, w ramach projektu „I’m Not a Look-Alike!” („Nie jestem sobowtórem!”), wytypował ich – do celów czysto artystycznych – kanadyjski twórca François Brunelle. Z pomocą rozbudowanych narzędzi diagnostycznych – analiz DNA, epigenetyki oraz składu flory jelitowej – badacze dokonali szczegółowych pomiarów. I ustalili, że istotnie, pomiędzy osobami tak podobnymi, że algorytm analizujący rysy twarzy identyfikował je jako bliźnięta jednojajowe, istnieje zaskakująca zgodność na poziomie genetycznym. Pozostałe elementy – epigenetyka i flora jelitowa – już w taki sposób nie korelują, co oczywiście jest zrozumiałe: mamy do czynienia z osobami, które wyrastały w różnych środowiskach, to są zaś właśnie czynniki zdeterminowane środowiskowo.

W każdym razie naukowe wnioski wyglądają następująco: w gigantycznej genetycznej maszynie losującej co jakiś czas, przypadkowo, konfigurują się niezwykle ze sobą zbieżne układy genów. Im więcej ludzi na świecie, tym większe prawdo­podobieństwo, że taka odpowiedniość się zdarzy, a do tego współcześnie, dzięki internetowi, coraz łatwiej na swojego sobowtóra natrafić.

Cóż, brzmi to wszystko racjonalnie, słyszeliśmy już przecież nie raz, że tak to się właśnie odbywa: że struktura naszych ciał i umysłów jest efektem ślepego procesu biologicznego, działającego wedle reguł ewolucji i matematyki. Niemniej jest w tym coś paradoksalnego, osobliwego i niepokojącego. Abstrahując już od ambiwalencji samej figury sobowtóra – nieprzypadkowo tak obsesyjnie analizowanej w epoce romantyzmu, kiedy wykuwało się nowoczesne rozumienie jednostki – konfrontują się tutaj ze sobą dwa nieprzystawalne wymiary. A mianowicie: subiektywne poczucie indywidualności – że jesteśmy tym, kim jesteśmy, nie zaś kimś innym; że posiadamy unikalną kompozycję jakości, które się nigdzie w ten sam sposób nie powtarzają; że – niezależnie od tego, czy nam się ta kompozycja podoba, czy też wolelibyśmy inną – sprzęgnięta jest ona organicznie z naszym poczuciem „ja”. Oraz: bezosobowa matryca natury, raz po raz wytwarzająca kolejne egzemplarze żywych istot, nieustannie tasująca elementy, z których składa się wszystko, co żywe.

Wbrew pozorom, wbrew rozmaitym, z obu zresztą stron czasami padającym, deklaracjom o autonomii tych terytoriów – nauka i religia nieuchronnie wchodzą ze sobą w kolizję. Nie chodzi tu jednak o to, że nauka demistyfikuje jakieś konkretne religijne wyobrażenia bóstwa – ostatecznie zawsze można powiedzieć, że mają one charakter metaforyczny i tylko w przybliżeniu kierują nas w stronę jakiejś nieopisywalnej, niedotykalnej transcendencji.

Istota tej kolizji rozgrywa się gdzieś indziej, a mianowicie w metodycznym odsłanianiu przez naukę kolejnych pokładów przypadkowości, ślepoty i bezosobowej buchalterii, którymi rządzony jest ten świat. To właśnie w tym wymiarze następuje nieuchronne zderzenie opowieści, wedle której rzeczywistość ma źródła w jakimś nadumyśle, cechującym się miłością i dobrem, z opowieścią o brutalnej logice tej wielkiej naturalnej machiny losującej, która stoi za naszym istnieniem, przynajmniej w jego ziemskim, materialnym wymiarze.

Czy da się tę religijną opowieść pomimo to zachować? Jej niesłychana żywotność wskazuje, że tak. Nawiasem mówiąc, jest osobliwą, a może nawet zagadkową ironią losu, że wszystkie te ślepe i bezosobowe procesy tak ukształtowały nasze mózgi, że wytworzyły one pojęcie transcendencji i wciąż poszukują w świecie tego, co niewidzialne. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Eseista i filozof, znany m.in. z anteny Radia TOK FM, gdzie prowadzi w soboty Sobotni Magazyn Radia TOK FM, Godzinę filozofów i Kwadrans Filozofa, autor książek „Potyczki z Freudem. Mity, pokusy i pułapki psychoterapii”, „Co robić przed końcem świata” oraz „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 40/2022