Wciąż ci sami ludzie

Niespełna 700-tysięczna Czarnogóra wciąż formalnie jest częścią ostatniego reliktu Jugosławii - państwa zwanego Serbia i Czarnogóra. W centrum miasta, już po referendum niepodległościowym, wiszą plakaty z napisami: "Tak i "Nie. Obrazują czyjeś nadzieje na niepodległość i chęć innych na pozostawienie starego ładu.

30.05.2006

Czyta się kilka minut

 /
/

Pas startowy lotniska w Podgoricy jest pusty. Wokół rozpościerają się groźne góry, lekko przysłonięte wiosenną mgłą. Przybysza witają dwa budynki lotniska, stary i nowy, które mają symbolizować przeszłość i przyszłość republiki. Nowy jest w zamierzeniu rządzących symbolem niepodległej Czarnogóry i jej oknem na świat, o czym informują billboardy w mieście.

Wykradanie części serbskiej historii

W maju w Podgoricy powietrze jest gęste i ciężkie. Nieprzyzwyczajonym trudno oddychać. Mimo to przed referendum, wbrew oczekiwaniom, atmosfera wcale nie była gorąca. Późnymi wieczorami pędzące kolumny samochodów, z powiewającymi flagami, zakłócały spokój.

Krwistoczerwone sztandary ze złotym dwugłowym orłem to zwolennicy niepodległości Czarnogóry, ich przeciwnicy, z niebiesko-biało-czerwonymi barwami, to stronnicy utrzymania wspólnego państwa z Serbią. W obu skonfliktowanych obozach na czele wciąż te same osoby.

Ikoną idei niepodległej Czarnogóry jest niezmiennie były prezydent, obecnie premier i przewodniczący partii Demokratycznej Partii Socjalistów (DPS), Milo Djukanović. Z drugiej strony, w bloku konsekwentnie walczącym o utrzymanie wspólnoty państwowej, króluje Predrag Bulatović. Obaj politycy, którzy na początku lat 90. należeli do tej samej postkomunistycznej partii, przeszli zauważalną metamorfozę.

Djukanović, pierwotnie związany z reżimem Miloševicia, wypowiedział mu posłuszeństwo w drugiej połowie lat 90. i swój program oparł na idei niepodległościowej, tworząc z małej republiki de facto odrębny organizm polityczny. Premier jest jednak przez wielu oskarżany o korupcj­ę i sprzyjanie światu przestępczemu. Mimo to zwolennicy opcji niepodległościowej, jak sześćdziesięcioletni Jovan, stały bywalec kultowej kawiarni na tarasie hotelu "Crna Gora", dobrze zorientowany w historii krajów bałkańskich, broni szefa rządu.

- Nie twierdzę, że Djukanović ma czyste ręce. Ale proszę mi wierzyć. On w pewnym momencie rzeczywiście zapragnął być politykiem europejskim, a to wymagało poprzestania kontaktów ze światem przestępczym. - mówi Jovan.

Dzięki polityce na rzecz niepodległości, premier skupił wokół siebie znaczną część elity intelektualnej, pisarzy, artystów i część duchowieństwa prawosławnego. Doprowadziło to do powstania Czarnogórskiej Akademii Nauk i Sztuk oraz nie uznawanej Cerkwi Czarnogórskiej, pierwszych insygniów na nowo rodzącego się państwa.

Obie skonfliktowane opcje, nie od dziś obecne w czarnogórskiej kulturze, powołują się na tę samą historię, inaczej ją jednak interpretują. Dla "niepodległościowców" rodzima tradycja kulturowa i państwowa dowodzi odrębności od Serbii, dla unionistów zaś stanowi komponent większej i silniejszej kultury serbskiej. Stąd rozmaicie interpretowane są dynastie książęce, prawosławni władycy, pisarze, artyści. Dla jednych to Czarnogórcy, dla drugich Czarnogórcy z serbską - ważniejszą - tożsamością, lub po prostu Serbowie.

Elity skupione po obu stronach barykady wynajdują coraz to nowe teorie, potwierdzające swoje tezy. W trudniejszej sytuacji są niepodległościowcy. Muszą walczyć z ustalonymi w historiografii kategoriami, które - ich zdaniem - zostały przez serbską naukę zafałszowane.

- Takie tezy to tylko slogany - przekonuje wykładowczyni uniwersytetu w 60-tys. Nikšiciu, przeciwniczka niepodległości - W ten sposób można obalić każdą oczywistą prawdę historyczną - dodaje.

Pytana, skąd jej przekonanie o obiektywności tych prawd, bez namysłu odsyła do serbskich podręczników. Gdy pytam o prawa ludzi do samostanowienia i dojrzewanie młodych narodów, przekonuje, że nie ma nic przeciwko, ale sprzeciwia się wykradaniu części serbskiej historii. Nie rezygnuję. Posiłkuję się przykładami polskich pisarzy, ludzi kultury, mężów stanu. Ona wie, że wielu z nich wyrosło na pograniczu kultur. Pozostaje jednak przy swoim.

U Serbów, a nade wszystko u serbskich elit, niepodległa Czarnogóra wciąż wywołuje emocje. Choć część z nich deklaruje obojętność, to większość czuje się sfrustrowana. Wielu z nich żyje poza Serbią: w Bośni, Chorwacji, Czarnogórze. Niespełnione marzenie o jednym państwie dla wszystkich Serbów i utrata tradycyjnych stref wpływów, wcale jednak nie osłabia pozycji nacjonalistów. Tylko niewielka część polityków pozwala sobie na publiczną krytykę takich postaw. Nenad Čanak, wieloletni przywódca socjaldemokratycznej partii w Wojwodinie, zastanawiał się ostatnio, dlaczego nikt z Serbami nie chce tworzyć żadnych wspólnot państwowych. Skonstatował: - Najwyższy czas, aby ludzie w Serbii zadali sobie pytanie dlaczego tak jest.

Europa jak zaklęcie

Bliscy serbskim nacjonalistom przeciwnicy niepodległości przekonują, że blok "suwerenistów" swoją siłę buduje na antyserbskiej retoryce. Tymczasem, obserwując oficjalne wystąpienia polityków czarnogórskich - jak choćby konwencję w Nikšiciu na dziesięć dni przed referendum - trudno nie odnieść wrażenia, że starają się oni unikać takich wystąpień.

Często mówią o "braciach Serbach", a do codziennego repertuaru wszedł slogan o dwóch braciach, z których każdy chce mieszkać w swoim domu, nie zrywając kontaktów. Oficjalnie propaguje się ideę narodu czarnogórskiego, jako tworu wieloetnicznego i obywatelskiego. Czarnogórzec - wedle tego wzoru - to nie etniczny członek wspólnoty, ale obywatel państwa. I choć taka koncyliacyjna retoryka znacznie odbiega od tego, co obserwować można było na początku lat 90. w Chorwacji czy Bośni i Hercegowinie, to wydaje się, że proces przywiązywania mieszkańców do tej idei może być mozolny. Wielu z nich bowiem, zwłaszcza czarnogórskich Serbów, kategorycznie odrzuca propagowaną symbolikę państwową, w tym hymn narodowy. Znacznie mniej skrupułów w afirmacji czarnogórskiej nacji mają, niestety, niektórzy radykalni naukowcy czarnogórscy, którzy ze swoimi kolegami z Serbii prześcigają się w coraz bardziej absurdalnych teoriach.

Politycy z obu bloków zgadzają się w jednym: Czarnogóra musi się czym prędzej stać członkiem UE. Według jednych szybką integrację umożliwi uzyskana niepodległość, podczas gdy drudzy uważają, że można to osiągnąć tylko we wspólnym państwie z Serbią. Skrajne opinie dotyczą także kwestii gospodarczej samowystarczalności maleńkiego państwa. Kontekst europejski tych dyskusji doprowadził do tego, że sam wyraz "Europa" stał się w przed- i postreferendalnej Czarnogórze niemalże zaklęciem. Jednakże wielu zdeklarowanych zwolenników niepodległości i procesu modernizacji społeczeństwa na wzór zachodni, jest przeciwnych ewentualnej akcesji do Unii. Ognjen Spahić, jeden z najbardziej znanych młodych czarnogórskich pisarzy, którego powieść wkrótce ukaże się po polsku, przekonuje, że "unijna biurokracja i przemysł mogłyby zniszczyć naturalne zasoby Czarnogóry". Przypomina także, że republika ma najrzadsze zasiedlenie w Europie i jako jedyne ma w swojej konstytucji zapis, że jest państwem "ekologicznym".

Odległa perspektywa

Różnorodne podziały społeczne nie zmieniają najważniejszego. W plebiscycie obywatele Czarnogóry w większości odpowiedzieli "tak": według wstępnych wyników za takim rozwiązaniem głosowało 55,5 proc. To tylko o 0,5 procent więcej niż większość kwalifikowana, którą wymogła Unia Europejska. Wyniki kontestuje opozycja, twierdząc, że należy je przeliczyć raz jeszcze, zaś blok niepodległościowy świętuje zwycięstwo. Sytuacji można było uniknąć, gdyby UE nie nalegała na niezrozumiały 55-procentowy próg. Teraz, gdy się okazało, że tylko dwa tysiące mieszkańców zdecydowało o niepodległości (a przecież "za" głosowało ich o ponad 50 tys. więcej!), bieg wydarzeń może być nieprzewidywalny. Jest jednak szansa, że Czarnogóra zostanie niepodległym państwem i bez żadnych konfliktów wewnętrznych zostanie uznana przez inne państwa, w tym przez Serbię.

Powstaną zatem dwa nowe państwa w Europie: niepodległa Serbia i niepodległa Czarnogóra. Ponieważ Serbia będzie sukcesorem poprzedniego państwa, to właśnie mniejsza republika będzie musiała zabiegać o uznanie. Większość państw i instytucji już zapowiedziała, że to uczyni. Dziś trudno jednak przewidywać, w jaki sposób przekształci się scena polityczna i czy wśród dotychczasowych sojuszników w obu blokach nie dojdzie do podziałów, reprezentują wszak różne opcje ideowe. Dla rozwoju Czarnogóry najważniejsze jednak będą zmiany wśród dotychczasowych przeciwników niepodległości. Jeśli pogodzą się z porażką i zaakceptują czarnogórską niepodległość, będą musieli się włączyć w budowanie nowego państwa. Nie oznacza to wprawdzie, że podziały w społeczeństwie przestaną istnieć. Przeciwnie, one pozostaną, ale taka zmiana ułatwi - przynajmniej wstępnie - konsolidację młodego państwa i włączenie Serbów w proces jego kształtowania. Scenariusz alternatywny, wcale nie taki niemożliwy, oznaczać może chęć ponownego połączenia z Serbią. Zaogniłoby to stosunki z większością, która wygrała referendum i wśród której - jak wydaje się - czarnogórska idea narodowa jest już bardzo żywa. Ta część społeczeństwa życzyłaby sobie wspólnoty z Serbią, ale już w ramach Unii Europejskiej. To jednak odległa perspektywa.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 23/2006