Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nazwał mnie człowiekiem nieuczciwym, i to przy papieżu, więc straciłem cierpliwość” – powiedział kard. Angelo Becciu o kard. Georgu Pellu. To dwaj byli współpracownicy Franciszka.
Ich perypetie godne są szekspirowskiego pióra. Pell odpowiadał za finanse i podejrzewał kolegę o malwersacje. Wkrótce potem niespodziewanie musiał wyjechać do Australii, by bronić się w sprawie o pedofilię sprzed 40 lat (więcej w tekście: Upadek z kościelnego szczytu). W więzieniu spędził pół roku, z zarzutów uwolnił go sąd najwyższy. Przypadkiem to Becciu namawiał papieża do odesłania rywala za ocean. A wśród jego wielu podejrzanych transakcji dziennikarze odkryli – zrealizowane w trakcie procesu – przelewy na tajemnicze australijskie konta.
Dziś Pell gratuluje papieżowi pozbycia się nieuczciwego doradcy i postanawia natychmiast wrócić do Watykanu. „Papież go nie wzywał – mówi sekretariat stanu. – To czysty zbieg okoliczności”. Podobnie jak to, że Franciszek pisze o powszechnym braterstwie w świecie, a my czytamy o bratobójczych walkach w Watykanie.
Czytaj także: „Byłem przyjacielem papieża do godz. 18:02” – powiedział kard. Angelo Becciu, jeden z najbliższych współpracowników Franciszka, prefekt Kongregacji ds. Kanonizacyjnych, w czwartek wieczorem niespodziewanie zdymisjonowany i pozbawiony wszystkich „praw i obowiązków kardynała”.