Walcząc z Myszką Miki

Ryszard Kapuściński pisał: "Światowa literatura tylko w połowie pisana jest przez autorów. W pozostałej części tworzą ją tłumacze"...

10.06.2008

Czyta się kilka minut

Pozostają w tle utworów, które przekładają na inne języki, a nierzadko także na inne kody kulturowe. Ale tylko dzięki nim polscy pisarze istnieją dla zagranicznych czytelników i wydawców. Wisława Szymborska podkreślała, że gdyby nie szwedzkie tłumaczenie Andersa Bodeg?rda, nigdy nie otrzymałaby Nagrody Nobla.

Tłumacz, czyli aktor

Ich opowieści o pracy z tekstem i spotkaniach z pisarzami są często równie fascynujące jak sama literatura, którą decydują się przekładać. Historie te mogłyby posłużyć za kanwę niejednej powieści - gdyby tylko oddano im głos, jak stało się w "Podróżach z Ryszardem Kapuścińskim", na które złożyły się opowieści trzynastu tłumaczy. Twórca "Cesarza" pisał: "Nie doceniamy, myślę, faktu, że znana nam światowa literatura tylko w połowie pisana jest przez autorów. W pozostałej części tworzą ją tłumacze". Podczas wykładu wygłoszonego w Krakowie na Międzynarodowym Kongresie Tłumaczy w 2005 r. zwrócił uwagę, że postępująca demokratyzacja i otwarcie świata uświadomiły nam bardziej jego złożoność i wielokulturowość - a tym samym wielo­języczność. Tłumacze nie tylko przekładają konkretne teksty. Otwierając możliwości dialogu z Innym, są zarazem przewodnikami po niezmierzonych obszarach ludzkiej wyobraźni i wrażliwości.

Pytani, czy czują się bardziej rzemieślnikami, czy artystami, odpowiadają różnie: Renate Schmidgall (dzięki jej pracy czytelnicy niemiecko­języczni mogli poznać m.in. prozę Stasiuka i Huellego) przekonuje, że "tłumacz jest zawsze autorem - autorem przekładu, więc nowego tekstu. Fakt, że ten tekst jest wyrazem myśli innego człowieka, nic w tym nie zmienia, bo forma językowa jest formą stworzoną przez tłumacza". Laureatka tegorocznego "Transatlantyku" Ksenia Starosielska podkreśla, że "jest raczej współ­autorem. Aktorem, który wkłada całą duszę w swoją kreację, rezygnuje ze swego ja, jednocześnie pozostając sobą, tylko wzbogaconym o cudze doświadczenie. I podpierając się cudzym talentem". O twórczym charakterze pracy tłumacza opowiada także Bill Johnston (przekładał na angielski m.in. prozę Magdaleny Tulli, Pilcha, Stasiuka, poezję Różewicza i Szymborskiej): zadanie autora - w jego przekonaniu - polega na szukaniu słów najbardziej odpowiednich dla wyrażenia konkretnej idei, zaś "tłumacz robi dokładnie to samo - wie, co chce powiedzieć, bo już jest w tekście, tylko z drugiej strony kompletnie nie ma pojęcia, jak to zrobić, bo jest w innym języku". Jego praca jest "nieustannym poszukiwaniem odpowiedniego głosu dla danego pisarza". Według Zofii Bobowicz, która przekładała na francuski m.in. Konwickiego, Korczaka, Tokarczuk, Stasiuka i Masłowską, "jedynym prawdziwym kryterium dobrego tłumaczenia jest zachowanie wszystkich składników, które powodują, że reakcje czytelnika przekładu są prawie takie same jak czytelnika oryginału".

Luksus lektury

Tłumacz jest zwykle najwierniejszym i najbardziej wnikliwym odbiorcą tekstu, dlatego też nie dziwi fakt, że często relacje pomiędzy nim i autorem przeradzają się w przyjaźń. Martin Pollack (twórca przekładów na niemiecki) napisał kiedyś, że gdyby policzyć wszystkie chwile, które spędził z Ryszardem Kapuścińskim, okazałoby się, że obcowanie z autorem (poprzez teksty) zajęło mu kilka lat - "dzień po dniu, przeciętnie od sześciu do ośmiu godzin". Tłumacz obcuje z tekstem dłużej i zwykle nawet bardziej intensywnie niż naukowiec - zauważa Bill Johnston. Możliwość takiej lektury to luksus, dzięki któremu można odkryć niemal wszystkie walory tekstu.

Co stanowi największe wyzwanie dla autorów przekładów? "Uporanie się z tym, co dalekie i wręcz nieznane", podkreśla Ksenia Starosielska. Dla Renate Schmidgall w prozie będą to "teksty niedoskonałe (na przykład nieredagowane przez wydawnictwo), które są pełne niedokładności i drobnych błędów, choć zostały napisane przez dobrego autora", sytuacje, w których tłumacz staje przed koniecznością stworzenia przekładu doskonalszego od oryginału.

Pytani o problem istnienia w literaturze polskiej dzieł nieprzetłumaczalnych, wskazują zwykle na Gombrowicza, co nie zmienia faktu, że utwory autora "Transatlantyku" doczekały się do tej pory kilkudziesięciu przekładów.

Nieodłączną częścią pracy tłumacza jest nieustanna walka o wydanie i zaistnienie tłumaczonych pozycji w świadomości czytelników i zagranicznych wydawców. Nie bez przyczyny Kapuściński nazywał tłumaczy ambasadorami polskiej literatury na świecie - w swoich działaniach są oni często o wiele bardziej skuteczni niż krytycy, dziennikarze i wydawcy. To dzięki ich staraniom polska literatura jest przekładana obecnie na kilkadziesiąt języków (najczęściej na niemiecki, najtrudniej o przekłady anglojęzyczne). Literatura polska dobrze radzi sobie nawet na rynku chińskim - za sprawą prof. Yi Lijun, która ma na koncie ponad 60 przekładów (od Mickiewicza, po Tokarczuk, Miłosza, Herberta, Różewicza i Szymborską).

Róża i oset

Jak zauważa Zofia Bobowicz, która poza działalnością translatorską stworzyła i przez lata prowadziła w paryskim wydawnictwie Laffont serię literatury Europy Środkowej i Wschodniej, na kwestie przekładu wpływają czynniki polityczne. Największe zainteresowanie literaturą polską widoczne było w okresie stanu wojennego i "Solidarności". Bill Johnston podkreśla fakt, że Amerykanie bardzo długo nie mogli zrozumieć, że polska literatura to nie tylko teksty uwikłane w politykę.

Sytuacja na rynku amerykańskim jest obecnie o tyle trudna, że literatura tłumaczona z innych języków stanowi tu jedynie 2-4 proc. wszystkich publikacji (dla porównania w Polsce przekłady to 50-60 proc. ukazujących się co roku tytułów). Wrogiem tłumaczy jest również... Myszka Miki i korporacja Disneya, która wpływa na amerykańskie ustawodawstwo, wydłużając okres obowiązywania autorskich praw majątkowych. Pierwsze kreskówki powstawały na przełomie lat 20. i 30., przedstawiciele Disneya obawiają się, że po wygaśnięciu praw filmy trafią do powszechnego obiegu, a oni sami stracą ogromne źródło dochodów. Majątkowe interesy autorów, chronione początkowo przez 30 lat, są objęte obecnie (w przypadku pracy zbiorowej) nawet 95-letnim okresem ochronnym. Wszystko to sprawia, że tłumaczom trudniej przekonać wydawców, zwłaszcza gdy na rynku dostępny jest już jeden przekład danego utworu.

Od 1999 r. tłumaczy wspiera Instytut Książki, który stworzył kilka programów operacyjnych: Program Translatorski - w całości pokrywający koszty przekładu i zakupu licencji, Kolegium Tłumaczy - oferujące stypendia na pobyty studyjne, oraz Program Samplowy - finansujący 20 pierwszych stron tekstu, które tłumacz może zaproponować wydawcy. Integracji środowiska i zwiększaniu obecności polskiej literatury na zagranicznych rynkach księgarskich ma służyć również przyznawana od 2005 r. Nagroda "Transatlantyk".

Wciąż jednak zbyt często zdarzają się sytuacje, w których nawet prasa specjalistyczna pomija nazwiska tłumaczy. Warto przywołać przykład Ester Benitez (1937-2001), która latami walczyła w Hiszpanii ze środowiskiem krytyków i wydawców, pisząc dziesiątki listów otwartych i prywatnych, dopominając się nie tylko o uznanie, ale też o respektowanie praw autorskich. Jedną z jej inicjatyw było wysyłanie kartek pocztowych do krytyków: ci, którzy w recenzjach pamiętali o nazwisku tłumacza, dostawali pocztówkę z różą, pozostali z ostem.

***

W jakim stopniu czytając teksty obcych autorów, wsłuchujemy się w dwugłos pisarza-tłumacza? W jakim stopniu nasza lektura uwzględnia walkę autora przekładu, który z jednej strony - jak zauważa Bill Johnston - "chce przekazać wiernie pierwotny tekst, a z drugiej ma świadomość faktu, że tłumaczenie istnieje w świecie, istnieje pomiędzy ludźmi i w związku z tym tłumacze mają zobowiązania wobec czytelnika, nie tylko wobec autora"? Pracują nad tym, by tekst stawał się zrozumiały, sprawiają, że każda niemal decyzja autora zostaje unieważniona, starta, wymazana... i podjęta na nowo.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2008