W poszukiwaniu twarzy

Fundamentalne dotychczas pytanie: jaka jest zawartość offu w festiwalu Off Plus Camera, przestaje mieć znaczenie. Najważniejsza pozostaje kwestia rzeczywistej rangi tej imprezy.

28.04.2009

Czyta się kilka minut

O randze jak na razie świadczą wielkie liczby. 100 tys. dolarów nagrody (plus milion złotych ze strony Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej na poczet kolejnego filmu) przyciąga jak magnes młodych twórców z kręgu kina niezależnego, operującego z założenia niewielkimi budżetami. Nowojorczyk Azazel Jacobs, zwycięzca ubiegłorocznej edycji festiwalu, przysłał na otwarcie Off Camery dziękczynny wideo-list, w którym wyznawał, jak bardzo zmieniło się jego życie od momentu, w którym za swojego "Maminsynka" otrzymał Krakowską Nagrodę Filmową.

Od tamtej pory minęło pół roku: organizatorzy postanowili kuć żelazo póki gorące i przenieśli festiwal z października na kwiecień. Efektem jest impreza bardziej wyrazista, z lepszymi filmami, albowiem bardziej skupiono się tym razem na zawartości, czyli samych filmach, niż na medialnym szumie i płomiennych manifestach. W dalszym ciągu jednak rozbuchana machina produkcyjna przerosła realne możliwości. Uczestnicząc w Off Camerze, ma się wrażenie, że cała para (czyli brutalnie mówiąc: pieniądze) poszła znowu w budowanie splendoru, a nie w przyziemne sprawy organizacyjne: punktualność, dowóz właściwych kopii, stabilny harmonogram wydarzeń, przyzwoita jakość projekcji, dostępność katalogu etc., które stanowią o profesjonalnym charakterze każdej imprezy. Tym bardziej takiej, która ma w swoim składzie jurorskim samego Andrieja Zwiagincewa, Maxa Färbeböcka (tego od głośnej "Kobiety w Berlinie") czy Zbigniewa Preisnera.

Czy Kraków ma szanse stać się drugim Sundance - czyli festiwalem kina niezależnego odkrywającym nowe nazwiska i tytuły, które chcą zmieniać oblicze kina? Na razie podąża szlakami przetartymi już przez Sundance czy Berlinale, z których przywieziono do Krakowa sporo filmów i tak się złożyło, że właśnie te już odkryte i obdarowane statuetkami okazały się najlepsze w programie konkursowym Off Camery. Pamiętajmy jednak, że to dopiero druga edycja. I że dla kinomana nieobytego ze światowymi festiwalami odkrywanie odbywa się również przez "nadrabianie zaległości", jak nazwano jedną z sekcji festiwalowych, przygotowaną w tym roku przez nestora polskiej krytyki filmowej Jerzego Płażewskiego. Z tego samego powodu ze wszech miar było warto przypomnieć widzom sylwetkę Godarda - niestrudzonego poszukiwacza filmowej formy, przybliżyć zjawisko queer cinema zajmującego się problemem społecznego wykluczenia czy pokazać kino, które może działać niczym "most kultur". Pod względem koncepcyjnym festiwalowi należy więc tylko przyklasnąć; na poziomie wykonawczym było już, niestety, zdecydowanie gorzej. W porównaniu z innymi imprezami z macierzystego programu festiwalowego "Sześciu zmysłów" (jak Misteria Paschalia, Sacrum Profanum czy Boska Komedia) ujawniła się niemalże cywilizacyjna przepaść.

W programie konkursu imponowali głównie młodzi Latynosi: Argentyńczyk Adrián Biniez, twórca "Gigante", oraz uhonorowany główną nagrodą Chilijczyk Sebastián Silva, reżyser "La Nany". Pierwszy z nich w swoim debiutanckim filmie pokazał niezwykle czyste w tonie i wycyzelowane w najdrobniejszym szczególe studium obsesyjnej miłości ochroniarza z hipermarketu, który przez kamerę przemysłową podgląda jedną ze sprzątaczek. U Silvy z kolei wszędobylska, rozchwiana kamera przypatruje się neurotycznej pokojówce pracującej od lat w pewnej zamożnej rodzinie. W obu filmach zwraca uwagę psychologiczna wnikliwość i społeczny pazur. A do tego - prosta, szlachetna forma, niemająca nic wspólnego z eksperymentalnym błądzeniem. Na tle takich tytułów, jak "Sois Sage" Juliette Garcias (hipnotyzującej opowieści o zagadkowej dziewczynie i jej porachunkach z traumatyczną przeszłością), jak ascetyczny "Śmietnik" Bakura Bakuradze (o rosyjskim kieszonkowcu, który stracił pamięć) czy "Afterschool" Antonio Camposa (portret przeraźliwie osamotnionej "generacji YouTube") - bodaj najbardziej ekstrawagancko wypadła "Wojna polsko-ruska" Xawerego Żuławskiego wedle znanej książki Doroty Masłowskiej. Skrzyżowanie komiksowej narracji z autotematyzmem niczym u Pirandella, tudzież ze śmieszną, a zarazem straszną diagnozą naszego polskiego śmietnika kulturowego zabrzmiało ciekawie, ale przekonywało najbardziej jako ciąg wyśmienitych etiud aktorskich. W całości, zwłaszcza na tle innych filmów konkursowych, film wydawał się mało świeży, na siłę udziwniający język filmowy, by sprostać mistrzowskiemu słowotokowi pierwowzoru.

Młodemu festiwalowi ciągle jeszcze brakuje twarzy - w sensie dosłownym i przenośnym. Nie czuło się obecności charyzmatycznego gospodarza, który panowałby nad całością i firmował ją swoim nazwiskiem - jak ma to miejsce w przypadku chociażby wrocławskich Nowych Horyzontów. Udało się natomiast stworzyć przestrzeń, w której mogą stanąć obok siebie anonimowy twórca filmiku zrobionego telefonem komórkowym i aktor-legenda z filmów Johna Cassavetesa. Udało się zapełnić sale kinowe, co przesądza o sensowności istnienia Off Plus Camery i dobrze rokuje na przyszłość. Szkoda byłoby utracić ten potencjał i coraz bardziej rozpoznawalną markę z powodu zwykłego bałaganiarstwa. Organizatorzy powinni pamiętać nie tylko o wielkich nazwiskach, ale również o widzach - czasami mocno zdezorientowanych i w gruncie rzeczy jakby nikomu niepotrzebnych. "Zróbmy sobie festiwal" - mam nadzieję, że nie tak brzmi ukryte motto Off Plus Camery. ?h

II Międzynarodowy Festiwal Kina Niezależnego Off Plus Camera, Kraków 17-26 kwietnia 2009 r.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 18/2009