Ładowanie...
W obronie policji
W obronie policji
Andrzej Stankiewicz, opisujący w tekście „Niebiescy, prawie brunatni” rosnącą polityczną zależność policji od PiS-u, stawia – wśród wielu przykładów, o których prawdziwości nie mam powodów wątpić – i taką tezę: „Podczas pierwszego białostockiego Marszu Równości policja nie chroniła (...) aktywistów LGBT+, których zaatakowali kibole i nacjonaliści”. A na poparcie tej tezy podaje cytat – fragment mojej relacji z marszu.
Mam wiele gorzkich słów pod adresem policji w ostatnim czasie, zarówno co do jej brutalności, jak i bezprawności działań. Tu jednak muszę zaprotestować. To prawda, na początku marszu w Białymstoku policja była zaskoczona i pogubiona, kiepsko skoordynowana – i faktycznie, na ul. Suraskiej brakowało funkcjonariuszy. Potem jednak to właśnie policja chroniła nas przed rozjuszonym tłumem kiboli, katolickich bojówkarzy i zwykłych mieszkańców. Gdyby nie policjanci, doszłoby do regularnego pogromu. Dlatego też zarówno w Białymstoku, jak i w Lublinie, policja otrzymała podziękowania od maszerujących.
Napisz do nas
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
Newsletter
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]