Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wydawnictwo Wolno, założone przez Jarosława Borowca, który wcześniej stworzył wrocławskie Warstwy, a potem nie z własnej woli rozstał się z nimi, wystartowało znakomicie. Pierwsza książka, „Obie”, to nadzwyczajnej urody picture book Justyny Bargielskiej i Iwony Chmielewskiej – artystki cenionej i nagradzanej na całym świecie. Numer drugi jest równie udany i przywraca czytelnikom, nie tylko najmłodszym, zapomniany fragment dzieła jednego z najoryginalniejszych i najbardziej wielostronnych, a przy tym najbardziej osobnych twórców w naszej powojennej literaturze, zmarłego przed 11 już laty.
„Tzw. twórczość dla dzieci zwyczajowo traktuje się w polszczyźnie gorzej niż inne gatunki literatury” – zauważył Piotr Sommer, wielbiciel i znawca Ficowskiego, tłumacząc, dlaczego w antologii szkiców poświęconych autorowi „Regionów wielkiej herezji” i rozmów z nim nie umieścił stosownego tekstu; nikt go po prostu nie napisał! Jarosław Borowiec sięgnął nie tylko do dziesięciu zbiorów wierszy dla dzieci wydanych przez Ficowskiego, ale też do jego archiwum i do utworów rozproszonych w czasopismach. Powstała spora książka, zbudowana wedle klucza pór roku i cudnie zilustrowana – ilustracje Gosi Herby są nieprzegadane, czytelne i zabawne. Do lektury zachęca już intrygujący tytuł; wyjaśnijmy, że lodorosty i bluszczary, podobnie jak mrozmaryn i mroziele, rosną jedynie zimą i tylko na szybach. Gdy ogrodnik Bonifacy próbował je zasuszyć, spotkało go srogie rozczarowanie – „więc do gazet sprawę podał / i dotychczas z wielką złością / gardzi wszelką roślinnością”... Przepraszam za spoilerowanie, ale chciałem pokazać, że pisząc dla dzieci Ficowski był wciąż poetą o niebywałym słuchu językowym, umiejącym nadać nowe, niespodziewane znaczenie najbardziej wytartemu frazesowi, obdarzonym zarówno poczuciem humoru, jak i wyczuciem absurdu. Zamiast odbębnianych, sztampowych rymowanek mamy poetycki świat pełen zaskoczeń. Zabłądzić w nim można do „domu, w którym śmieszy”, do leśmianowskiej Nocnej Piekarni, która „pod zarządem jest księżycowym”, więc podczas nowiu odbywa się w niej... remanent, albo napotkać denerwujka, co „pod korzeniem ma swój domek” i uwielbia poziomki. Na końcu, obok m.in. biogramów, znalazł się „List do Pana Jerzego Ficowskiego”, z którego wyjąłem zdanie otwierające tę notę. ©℗
Jerzy Ficowski, LODOROSTY I BLUSZCZARY. WIERSZE DLA DZIECI. Wybrał i opracował Jarosław Borowiec, ilustracje Gosia Herba. Wydawnictwo Wolno, Lusowo 2017, ss. 226.