W dolinie niesamowitości

Czy roboty zaczęły już nas niepokoić?

21.04.2015

Czyta się kilka minut

BINA48, jeden z robotów firmy Hanson Robotics /  / fot. www.hansonrobotics.com
BINA48, jeden z robotów firmy Hanson Robotics / / fot. www.hansonrobotics.com

Na kończących się dziś (21 kwietnia) targach elektronicznych w Hong-Kongu zademonstrowanego nowego robota antropomorficznego – czyli skonstruowanego w celu jak najdoskonalszego imitowania postaci ludzkiej – o imieniu Han. Podczas gdy przedstawiciele Hanson Robotics, firmy odpowiedzialnej za stworzenie prototypu tego robota, z dumą prezentują osiągnięte postępy w dziedzinie robotyki, trwa dyskusja nad tym, czy osiągnięta już została tak zwana „dolina niesamowitości”, przewidziana w latach 70. XX wieku przez japońskiego pioniera robotyki Masahiro Mori.

„Dolina niesamowitości” (ang. uncanny valley, czyli raczej „dolina niepokojącej dziwności”) to określenie na niski komfort psychiczny u człowieka znajdującego się w obecności robota o wysokim, choć niepełnym podobieństwie do rzeczywistego, żywego człowieka. Rozumowanie jest następujące: w obecności robota jawnie odróżniającego się od człowieka (jak roboty przemysłowe albo wszelkiego typu „blaszaki” znane ze starych filmów science fiction) czujemy się najzupełniej normalnie i bezpiecznie. W miarę upodabniania się robota do postaci ludzkiej przewiduje się stopniowe narastanie niepokoju i poczucia dziwności, związanych z faktem, że znajdujemy się w obecności istoty będącej „prawie-człowiekiem”. Gdy natomiast iluzja człowieczeństwa jest doskonała, odczuwany przez nas komfort psychiczny odpowiada temu, jaki wiąże się z przebywaniem w otoczeniu zwykłego, żywego człowieka.

Han to robot w postaci popiersia, a więc nieodtwarzający pełnej sylwetki ludzkiej. Tył głowy oraz klatka piersiowa są odsłonięte i widoczne są różnego typu elementy elektroniczne. Jak informuje producent, zrobione jest to celowo – właśnie po to, aby uniknąć stoczenia się do „doliny niesamowitości”. Han, obok realistycznie wyglądającej skóry oraz 40 ukrytych pod nią silniczków pozwalających na niezwykle subtelne ruchy mimiczne, korzysta bowiem z pełnego dobrodziejstwa współczesnej technologii. Moduł rozpoznawania głosu pozwala na zrozumienie mowy ludzkiej; program konwersacyjny wybiera stosowną odpowiedź, zaś generator mowy sprawia, że zostaje ona wygłoszona zwyczajnym męskim głosem – czemu towarzyszy oczywiście odpowiedni ruch ust. Za źrenicami robota schowane są kamery, a twarz rozmówcy analizowana jest ze względu na malujące się na niej emocje. Han cechuje się bowiem swego rodzaju empatią, zaprogramowany jest bowiem na dopasowywanie wyrazu twarzy do stanu emocjonalnego rozmówcy.

Producent twierdzi, że zastosowanie dla tego typu robotów antropomorficznych to przede wszystkim hotele i kasyna – co ma w zasadzie duży sens. Istnieje szansa, że wielu rozmówców w tych miejscach zachowuje się w sposób bardzo przewidywalny i poprawne wyjście naprzeciw ich potrzebom nie stanowi dużego problemu. Pisał o tym już Erving Goffman w książce „Człowiek w teatrze życia codziennego”, gdzie codzienne sytuacje życiowe zostały opisane w kategoriach ról teatralnych (np. rola klienta w sklepie spożywczym), aktorów oraz sceny. Rzeczywiście, w pewnych dobrze zdefiniowanych sytuacjach ludzie zachowują się w sposób niemal doskonale przewidywalny. Nic nie stoi oczywiście na przeszkodzie, aby recepcja hotelowa, za którą stoi istota o krzemowo-metalicznym ciele, wyposażona była również w dzwoneczek, za pomocą którego gość hotelowy może w każdej chwili wezwać prawdziwego człowieka.

Dużo bardziej niepokojące jest drugie cytowane przez Hanson Robotics zastosowanie dla robotów antropomorficznych – są to placówki opieki zdrowotnej, zwłaszcza dla osób starszych oraz dzieci. Jeden z prototypów widocznych na stronie internetowej firmy (http://www.hansonrobotics.com/) ma twarz i rozmiar kilkuletniego dziecka… Jest to kierunek rozwoju, który budzi chyba największe wątpliwości, już choćby z tego powodu, że małe dziecko lub osoba starsza o obniżonych możliwościach umysłowych może przynajmniej przez jakiś czas nie zorientować się, że ma do czynienia z robotem antropomorficznym, a nie prawdziwym człowiekiem.

Choć jest to, jak można przypuszczać, celem tej dziedziny robotyki (słynny test Turinga, służący do oceniania „jakości” sztucznej inteligencji, opiera się właśnie na badaniu zdolności do odróżnienia, czy w danej pisemnej wymianie zdań ma się do czynienia z maszyną, czy z człowiekiem), powstaje w związku z tym interesujący problem etyczny. Czy powinno być konieczne wyraźne oznaczanie robotów jako takich, podobnie jak prawo konsumenckie narzuca na producentów produktów spożywczych wyraźne i rzetelne poinformowanie o tym, że dany produkt to nie sok, a napój owocowy? Te i inne pytania pojawiają się coraz częściej, co samo w sobie każe przypuszczać, że „dolina niesamowitości” została już dawno zdobyta.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof przyrody i dziennikarz naukowy, specjalizuje się w kosmologii, astrofizyce oraz zagadnieniach filozoficznych związanych z tymi naukami. Pracownik naukowy Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, członek Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych,… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 19/2015