Uważam, że

Na prawicowych portalach szaleństwo, w zainteresowanych redakcjach niepokój - wiadomość o kupnie przez Grzegorza Hajdarowicza 51 proc. udziału w spółce Presspublica, wydającej "Rzeczpospolitą" i tygodnik "Uważam Rze", spadła jak grom z jasnego nieba.

04.07.2011

Czyta się kilka minut

Bronisław Wildstein mówi, że został sprzedany, i to kiepsko. Jan Pospieszalski dodaje, że przejęcie ma kontekst polityczny i że nastąpi próba włączenia obu tytułów "do chóru mediów uprawiających rządową propagandę". Michał Karnowski idzie dalej, wskazując na rzekome powiązania spółek nowego właściciela z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi. "Trudno uciec od banalnego wrażenia, że to znowu ten sam film - pisze wicenaczelny "Uważam Rze". - Najpierw bowiem środowiska konserwatywne słyszą, że są nieudolne i tylko narzekają zamiast robić, działać. Ale kiedy zrobią, kiedy mają sukces - akcja jest błyskawiczna. Raz, ciach i zmiana właściciela".

Jaka będzie przyszłość Karnowskiego i publicystów o zbliżonych doń poglądach, trudno oczywiście powiedzieć, choć warto zauważyć deklarację Grzegorza Hajdarowicza, że "Rzeczpospolita" jest gazetą centroprawicową, jej grupa docelowa jest dobra i nie ma potrzeby jej zmieniać ("Dziennikarze mogą spać spokojnie" - powiedział wręcz nowy właściciel). Nie sposób też nie zauważyć, że z rynkowego punktu widzenia ostatnich kilkanaście miesięcy "Rzeczpospolitej" było bardzo dobre, a debiut "Uważam Rze" okazał się imponujący. Można narzekać na to, że dziennikarze obu pism coraz częściej stają na linii frontu, zamiast podjąć próbę bardziej zdystansowanego opisu polskiego konfliktu, ale widać gołym okiem, że czytelnikom tych tytułów to odpowiada. Jeśli traktować inwestycję Hajdarowicza w sposób biznesowy, próba naruszenia ­status quo i przekształcenia "Rzeczpospolitej" oraz "Uważam Rze" w kolejne media tak zwanego mainstreamu mogłaby się okazać działaniem na szkodę spółki.

Nie jestem fanem wielu autorów pism wydawanych przez Presspublikę. Mimo to uważam, że ich zniknięcie z łamów wysokonakładowej prasy byłoby stratą dla polskiej debaty. W dziennikarskim chórze jest miejsce na różne głosy. Także te, od których słuchania czasem bolą uszy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, redaktor wydań specjalnych i publicysta działu krajowego „Tygodnika Powszechnego”, specjalizuje się w pisaniu o piłce nożnej i o stosunkach polsko-żydowskich, a także w wywiadzie prasowym. W redakcji od 1991 roku, był m.in. (do 2015 r.) zastępcą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 28/2011