Uśmiech zza krat

Słowacja ciągle szuka swoich bohaterów, zwłaszcza tych, których losy świadczą o oporze przeciw komunizmowi. Postać Zdenki Schelingovej pokazuje, że znaleźć ich można w represjonowanym przez ponad 40 lat Kościele katolickim.

21.09.2003

Czyta się kilka minut

Kriva na Orawie, 20 kilometrów od przejścia granicznego w Chyżnem. Wyrastająca ponad gęsto zabudowane ulice wieża kościoła i wiszące przy wejściu doń zdjęcie uśmiechniętej młodej zakonnicy przypominają, że słowacki katolicyzm przetrwał próbę czasów komunistycznego reżimu. Reżimu, który represjonował katolików ostrzej niż władze PRL. Uśmiechnięta zakonnica to pochodząca z Krivej siostra Zdenka Schelingová.

Ciľka - Cecília - Zdenka

Cecília, bo tak ją ochrzczono, urodziła się w Wigilię Bożego Narodzenia 1916 r. w ubogiej rolniczej rodzinie, jako dziewiąte z dziesięciorga dzieci Pavla i Zuzany Schelingów. Ojciec na pierwszym miejscu stawiał wychowanie religijne. W każdą niedzielę po południu odpytywał starszych chłopców z treści kazania, by mieć pewność, że na pewno nie opuścili Mszy. Oboje z żoną uczyli dzieci pracowitości i sumienności, i z tymi cechami rozeszły się one po kraju i po świecie, aż po Amerykę.

Wielu starych mieszkańców wioski dobrze pamięta pogodną dziewczynę, która już za młodu postanowiła wstąpić do zakonu. Johannie Leštinskiej, która także była kandydatką w Kongregacji św. Krzyża, najmocniej utkwiło w pamięci spotkanie na klasztornych schodach: - Powiedziała, że wraca od umierającej siostry Feliksy, którą prosiła, żeby posłała jej czerwoną różę. Gdy uwięzili Zdenkę, od razu pomyślałam: No i masz tę czerwoną różę.

Niemałą rolę w formowaniu życia duchowego młodej Ciľki - tak zdrobniale ją nazywano - odegrał ówczesny proboszcz Krivej, Viktor Milan. To dzięki jego staraniom mieszkańcy zbudowali nową plebanię, a następnie duży kościół. Kilka lat później Milan przyczynił się do powstania we wsi dwuklasowej “rzymskokatolickiej szkoły", a pieczę nad nią powierzył siostrom św. Krzyża, które nie tylko zajęły się edukacją młodzieży, przygotowywały z nią przedstawienia teatralne, ale także leczyły i opatrywały chorych, uczyły rolników nowych, nieznanych upraw, a młodym dziewczynom dawały lekcje gotowania. W 1950 roku siłą usunięto je z Krivej.

Ciľka w wieku 15 lat, po ukończeniu ośmiu klas szkoły powszechnej, wstąpiła do zgromadzenia Sióstr św. Krzyża w Podunajských Biskupicach. Po 5 latach kursu pielęgniarskiego oraz szkoły opieki zdrowotnej rozpoczęła nowicjat, 30 stycznia 1937 r. złożyła pierwsze śluby zakonne, a 28 stycznia 1943 r. śluby wieczyste. 21-letnia Cecília otrzymała wówczas nowe imię - Zdenka.

Modlitwa przy łóżkach

Już po złożeniu pierwszych ślubów rozpoczęła służbę wśród chorych. Trafiła do pracowni rentgenologicznej w Szpitalu Państwowym w Bratysławie, w latach 1941-42 była pielęgniarką w szpitalu w Humennem, a w końcu wróciła do bratysławskiego szpitala, gdzie przez 10 lat pracowała jako laborantka. Spokojna i zdecydowana, odpowiadała, gdy wołano na wspólną modlitwę: “Moja modlitwa jest teraz przy łóżkach pacjentów".

We wrześniu 1950 r. służba bezpieczeństwa przemocą usunęła siostry św. Krzyża z budynków w Podunajských Biskupicach i deportowała do pracy w štátnych majetkach - słowackich PGR-ach. Półtora roku później na szpitalny oddział trafił ksiądz, którego štátna bezpećnosť ujęła za rzekomą pomoc w ucieczce pewnemu człowiekowi za granicę. Z ust jednego z oficerów usłyszał: - Tego człowieka mieliśmy już niemal na powrozie. Teraz ty będziesz za niego wisiał! Najpierw musimy cię jednak wyleczyć.

Ksiądz zdołał jednak uciec ze szpitala. Rano 20 lutego 1952 r., gdy siostry odmawiały poranną modlitwę, rozeszła się wiadomość, że kaplica otoczona jest przez agentów bezpieki. Zdenka westchnęła tylko: “Już to się stało, pójdę i ja".

Wieczorem poprzedniego dnia, po tym, jak dowiedziała się od dozorcy, że księdzu grozi wywózka na Sybir lub śmierć, pomogła mu w ucieczce. Przygotowała herbatę, do której dosypała środek nasenny i poczęstowała nią strażnika. Środek spełnił zadanie...

"Nie bójmy się cierpieć"

Zamknięto ją w areszcie śledczym, gdzie przeżyła cztery miesiące mąk i upokorzeń. 17 czerwca odbył się proces, po którym nie operujący żadnymi dowodami sąd, opierając się jedynie na wymuszonych bezwzględnymi torturami zeznaniach, skazał Cecílię Schelingovą na 12 lat pozbawienia wolności i 10 lat utraty praw obywatelskich. Zaczęła się gehenna w czechosłowackich więzieniach: w Rimavskiej Sobocie, Pardubicach, na pilberku w Brnie i - w końcu - w szpitalu więziennym na Pankráci w Pradze.

Siostra Zdenka do końca życia nie chciała opowiadać o okrucieństwie, którego zaznała podczas przesłuchań i pobytu w więzieniach. - Uważała, że nie zrobiła niczego dla rozgłosu, lecz z potrzeby serca i chęci pomocy innym - twierdzi Jozef Habovštiak, który jeszcze w czasach komunizmu potajemnie spisał życiorysy związanych z Krivą bohaterów tamtej dekady: więzionego przez 10 lat proboszcza Michala Mrkvy oraz siostry Zdenki.

Zapewne prawda o jej męczeństwie nie wyszłaby na jaw, gdyby nie świadectwo Heleny Kordovej-Wilde, która w 1994 r., po powrocie z Wielkiej Brytanii na Słowację, dopisała brakującą kartę w życiorysie zakonnicy. Kordova trafiła do więzienia z mężem - pułkownikiem Alexandrem Kordą, a wydostała się stamtąd 10 lat później, już po jego śmierci. W praskim Pankráci zgłosiła się do opieki nad chorą kobietą. Zaprowadzono ją do celi, w której tuż po operacji raka piersi (nowotwór to prawdopodobnie skutek pobicia w trakcie przesłuchania) złożono Zdenkę - chorą na gruźlicę oczu, chudą i wyczerpaną.

Kordova była jedyną osobą, której Schelingová zwierzyła się z przeżyć w trakcie przesłuchań i pobytu w areszcie. Anton Habovštiak, brat Jozefa, w biografii pierwszej słowackiej błogosławionej cytuje powtórzone przez Kordovą obszerne fragmenty wyznania męczenniczki:

“Przesłuchanie zaczęło się kopniakami. Potem, jeszcze w ubraniu, wrzucili mnie do jakiegoś koryta z zimną wodą. Ciężka chłopska noga dociskała mnie do dna. Chcieli na mnie wymusić fałszywe zeznania. Dopiero jak się dusiłam, wyciągali mnie za włosy. Powtarzali to jakieś dziesięć razy. Już nie mogłam oddychać. Mdlałam. Przestali. Nałożyli mi ciemne okulary, ciągnęli po korytarzach, w końcu wrzucili do celi bez okna. Leżałam w mokrym ubraniu..."

Kiedyś, jeszcze przed aresztowaniem, zapisała w notatniku: “Nie bójmy się cierpieć. Bóg da nam zawsze prawie tyle odwagi, ile cierpimy, a kiedy doda cierpienia, doda i miłości...".

“Nagle otwarły się drzwi i dwoje ludzi przeciągnęło mnie za włosy do pomieszczenia obok. Tam zdarli ze mnie szaty, związali mi ręce i wyciągnęli w klatce do góry. Zawiesili mnie na klamrze zaczepionej na suficie. Bili, bili, bili, dopóki nie straciłam świadomości. Ocknęłam się na mokrym prześcieradle. Moje ciało było jedną otwartą raną..."

Błogosławiony uśmiech

Tortury nie odebrały Zdence pogody ducha. “Każdy dzień jest dla mnie piękny. Jakże jestem rada, gdy widzę słonko, choćby stąd, zza krat na Pankráci" - powiedziała kiedyś Kordovej. Anton Habovštiak wydaną po raz pierwszy w 1996 r. książkę zatytułował “Za mrakmi je moje milované Slnko" (“Za chmurami jest moje ukochane słonko").

Reżim obawiał się męczenników wiedząc, że są oni najskuteczniejszymi głosicielami idei, za które oddają życie. Władze postanowiły więc zwolnić Schelingovą, zanim umrze w więzieniu. Stan zdrowia zakonnicy ciągle się jednak pogarszał i w czerwcu przeniesiona została na oddział onkologiczny szpitala w Trnavie. Zmarła 31 lipca 1955, nie ukończywszy 39. roku życia. Pochowano ją na starym cmentarzu w Trnavie (dziś jej prochy znajdują się w kościele w Podunajských Biskupicach).

Stara fotografia ukazuje złożoną w trumnie Zdenkę z uśmiechem na twarzy, jak gdyby chciała raz jeszcze powiedzieć: “Bóg nie ma radości z ponurych świętych".

W roku 1970 sądownie zrehabilitowano Zdenkę Cecílię Schelingovą. 18 września 2000 r. otwarty został jej diecezjalny proces beatyfikacyjny. Ostatnią kartę do biografii siostry z Krivej dopisał Jan Paweł II beatyfikując ją w mieście jej kaźni, pośród blokowisk Petržalki.

Ks. Stefan Koštal, któremu uratowała życie, zmarł w wieku dziewięćdziesięciu kilku lat. Do końca życia nie chciał mówić o tamtych zdarzeniach. Poświadczył jednak, że to on był owym uwolnionym księdzem. Prawdopodobnie nie jedynym, któremu pomogła siostra Zdenka.

Sędzia Pavol Korbuly, który wydał wyrok skazujący zakonnicę, nawrócił się. Stracił pracę i zaufanie władz.

Anton Habovštiak wydał zebrany z notatnika Schelingovej tom “Medytacji i modlitw". Jedna z myśli beatyfikowanej Słowaczki brzmi: “Kiedy jesteśmy przeświadczeni o swojej nikczemności, on, Jezus, podaje nam rękę. A kiedy pokusimy się o coś wielkiego pod pretekstem gorliwości, nie zostawia nas samotnych".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz od 2002 r. współpracujący z „Tygodnikiem Powszechnym”, autor reportaży, wywiadów, tekstów specjalistycznych o tematyce kulturalnej, społecznej, międzynarodowej, pisze zarówno o Krakowie, Podhalu, jak i Tybecie; szczególne miejsce w jego… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 38/2003