Naród schodzi z góry

Dla nas, Słowaków, Papież jest najwyższym autorytetem wiary, a dla Polaków jego słowa są jedynie słowami współrodaka - twierdzi ks. prof. Andrej Filipek, prorektor Uniwersytetu Trnawskiego. Jednak w latach 90. na monolicie słowackiego katolicyzmu, który niemal nietknięty przetrwał komunistyczne represje, pojawiły się pierwsze rysy - i stąd hasło zbliżającej się pielgrzymki (11-14 września): “Wierni Chrystusowi - wierni Kościołowi".

14.09.2003

Czyta się kilka minut

Pielgrzymka do Lewoczy /
Pielgrzymka do Lewoczy /

Jednak między religijnością Polaków i Słowaków łatwo doszukać się podobieństw. Nuncjusz apostolski w Bratysławie, abp Henryk Nowacki przyznaje, że na Słowacji czuje się jak w Polsce: kościoły wciąż nie świecą pustkami, kolejki do konfesjonałów ustawiają się nie tylko przed Wielkanocą, a po kraju rozsiane są liczne sanktuaria maryjne.

- To dwa ostatnie tak katolickie kraje w Europie - podkreśla nuncjusz.

Państwo się nie wtrąca

Bez wątpienia religijność Słowaków to wciąż fenomen na skalę zlaicycowanej Europy - wystarczy w dzień powszedni zajrzeć do bratysławskich kościołów. Podczas popołudniowych Mszy, odprawianych zwykle między 15. a 16., świątynie są pełne, także młodych ludzi. Taki jest zwyczaj: zaraz po pracy idzie się na zakupy, następnie na Mszę, a dopiero potem wraca się do domu.

Podczas ostatniego spisu powszechnego (w 2001 r.) zdecydowana większość obywateli liczącej 5,5 miliona mieszkańców Słowacji zadeklarowała się jako katolicy obrządku łacińskiego - 3 946 tys., zaś jako grekokatolicy - 219 tys. (protestantów jest 372 tys.; prawosławnych - 50 tys.). Słowacy chętnie porównują się do zateizowanych Czechów; ich kraj charakteryzować ma filozofia ducha i wartości moralnych, w Czechach zaś kwitnie - zdaniem sąsiadów, do 1993 r. mieszkańców jednego państwa - zachodnioeuropejski chłodny racjonalizm bądź hedonistyczna cywilizacja piwa i krotochwili.

- Z niechęcią słucham, gdy chwalimy się wobec innych, bo rzeczywistość jest, niestety, inna - ripostuje biskup bańskobystrzycki Rudolf Baláž, odpowiedzialny za organizację papieskiej pielgrzymki. Swą diecezję nazywa “komunistyczno-luterańsko-katolicką", bo region zamieszkuje spora społeczność protestancka, a Bańska Bystrzyca uchodzi za “czerwoną redutę".

Biskup rozprawia się z obrazem Słowacji katolickiej: - Na pielgrzymce w Lewoczy jest 700 tys. Słowaków, z których większość schodzi potem z góry [na której położone jest sanktuarium - red.] i głosuje na komunistów.

Ordynariusz Bańskiej Bystrzycy przywołuje też wyniki badań opinii: 72 proc. Słowaków (czyli niemal dokładnie tylu, ilu deklaruje się jako katolicy) opowiada się za złagodzeniem przepisów antyaborcyjnych, choć te należą do najliberalniejszych w Europie. Ten paradoks można wytłumaczyć, analizując statystyki kościelne: w Mszy częściej niż raz w tygodniu uczestniczy 8,8 proc. wiernych, w każdą niedzielę - co czwarty katolik, kilka razy w roku - 14,2 proc., przy specjalnych okazajach - 22,2 proc. Do kościoła nie wstępuje już w ogóle 21,6 proc. deklarujących się jako katolicy.

Tuż przed pielgrzymką doszło do gwałtownego pogorszenia się relacji między biskupami a współtworzonym przez liberałów rządem. Spór rozgorzał jednak wokół projektu złagodzenia ustawy aborcyjnej, a zatem dotyczył konkretnych rozwiązań prawnych. Sam mechanizm stosunków państwo-

-Kościół działa na Słowacji - w przeciwieństwie np. do Czech - bez zarzutu.

- Mamy wolność religijną, a państwo nie wtrąca się do spraw Kościoła - przyznaje przewodniczący słowackiego Episkopatu, biskup spiski František Tondra. Księża są na utrzymaniu państwa; praktyka ta wywodzi się jeszcze z monarchii austro-węgierskiej i nawet w komunistycznej Czechosłowacji duchowni otrzymywali niewielkie pensje. Teraz ksiądz zarabia przeciętnie dziewięć tysięcy koron (ok. 900 złotych), co stanowi 70 proc. średniej pensji w sektorze uspołecznionym. Biskupi chcieliby jednak przejść na system włoski, w którym każdy obywatel może przeznaczyć na Kościół ułamek płaconego podatku.

Władze zwróciły Kościołowi większość majątków, znacjonalizowanych po II wojnie światowej. Co więcej, Słowacja jest pierwszym krajem, w którym - dzięki pieniądzom podatników - udało się doprowadzić do majątkowej ugody między grekokatolikami a prawosławnymi (w Polsce między tymi wspólnotami toczy się spór o kilka cerkwi, sprawa dotarła nawet do Trybunału Konstytucyjnego). 28 kwietnia 1950 r. na tzw. “soborze preszowskim" Kościół greckokatolicki został pod naciskiem stalinowskich władz włączony do Czechosłowackiego Kościoła Prawosławnego, tracąc tym samym na jego rzecz świątynie, budynki parafialne i majątki. Po upadku komunizmu rząd zapobiegł wybuchowi konfliktu, płacąc prawosławnym 1 200 tys. koron za cerkiew i 600 tys. koron za plebanię - w ten sposób grekokatolicy powrócili do dawnych świątyń, a prawosławni uzyskali pieniądze na budowę nowych.

Aborcja: papierek lakmusowy

Wracając do sporu o aborcję; poprzedził go konflikt o przyjęty przez rząd aneks do konkordatu, w którym szkołom katolickim zagwarantowano równe państwowym dotacje z budżetu. Kościół mógłby również korygować plany nauczania w podległych sobie szkołach, zwłaszcza gdyby programy państwowe sprzeczne były z nauczaniem chrześcijańskim. Opozycja i współrządzący liberalny Sojusz Nowego Obywatela - ANO (po polsku “TAK") twierdziły, że taka umowa ma rangę międzynarodową i musi ją - podobnie jak konkordat - przegłosować parlament.

Jednak spór o okołokonkordatową umowę był tylko przygrywką do konfliktu o aborjce. Dziś na Słowacji można usunąć ciąże z powodów społecznych albo w przypadku uszkodzenia płodu do 12 tygodnia od poczęcia. Sojusz Nowego Obywatela zaproponował, aby aborcja z powodu defektów genetycznych dozwolona była do 24 tygodnia. Tymczasem chadecy (KDH) nie tylko zdecydowanie odrzucili projekt koalicyjnego partnera, ale sami chcieliby ustawę nowelizować - zaostrzając prawo.

3 lipca parlament debatował nad nowelizacją. Na 132 obecnych deputowanych za liberalizacją głosowało 70 (w tym wielu deklarujących się jako katolicy), przeciw było 32, a 11 wstrzymało się od głosu. Biskupi nie kryli oburzenia. Podczas narodowej pielgrzymki do Lewoczy bp Tondra wezwał przybyłego do sanktuarium prezydenta Rudolfa Schustera, aby nie podpisywał znowelizowanej ustawy, a zgromadzonych, by udział w Mszy ofiarowali w intencji “o światło Ducha Świętego dla mądrej decyzji prezydenta".

W końcu Schuster zdecydował się na krok bezprecedensowy: zawetował ustawę, ale... nie całą, tylko tę część, która budziła największe kontrowersje. Kościół odetchnął z ulgą: Papież nie zastanie w Bratysławie - jak przestrzegał kard. Ján Chryzostom Korec - “nieszczęśliwego podarunku".

Spór o aborcję można potraktować jako papierek lakmusowy słowackiej religijności. “Jako biskupi jesteśmy zawiedzeni postawą posłów - konstatował bp Tondra. - Nowelizacja rozczarowuje również naród, gdyż przed wyborami prawie wszyscy posłowie deklarowali wierność wartościom katolickim". Bp Baláž dodaje: - Kiedy w chrześcijaństwo uderza nieprzyjaciel, wtedy bywa silne. Ale kiedy z głupoty uderza samo w siebie, wtedy to zły znak, a jednocześnie wyzwanie dla biskupów i księży, aby zintensyfikować wysiłki duszpasterskie.

Przykładem zaangażowania duszpasterskiego - i to z inicjatywy dzieci - była akcja zorganizowana przez zrzeszający 700 tys. (!) członków Ruch Chrześcijańskich Wspólnot Dziecięcych “eRko", gdy dziesiątki młodych zbierało podpisy za delegalizacją usuwania ciąży - potwierdzone odciskiem linii papilarnych, by przypomnieć Słowakom, że każdy człowiek jest niepowtarzalną istotą. Dzieci wręczały też kobietom w ciąży prezenty, dziękując im w ten sposób, że zdecydowały się rodzić (w 2002 r. na Słowacji dokonano ponad 15 tys. aborcji).

Pavel Hrušovsky, przewodniczący parlamentu z Ruchu Chrześcijańsko-Demokratycznego, twierdzi, że w jego kraju “toczy się wielka walka wartości": - Nie chcemy rozpadu rządu, ale jesteśmi gotowi podjąć taką decyzję. Nawet za cenę utraty popularności pokażemy Europie i światu, że rządy mogą upadać także z powodu moralnych pryncypiów - Hrušovsky raczej nie blefuje, skoro po głosowaniu odmówił podpisania noweli łagodzącej prawo aborcyjne. Chciał doprowadzić do legislacyjnego pata, bowiem bez podpisu przewodniczącego parlamentu żadna ustawa nie może trafić na biurko prezydenta. Ostatecznie jednak nowelizację podpisał zastępca Hrušovskiego. Determinacja chadeków może okazać się jednak niewystarczająca - za słowackie signum temporis niech posłużą ich spadające na łeb na szyję wskaźniki poparcia.

Przeciwnicy z drugiej strony barykady nie przebierali w środkach; prasa wytoczyła najcięższe działa, grzmiąc o “watykanizacji" i “Państwie Bożym katolickich talibów". Biskupi bronili się, np. kard. Korec dowodził, że prawo do wypowiadania się w sprawach publicznych “Kościół otrzymał od Boga i dlatego chcąc występować w obronie życia, prawdy czy wiary nie musi nikogo prosić o pozwolenie. Mam prawo i obowiązek przypominać wszystkim: naród, który zabija swoje dzieci, nie ma przyszłości. Panom posłom natomiast, którzy głosowali za możliwością zabijania, radzę, aby energię skupili na skutecznej pomocy bezrobotnym, chorym i starym ludziom".

Prasa krytykowała też rząd, że przeznaczył na dofinansowanie papieskiej pielgrzymki 80 mln koron - biskupi odpowiadali, że zarówno zysków z napływu pielgrzymów i promocji Słowacji w świecie, jak i duchowych korzyści z wizyty Jana Pawła II nie sposób oszacować i przecenić.

Tiso: czy to po chrześcijańsku?

Ostatnie konflikty na linii Kościół-media oraz Kościół-partie polityczne wielu księży odczytuje w kontekście mentalności homo sovieticus: - Po aksamitnej rewolucji wszystko komunistom odpuściliśmy. A trzeba ich było nie dopuścić do władzy. Teraz, ze względu na kryzys gospodarczy, ludzie tęsknią za komunizmem - twierdzi bp Baláž.

Słowacki Kościół przetrwał po 1948 r. niezwykle trudne chwile - skala i metody represji były o wiele gorsze niż np. w Polsce. Prześladowania usprawiedliwano z początku tym, że księża poszli na współpracę z faszyzmem. W latach 1939-44 mówiło się, że Słowacja jest “republiką proboszczów" - ojcem duchowym niepodległej Słowacji, związanej sojuszem z Hitlerem, był wszak proboszcz z Rużomberka Andrej Hlinka, prezydentem kraju został proboszcz z Banowic Jozef Tiso.

Postać ks. Tisy do dziś budzi kontrowersje. Nie ulega wątpliwości, że Hitler postawił mu ultimatum: albo przejmie władzę jako lojalny aliant Trzeciej Rzeszy, albo na Słowację wkroczą Węgrzy. 14 marca 1939 r., gdy sejm słowacki rozważał ogłoszenie niepodlełości, Tiso perswadował deputowanym: “Wszystko, co mówili Hitler, Ribbentrop i wszyscy Niemcy jest doniosłe, lecz jest niczym wobec tego jednego: blitzschnell [błyskawicznie - red.]! A więc nie debatować, gdyż nie ma o czym debatować. Kwestią życia i śmierci jest, czy jeszcze zdążymy". Po drugie, Słowacy pamiętają, że po 1939 r. ich kraj dokonał imponującego skoku ekonomicznego - tyle że pracując na potrzeby nazistowskiej machiny wojennej.

Cena była zatem zbyt wysoka - Tiso posłusznie wypełniał polecenia hitlerowców, włącznie z prześladowaniem Żydów, zakończonym ich deportacją do obozów zagłady. Odbieranie Żydom mienia tak uzasadniał w jednym z przemówień: “Czy jest to po chrześcijańsku, co się robi? Czy jest to po ludzku? Ale pytam się, czy jest to po chrześcijańsku, gdy naród słowacki chce się pozbyć swego wiecznego nieprzyjaciela, Żyda? Miłość do siebie jest nakazem Bożym i ta miłość do siebie nakazuje mi, bym usunął wszystko, co mi szkodzi, co zagraża mojemu życia".

Antysemickie represje na rządzonej przez Tisę Słowacji zablokowały dziś - decyzją watykańskiego Sekretariatu Stanu - beatyfikację biskupa Jána Vojtaššáka, którą nieoficjalnie planowano na zbliżającą się pielgrzymkę. Środowiska żydowskie zwracały uwagę, że jako członek Rady Państwa biskup nie sprzeciwił się deportacjom do obozów śmierci. Bp Tondra tłumaczy, że Vojtaššák nie miał pojęcia, gdzie wywożono Żydów. Przewodniczący Episkopatu Słowacji zdradził też, że wiosną rozmawiał z Papieżem na temat beatyfikacji; Jan Paweł II powiedział, że choć na razie bp Vojtaššák nie zostanie ogłoszony błogosławionym, proces beatyfikacyjny trwać będzie nadal.

Biskup-proletariusz

W kwietniu 1947 r. Tiso został powieszony za zdradę narodu. Większość biskupów zamknięto w areszcie domowym. Fala brutalnych represji dotknęła jednak Kościół dopiero po przewrocie komunistycznym 1948 roku. Zlikwidowano katolickie organizacje społeczne, zaczęto tworzyć stowarzyszenia księży-patriotów i świeckich lojalnych wobec władz, próbując w ten sposób rozsadzić Kościół od wewnątrz (powstał np. serwilistyczny Komitet Akcji Katolickiej i Pokojowy Ruch Katolickiego Duchowieństwa).

Biskupi próbowali przejść do kontrofensywy. Arcybiskup praski i prymas Josef Beran napisał w okólniku z 1949 r.: “Jakakolwiek współpraca i kolaboracja z tymi, którzy ograniczają prawa i swobody Kościoła, pociąga ekskomunikę ipso facto". To tylko rozjuszyło komunistów: uchwalono ustawę, wedle której władze miały prawo wyznaczać zwierzchników w diecezjach, księża mogli pracować wyłącznie za zgodą urzędu ds. wyznań i po złożeniu przysięgi na wierność Republice. Jak pisze historyk Jerzy Tomaszewski, “podobno uczyniło to ok. 95 proc. księży, lecz - zgodnie z zaleceniem biskupów - uzupełniając oficjalną formułę zastrzeżeniem, że nie postąpią wbrew prawom boskim ani kościelnym, ani wbrew prawom człowieka".

W nocy z 13 na 14 kwietnia 1950 r. skasowano zakony: wielu ojców i braci trafiło do obozów pracy i więzień. Klerycy musieli odsłużyć po kilka lat w wojsku, a po opuszczeniu koszar otrzymywali nakaz przeniesienia się ze Słowacji do Czech. Zakonnice umieszczono w odizolowanych klasztorach, zakazując przyjmowania nowicjuszek. W styczniu 1951 r. odbył się pokazowy proces trzech słowackich biskupów, oskarżonych o szpiegostwo oraz głośny proces “przeciw agentom Watykanu w Czechosłowacji". Na Słowacji zamknięto wszystkie seminaria z wyjątkiem bratysławskiego, które przyjmowało rocznie po dwóch kandydatów z sześciu diecezji.

Część duchownych zeszła do podziemia. Kard. Korec był robotnikiem w fabryce i zamiataczem ulic; bp Dominik Tóth pracował w zakładzie wulkanizacji opon; abp Alojz Tkáč z Koszyc był tramwajarzem;

bp Baláž przez dwanaście lat jeździł ciężarówką (mówi o sobie: “biskup-proletariusz"); z kolei ks. prof. Filipek jeździł wózkiem widłowym, a później był listonoszem - władze zakazały mu jednak roznosić listy w obawie, że w tym zawodzie ma zbyt wiele do czynienia z obywatelami, a tym samym zbyt wiele okazji do duszpasterzowania.

Komuniści mieli rację: księża, choć bez sutanny i oficjalnie zwykli pracownicy, nie zaprzestali posługi kapłańskiej, odprawiając Msze w domach, udzielając potajemnie sakramentów itd. Stąd zapewne bardzo bezpośredni styl duszpaterstwa słowackich biskupów i księży starszej daty, ich łatwość w nawiązywaniu kontaktu oraz wrażliwość na biedę i bezrobocie.

W tragicznym położeniu znaleźli się grekokatolicy. 253 z 350 księży odmówiło przejścia do Kościoła prawosławnego - trafili do obozów internowania, zorganizowanych na ogół w dawnych klasztorach. Po kilku latach musieli wyprowadzić się - wraz z żonami i dziećmi - do Czech, gdzie zmuszano ich do pracy np. w państwowych gospodarstwach rolnych. Księża wstawali o trzeciej, by odprawić Mszę, a w nieliczne wolne od pracy dni jeździli w tajemnicy do swych dawnych parafii na Słowacji. Na skutek represji wierni podzielili się jednak na trzy, z grubsza ilościowo identyczne grupy: część pozostała wierna wyznaniu greckokatolickiemu i na własną rękę próbowała podtrzymać tradycję, część przeszła - za namową duchownych - do Kościoła rzymskokatolickiego, a reszta - do prawosławnego.

- Teraz zbieramy owoce prześladowań z lat 50. - tłumaczy bp Ján Babjak z eparchii preszowskiej; jego seminarium pęka w szwach, w diecezji ma ponad 130 tys. wiernych, a podczas najbliższej pielgrzymki Papież beatyfikuje trzeciego już od 1993 r. słowackiego duchownego greckokatolickiego, biskupa Vasiľa Hopko (w 1995 r. wyniósł na ołtarze dwóch męczenników - biskupa Pavola Petera Gojdiča i ks. Dominika Trčkę).

1968 rok przyniósł chwilową odwilż, np. 13 czerwca znów zalegalizowano działalność Kościoła greckokatolickiego, a Dzieło Odnowy Soborowej pracowało nad wprowadzaniem reform Vaticanum II. Jednak już w 1969 r. praska wiosna była ledwie wspomnieniem. Władze założyły kolejne stowarzyszenie księży-patriotów “Pacem in terris", a na Kościoł spadły nowe szykany. W proteście przeciw zdławieniu reform młodzież ostentacyjnie nosiła krzyże - symbol oporu i kontestacji.

Pod koniec lat 80. nacisk nieco osłabł. W marcu 1988 r. w Bratysławie demonstranci domagali się wolności religijnej i prawa wyznaczania przez Kościół biskupów. W tym samym roku kard. František Tomášek rozpoczął negocjacje z władzami, sugerując rozdział Kościoła od państwa - udało mu się uzyskać zgodę na kilka nominacji biskupich (dziesięć diecezji czechosłowackich nie miało wówczas zwierzchnika). Pełna wolność przyszła jednak dopiero po aksamitnej rewolucji w 1989 r.

Oczekiwania i symbole

Podczas pielgrzymki Jana Pawła II nie zabraknie wydarzeń symbolicznych dla słowackich przemian.

12 września, w Bańskiej Bystrzycy Papież odprawi Mszę na placu Słowackiego Powstania Narodowego (wybuchło w sierpniu 1944 r.) - zrywu antyfaszystowskiego, ale zarazem także antyklerykalnego. Plac był w czasach komunizmu miejscem propagandowych uroczystości. Teraz 75 tys. wiernych (plus drugie tyle w bocznych uliczkach) modlić się będzie tam wspólnie z Janem Pawłem II.

14 września ołtarz polowy stanie w bratysławskiej dzielnicy Petržalka, która - podobnie jak Nowa Huta - miała być “miastem bez Boga". Teraz, w otoczeniu wieżowców z wielkiej płyty, Jan Paweł II beatyfikuje dwoje męczenników okresu komunizmu: biskupa Hopko i s. Zdenkę Cecílię Schelingovą ze Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia Świętego Krzyża (jej sylwetkę przedstawimy w następnym numerze “TP").

Transformacja przyniosła też pogorszenie położenia materialnego części Słowaków - tym bardziej, że przemiany zbiegły się z oddzieleniem od Czech. Bezrobocie sięga 15-16 proc., w kryzysie pogrążone są szkolnictwo i służba zdrowia. W dzień powszedni przed skromnym budynkiem kurii biskupiej w Rożniawie ustawia się długa kolejka oczekujących - po jedzenie i wsparcie. 13 września, na peryferiach tego właśnie ubogiego miasta, Jan Paweł II odprawi Mszę. Rozczarowani aferami i korupcją, zmagający się z bezrobociem i biedą Słowacy liczą, że na progu członkostwa w UE Papież znów doda im otuchy - jak w 1995 r., gdy Mečiarowską Słowację dotknął międzynarodowy bojkot, a Jan Paweł II pocieszał ich i mobilizował: “Nie bójcie się".

Na co liczy Kościół? Z jednej strony na sprawy bardzo konkretne, choćby na bullę ustanawiającą nowy podział terytorialny diecezji (np. grekokatolicy chcieliby, aby w Bratysławie powstał egzarchat, a co za tym idzie eparchia preszowska zostałaby podniesiona do rangi archidiecezji-metropolii). Z drugiej - biskupi oczekują papieskiego wsparcia w obliczu postępującej laicyzacji. Często skarżą się na media, promujące liberalny styl życia: - To bardziej niebezpieczne niż totalitarny ucisk, bo ludzie wtedy jasno wiedzieli, przed czym muszą się bronić. Teraz są otumanieni - mówi bp Tondra.

Bp Baláž nie ma złudzeń: - Nie żywię euforycznego oczekiwania, że po wizycie Jana Pawła II cały naród będzie żył, jak Pan Bóg przykazał. Papież jest wielkim autorytetem, ale czy jego wizyta będzie owocna, zależy od tego, na ile każdy z nas świadomie przyswoi sobie jego nauczanie.

Dziękujemy Katolickiej Agencji Informacyjnej za umożliwienie wyjazdu na Słowację i współpracę przy powstawaniu tego artykułu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Były dziennikarz, publicysta i felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie zdobywał pierwsze dziennikarskie szlify i pracował w latach 2000-2007 (od 2005 r. jako kierownik działu Wiara). Znawca tematyki kościelnej, autor książek i ekspert ds. mediów. Od roku… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2003