USA: Niedyskretny urok wywiadu

Czy rzeczywiście wywiadowi USA chodziło tylko o walkę z terrorem? Logiczniejsze wydają się pobudki zgoła przyziemne: chęć zdobycia informacji, które przełożą się na korzyści biznesowe. I właśnie dlatego skandal jest tak szkodliwy.

04.11.2013

Czyta się kilka minut

W Stanach Zjednoczonych doniesienia o inwigilowaniu przez NSA przywódców zaprzyjaźnionych państw – w tym Angeli Merkel – wywołały burzliwą dyskusję. Z jednej strony pojawiły się zażenowanie i konsternacja. Towarzyszyły im pokrętne usprawiedliwienia, sprzeczne wyjaśnienia, nie do końca przekonujące zapowiedzi dochodzeń. Ale nie brak było też reakcji świadczących o braku skruchy, ocierających się o arogancję.

Nie jest do końca jasne, od jak dawna o procederze wiedział Barack Obama. Przedstawiciele agencji wywiadu oraz departamentu stanu, zastrzegając sobie anonimowość, przekazują na ten temat mediom różne informacje. Sam prezydent powiedział w wywiadzie dla kanału informacyjnego Fusion, że nie będzie komentował doniesień prasy. Dodał jednak, że działania NSA w Stanach Zjednoczonych podlegają ścisłej kontroli, natomiast to, jak działa wywiad poza granicami kraju, jest bardziej elastyczne. W zabawny sposób tę konfuzję podsumowuje rysownik tygodnika „New Yorker” – widzimy na nim rzecznika Białego Domu, który tłumaczy: „Nie ma chyba osoby, która ma większą nadzieję niż sam prezydent, że on o niczym nie wiedział”...

Oburzonych jest wielu członków Kongresu. Również ci, którzy jeszcze kilka miesięcy temu – gdy w związku z aferą rozpętaną przez zbiegłego do Rosji byłego agenta Edwarda Snowdena wyszło na jaw, że NSA masowo inwigiluje Amerykanów – zajadle bronili agencji. Przewodnicząca komisji do spraw wywiadu, demokratyczna senator Dianne Feinstein z Kalifornii, która latem określała Snowdena mianem zdrajcy, domaga się przeprowadzenia dochodzenia. Dodaje, że członkowie komisji Kongresu nie byli informowani o „pewnych działaniach wywiadowczych” przez ponad 10 lat. Podkreśla, że jest „stanowczo i jednoznacznie” przeciwna inwigilowaniu przywódców państw, które nie są wrogo nastawione do Stanów, i że może to być uzasadnione tylko w „sytuacjach awaryjnych”.

Powołania nadzwyczajnej komisji, która ustali, jaką rolę odgrywał tu prezydent, a także wprowadzenia jasno określonych reguł inwigilacji elektronicznej domaga się również republikański senator John McCain. „Podsłuchiwanie ludzi na całym świecie nie jest oczywiście niczym nowym. Ale nowe technologie dają nam obecnie nieograniczone możliwości, to zaś oznacza, że możemy wyrządzać ogromne szkody, zarówno sobie, jak i naszym sojusznikom” – mówił McCain.

Przedstawiciele wywiadu przekonują, że cel uświęca środki. „Od 2001 r. nie mieliśmy w USA żadnego zamachu terrorystycznego. Nie jest to szczęśliwy zbieg okoliczności – mówi dyrektor NSA, generał Keith Alexander. – Zawdzięczamy to ogromnej liczbie naszych agentów wywiadu, naszych żołnierzy, strażników prawa, którzy wykonują swoje zadania, i którzy współpracują z naszymi partnerami i sojusznikami”.

Podobnego zdania jest republikański kongresman Peter King. „Prezydent powinien przestać przepraszać. NSA ocaliła życie tysiącom ludzi, w całej Europie” – mówił w programie „Meet the Press”. Wkrótce potem w telewizji CNN przekonywał, że gdyby Francuzi wiedzieli dokładnie, co podsłuchują Amerykanie, odpalaliby korki od szampana i dziękowali – za zapewnianie im bezpieczeństwa.

Ale czy rzeczywiście chodziło tylko o bezpieczeństwo? Można mieć wątpliwości. Jak zauważa komentator miesięcznika „Atlantic”, raczej trudno uwierzyć w opowieści o walce z terroryzmem, skoro monitorowano rozmowy kanclerz Niemiec – kraju, z którym amerykański wywiad i kontrwywiad ściśle współpracują. Znacznie logiczniejsze wydają się pobudki zgoła odmienne: chęć zdobycia informacji, które przełożą się na korzyści materialne, pomogą w najrozmaitszych negocjacjach handlowych, biznesowych, być może dyplomatycznych.

I z tego właśnie powodu obecny skandal jest tak bardzo szkodliwy. Bo dla tego rodzaju kontaktów wzajemne zaufanie – dziś tak poważnie nadszarpnięte – jest przecież niezbędne.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Ur. 1969. Reperterka, fotografka, była korespondentka Tygodnika w USA. Autorka książki „Nowy Jork. Od Mannahaty do Ground Zero” (2013). Od 2014 mieszka w Tokio. Prowadzi dziennik japoński na stronie magdarittenhouse.com. Instagram: @magdarittenhouse.

Artykuł pochodzi z numeru TP 45/2013