Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Hillary Clinton musiała grać tu w defensywie, bo i przeprowadzający rozmowę Matt Lauer, i publiczność dopytywali, czy używając prywatnej skrzynki mailowej do wysyłania poufnej służbowej korespondencji (w czasach, gdy była szefową dyplomacji USA) nie naraziła kraju na zagrożenia. Była sekretarz stanu podkreślała swoje doświadczenie w kampanii przeciwko tzw. Państwu Islamskiemu, przypomniała także swój udział w wojnie z terroryzmem, m.in. zabicie Osamy bin Ladena przez amerykańskie siły specjalne. Obiecała, że jako prezydent będzie wysyłać myśliwce do chirurgicznych operacji na Bliskim Wschodzie, ale zarzekła się, iż amerykańskie wojska lądowe nigdy nie pojawią się ani w Iraku, ani w Syrii. Sporo mówiła też jednak o losie ludzi, którzy o bezpieczeństwo narodowe dbają. Zapowiedziała specjalne programy aktywizacji zawodowej weteranów i uruchomienie państwowych środków na leczenie ofiar zespołu stresu pourazowego.
Natomiast Donald Trump, pytany o swój program, wolał zamiast tego atakować swoją rywalkę i prezydenta Baracka Obamę. Powiedział m.in., że Władimir Putin jest lepszym przywódcą na ciężkie czasy niż amerykański prezydent, i argumentował to tym, że ufa mu aż 82 proc. Rosjan. Dodał, iż posiada „szokujące informacje” na temat Obamy, ale nie chciał zdradzić jakie. W sprawie walki z Państwem Islamskim wyjawił, że ma plan, lecz szczegółów znów nie podał. Poinformował tylko, że rozważa zastąpienie amerykańskich generałów nowymi ludźmi, bo dotychczasowi dowódcy mieli się wypalić. ©