Tygrys. Sprzedam, zamienię

Stawką jest nie tylko ochrona przyrody. Skuteczna walka z przemytem gatunków chronionych może ograniczać przyszłe wojny i epidemie.

20.07.2020

Czyta się kilka minut

Indonezyjska policja prezentuje skórę tygrysa sumatrzańskiego, zabitego przez kłusowników. Północna Sumatra, Indonezja, październik 2016 r. / JEFTA / BARCROFT IMAGES / GETTY IMAGES
Indonezyjska policja prezentuje skórę tygrysa sumatrzańskiego, zabitego przez kłusowników. Północna Sumatra, Indonezja, październik 2016 r. / JEFTA / BARCROFT IMAGES / GETTY IMAGES

Niderlandy. W sześciu miejscach kraju policja konfiskuje duże ilości egzotycznego drewna. Pochodzi z Mjanmy (dawniej Birma), a trafiło tu przez Czechy. Prywatne stocznie wykorzystują je do wykańczania wnętrz luksusowych jachtów.

Singapur. Służby przechwytują transport prawie dziewięciu ton kości słoniowej o wartości rynkowej 11,7 mln euro, największy w historii tego państwa. Eksperci szacują, że kość pochodzi z ok. 300 słoni afrykańskich.

Granica polsko-białoruska. W oficjalnym transporcie z Włoch, przeznaczonym do prywatnego cyrku w Rosji, celnicy odkrywają 10 tygrysów przewożonych w fatalnych warunkach. Jedno ze zwierząt umiera, pozostałe trafiają do azylu.

To tylko trzy z setek przykładów nielegalnego handlu, przemytu i przewozu gatunków chronionych, które nagłośniono w ostatnich miesiącach. Handlu, który szybko zmienia swój charakter: przestaje się kojarzyć głównie z polowaniami na słonie, przechodzi do internetu, szuka nowych rynków zbytu, głównie w Chinach. Powoduje też kolejne zagrożenia: monokulturowa uprawa niektórych roślin przyspiesza zmiany klimatyczne, a wyjęty spod kontroli kontakt człowieka z dzikimi gatunkami – zwiększa ryzyko kolejnych epidemii.

Więcej niż kość słoniowa

Nowe dane o tym zjawisku podsumowuje opublikowany właśnie „World Wildlife Crime Report” – raport Biura Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC), poświęcony przemytowi i handlowi gatunkami chronionymi. Według podpisanych pod nim ekspertów proceder ten jest najbardziej ukrytym i lekceważonym na poziomie międzynarodowym źródłem dochodów organizacji przestępczych i grup rebelianckich. Dotyczy całego świata (żadne państwo nie odpowiada za więcej niż 9 proc. konfiskaty przemycanego towaru) i obejmuje ok. 6 tys. gatunków roślin i zwierząt (tyle ich przemycano na świecie w latach 1999–2018).

Biznesem przemytu zwierząt steruje niewidzialna ręka rynku, w tym przypadku – czarnego rynku. Przykład: coraz skuteczniejsza ochrona tygrysa w Azji nie zablokowała popytu, więc handlarze i kłusownicy przerzucili się na lwy, jaguary i lamparty. Kłusownictwo zarówno słoni, jak i nosorożców znacznie się zmniejszyło, spadły także ceny ich kłów i rogów (róg nosorożca jest obecnie wart ok. 16 tys. dolarów). Autorzy raportu przypuszczają, że po tym, gdy na skutek załamania się rynków zbytu z tego nielegalnego biznesu wycofało się wielu inwestorów, pierwszy raz zdarzyło się, że w ofercie znalazło się więcej kości słoniowej, niż wynosi na nią zapotrzebowanie.

Zmieniły się też kierunki jej przemytu: kość słoniową przewożono kiedyś nielegalnie głównie z Kenii do Chin. Teraz trafia ona tam przede wszystkim z Nigerii, i to przez Wietnam, który stał się punktem przerzutowym dla pośredników działających w Azji.

Kość słoniową częściowo zastępuje obecnie… kość tygrysia. Choć niemal wszystkie części ciała tygrysa są sprzedawane i wykorzystywane w tzw. medycynie tradycyjnej, najbardziej pożądane przez nabywców są właśnie jego kości. I to one – mimo coraz skuteczniejszej ochrony gatunku – w ostatnich latach wciąż napędzają popyt. Nabywcy produktów pochodzenia tygrysiego traktują je tak, jak wcześniej traktowano kość słoniową: jako symbol bogactwa.

Zwiększa się skala przemytu łuskowców – ssaków żyjących w Afryce Subsaharyjskiej i Azji Południowo-Wschodniej, jedynych, których ciało jest pokryte łuskami. W ciągu zaledwie pięciu lat liczba przechwyconych przez służby celne łuskowców wzrosła dziesięciokrotnie. Przyczyny tego wzrostu są niejasne – wymienia się m.in. nieudane próby podjęcia legalnej hodowli tych zwierząt, masowo wykorzystywanych w medycynie tradycyjnej.

Senegal, studium przypadku

To, jak poważne konsekwencje może mieć ten handel, pokazuje przykład Senegalu, gdzie oddziały separatystów z organizacji MFDC z tego źródła finansują walkę o niepodległość prowincji Casamance. Pozyskiwane przez siebie drewno chronionych gatunków sprzedają gambijskim przemytnikom. Po tym, gdy towar dotrze do Gambii, już oficjalną drogą jest eksportowany do Chin.

Według szacunków Environmental Investigation Agency, brytyjskiej organizacji pozarządowej, w ciągu ostatnich ośmiu lat przemycono w ten sposób ok. 1,6 mln drzew, a 500 mln dolarów zysku, które przyniósł proceder, nie jest uwzględnione w oficjalnym bilansie handlowym kraju. Tutaj oraz w innych regionach Afryki, Azji i Ameryki Południowej przemyt gatunków chronionych staje się – obok handlu narkotykami – sposobem na nielegalne finansowanie rebelii, mafii, a także okazją do korumpowania polityków i urzędników. Autorzy raportu ONZ apelują, aby sukcesu w walce z takimi przestępcami nie ograniczać do spektakularnych medialnie konfiskat na granicach – podobnie jak w kwestii przeciwdziałania handlowi ludźmi, konieczna jest tu lepsza współpraca rządów.


Czytaj także: Okrutny biznes - rozmowa z zoologiem Tomem Moorhouse'em


To niełatwe, ponieważ każde państwo ma własne przepisy dotyczące ochrony i gospodarowania dziką fauną i florą. Wprawdzie oficjalnie zagrożone gatunki są chronione w skali globalnej przepisami Konwencji o międzynarodowym handlu dzikimi zwierzętami i roślinami gatunków zagrożonych wyginięciem (CITES), jednak według ekspertów ONZ to za mało.

Dotąd walka z kłusownictwem i rabunkiem dzikiej przyrody nie wydawała się politykom tak ważna, jak przeciwdziałanie przemytowi narkotyków. Ale w tym roku doszedł jeszcze jeden powód, dla którego nowego raportu ONZ nie da się po prostu odłożyć na półkę. Pandemia COVID-19 rozpoczęła się w chińskiej prowincji Wuhan po tym, gdy nowy koronawirus przeszedł z nietoperza na człowieka. Stopniowo zakazywane, choć wciąż popularne na azjatyckich czy afrykańskich targach miejsca, gdzie można zjeść mięso dzikich zwierząt (tzw. bush meat), epidemiolodzy od lat wskazują jako potencjalne źródło podobnych zdarzeń. Nielegalny handel dzikimi zwierzętami z definicji nie podlega kontrolom sanitarnym i może potencjalnie prowadzić do rozprzestrzeniania się chorób odzwierzęcych. Podczas pandemii COVID-19 w wielu krajach wprowadzono więc nowe zakazy.

Raport ONZ nie pozostawia złudzeń: aby zaczęły one działać, powinni wprowadzić je wszyscy. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Marcin Żyła jest dziennikarzem, od stycznia 2016 do października 2023 r. był zastępcą redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”. Od początku europejskiego kryzysu migracyjnego w 2014 r. zajmuje się głównie tematyką związaną z uchodźcami i migrantami. W „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 30/2020