Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nie ośmielam się polemizować z ks. Robertem J. Woźniakiem („Zatroszczmy się o duszę”), ale mogę powiedzieć, jak zrozumiałam „Credo” Piotra Sikory. Nie jako Credo mojej wiary, którego, domyślam się, nikt ulepszać nie chce, nie może i nie powinien (przede wszystkim nie ma potrzeby), ale Credo katolika otwartego, czyli naszej postawy i sposobu wnoszenia wiary w życie codzienne, społeczne, polityczne. Autor sam zresztą pisze, że jego Credo „nie stanowi alternatywy dla innych, zwłaszcza dla tych, które uzyskały status wyznań wiary”.
Na spotkaniu Klubu Warszawskiego „TP” padło zdanie, że pod takim Credo praktycznie mogliby podpisać się wszyscy katolicy, i to wydało mi się najlepszym uwiarygodnieniem zamierzonej idei otwartości.
Zarzut „publicystyki religijnej, która nie sprzyja refleksji nad ważnymi problemami”, postawiony „TP”, jest dla mnie zaskoczeniem. Moja przygoda z „Tygodnikiem” daje mi „ambitny pokarm intelektualny”, otwiera możliwości uczestnictwa w istotnych sprawach Kościoła, konfrontacji mojej wiary z ideą nowej ewangelizacji i rozbudza większą potrzebę (i konieczność) jej zgłębiania i rozumienia.
Daje też nowy język i model dialogu, który pomaga w wyjściu z tą ewangelizacją do współczesnego (nowoczesnego) świata, jak i ułatwia konfrontację z jego różnorodnością.
O moją duszę muszę zatroszczyć się sama, a ten dodatkowy, poza praktykami religijnymi, kontakt z własną duchowością, wiarą i wspólnotą, może mi tylko pomóc.