Kto milczy, ten błądzi

– Ja mówię: „nie”. Nie będę czekała, aż ten Kościół się zmieni, bo to jest mój Kościół – ten głos Aleksandry Klich nie był odosobniony.

08.10.2012

Czyta się kilka minut

Na otwartym spotkaniu czytelników, redakcji, współpracowników i klubów „Tygodnika Powszechnego” w Łagiewnikach, 6 października 2012 r. / Fot. Grażyna Makara
Na otwartym spotkaniu czytelników, redakcji, współpracowników i klubów „Tygodnika Powszechnego” w Łagiewnikach, 6 października 2012 r. / Fot. Grażyna Makara

W sobotę 6 października w sanktuarium Bożego Miłosierdzia podczas otwartego spotkania czytelników, redakcji, współpracowników i klubów „Tygodnika Powszechnego” wyraźnie dało się wyczuć napięcie. – Ludzie zaczynają mieć dość – diagnozował Jerzy Sosnowski, pisarz, dziennikarz radiowej Trójki i felietonista „Więzi”.

Uczestnicy przyjechali z całej Polski. Nie tylko z dużych miast, z Warszawy czy Poznania, ale również z Suwałk czy Rudy Śląskiej. Dużo młodych, chętnych do rozmowy, stawiania pytań. Wszyscy w przekonaniu, że są tą częścią Kościoła, której nie słychać wystarczająco wyraźnie. I z pytaniem, co zrobić, by katolicyzm otwarty miał wpływ na polską religijność.


Czytaniem przeznaczonym na tę sobotę był fragment 10. rozdziału Ewangelii Łukasza: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom”. Do tego cytatu nawiązał w homilii podczas otwierającej spotkanie Mszy brat Moris ze zgromadzenia Małych Braci Jezusa, który uprzedził – i ustawił – późniejsze dyskusje o miejscu katolika otwartego w świecie. Opowiadał o życiu z najuboższymi, alkoholikami i wyrzutkami, o początku pewnej przyjaźni, która zaczęła się, gdy jeden z nich chciał od niego wyżebrać „złotówkę na chleb”. – Wiedziałem, o co chodzi, więc starałem się go unikać – opowiadał brat Moris. – Wchodzę do kaplicy, zadowolony, że nie traciłem czasu, otwieram Pismo Święte i czytam w miejscu, gdzie mi się otworzyło: „nie odwracaj się od biedaka, który chce pożyczyć od ciebie”. Zacząłem prawie płakać. Ja, stary zakonnik, który nic nie rozumiał. Który uważał, że jego porządek i czas jest najważniejszy...

Mówił o spotykaniu Jezusa w drugim człowieku na śmierdzącym podwórku między figurką Matki Bożej a śmietnikiem: – Musimy zmienić nasz punkt widzenia, zmienić naszą moralność, aby lepiej patrzeć, rozumieć, słuchać. Dopiero wtedy możemy odkryć, że Jezus rzeczywiście żyje wśród nas. Nie tylko biegać do kościoła, ale też zmienić spojrzenie na innych, na sąsiadów i szczególnie na biedaków.


Myśl brata Morisa wracała w debatach. – Nazywając się katolikiem otwartym, jestem w sytuacji erystycznej – buntował się Sosnowski, który wraz z Dominiką Kozłowską, redaktor naczelną miesięcznika „Znak”, filozofem Tadeuszem Sławkiem i publicystą „TP” Markiem Zającem brał udział w pierwszej debacie pt. „Wierzyć – jak to łatwo powiedzieć”. – Słyszę wtedy: „Wy tacy otwarci, a tak się odcinacie”. Przepraszam, to nie my się odcinamy, tylko oni nas odcinają. Bo to my musimy bez przerwy tłumaczyć „prawdziwym katolikom”, że też jesteśmy katolikami.

– Katolicy otwarci dali się zakrzyczeć – dodał Marek Zając. Prof. Sławek nie krył jednak wątpliwości: – Co mamy zrobić? Krzyczeć głośniej? – Chodzi o to, by nie milczeć – wyjaśniał publicysta. Choć debata miała dotyczyć wiary, wątki polityzacji religii i podziałów społecznych pojawiły się w niej siłą rzeczy. – To było nieuniknione, bo wspólnotę wewnątrz Kościoła buduje się dziś według wzorca budowania więzi politycznej: za pomocą pojęć „swoi” – „obcy”. Mówiąc o Kościele otwartym, mówimy o zupełnie innym rodzaju więzi: maksymalnie otwartym na wszystkich, tak samo zjednoczonych wokół Chrystusa – tłumaczyła Dominika Kozłowska. – Ważne, by nie utrzymywać się w przeświadczeniu, że to my jesteśmy tym właściwym „my” – przestrzegał prof. Sławek. – Bo w otwartości też można się zamknąć.

Punktem wyjścia do rozmowy był tekst Piotra Sikory „Credo katolika otwartego” („TP” nr 40/12). Czy idea credo, które jest zbiorem dogmatów, nie kłóci się z otwartością? – pytali prowadzący debatę autor oraz Marcin Pera z Klubu „TP” w Poznaniu. – Ta wątpliwość bierze się z przekonania, że postawa otwarta oznacza rezygnację z własnej tożsamości – polemizował Sosnowski. – To nieuzasadnione. W dialog wchodzą ludzie, którzy wiedzą, kim są. Inaczej nie byłby to dialog, tylko wymiana zdań, bo nie wiem nawet, czy myśli.

Jak podkreślał Sosnowski, ważne w „Credo...” Sikory jest także to, że kilkakrotnie przywołuje słowo „tajemnica”, bo Kościół cierpi dziś na niedostatek misteryjności: – Świadomość, że ostateczna rzeczywistość jest niewysłowiona, słowa są wobec niej bezradne, chroni naszą wiarę przed patologiami. Przed rozumieniem religijności jako magii, gdzie z Bogiem zawiera się transakcję; przed dogmatyzmem zwalniającym z rozumienia raz opisanych prawd wiary; przed fanatyzmem etycznym, gdzie życie moralne staje się przestrzeganiem paragrafów; wreszcie przed politycznością – bo misteryjność pokazuje, że wspólnota zawiązuje się w przestrzeni tajemnicy, a nie marszu.

Jak podkreślił prof. Sławek, to nieprawda, że w stylu katolicyzmu otwartego nie mieści się „wychodzenie na ulicę”, bo przecież polega on właśnie na wychodzeniu do ludzi, a nie zamykaniu się w twierdzy: – Bronię tej innej, sokratejskiej, ale też Jezusowej formy wychodzenia na ulicę.


W drugiej debacie wzięli udział Aleksandra Klich z „Gazety Wyborczej”, redaktor naczelny „Charakterów” Bogdan Białek, publicysta „TP” Bartłomiej Sienkiewicz i Jakub Wygnański, socjolog i działacz organizacji pozarządowych. Już sam temat „Jesteście większością – dlaczego milczycie?” wzbudził kontrowersje.

– Czy ta milcząca większość nie jest aby tylko dlatego większością, że milczy? – pytał Sienkiewicz. Również Wygnański nie krył pesymizmu: – W ciągu ostatnich kilku lat liczba osób twierdzących, że parafia jest źródłem wspólnoty, spadła o 30 proc. Coś, co normalnie zajmuje 2-3 pokolenia, nam od czasów tromtadracji na temat pokolenia JP2 zajęło pięć lat. Nie umiemy budować wspólnoty, bo organizacyjnie jesteśmy indolentami. Porównajmy nasze inicjatywy z muskulaturą przedsięwzięć takich, jak marsz „Zbudź się, Polsko”.

– Buntuję się przeciw dyktatowi słowa „większość” – odpowiadała Aleksandra Klich. – Chrystus chciał, żebyśmy byli solą ziemi. Soli nie musi być dużo. Nie dajmy się uwieść przekonaniu, że Kościół musi być silny i odnosić medialne sukcesy.

Zdaniem Bogdana Białka trudno mówić o wspólnocie w czasach, gdy religia stała się tym samym, co polityka: – Na zeszłotygodniowym marszu nie widziałem wspólnoty, tylko tłum. Ale czy my umiemy budować wspólnotę?

– Ale jak sobie wyobrażasz wspólnotę? – dopytywali prowadzący spotkanie redaktor „TP” Michał Olszewski i Łukasz Dulęba z klubu „TP” w Poznaniu. – Wspólnota Kościoła jest wspólnotą uzdrawiającą – odpowiedział Białek. – Wszyscy jesteśmy poranieni i potrzebujemy uzdrowienia, a jest nim zbawienie. Wspólnota nie jest w ostatecznym rozrachunku pojęciem socjologicznym, lecz eschatologicznym.


Nawiązania do warszawskiego marszu wracały regularnie, podobnie jak pojęcia „my” i „oni”. Prowadzący zapytali więc: czy mamy w Polsce wojnę religijną? – Nie wiem, czy język wojny jest adekwatny – zastrzegł Wygnański. – Nie chodzi o to, by mieć tyle dywizji, co ojciec Rydzyk, tylko o to, czy potrafimy budować mechanizm dialogowania. Skoro obie strony uważają siebie nawzajem za pogan, kto ma do kogo wyjść?

Zdaniem Sienkiewicza, pierwszym odruchem Kościoła otwartego powinno być życzliwe zwrócenie się do drugiej strony, demonstracja dobrej woli.

– Tylko – studził nadzieje Białek – jak zaaranżować spotkanie z ludźmi, którzy mają w sobie tyle niechęci i nienawiści, ile leje się choćby z Radia Maryja tuż po godzinkach? Na razie słychać pomruki, wzywanie na udeptaną ziemię. Nie mam zamiaru angażować się w pojedynki. Chrystus jest gdzie indziej...

We wnioskach z dyskusji i w kuluarowych rozmowach redaktor naczelny „TP” Piotr Mucharski obiecywał, że nie będzie to ostatnie spotkanie: „Nie będziemy Państwa wyprowadzać na ulice, ale wzajemnie powinniśmy się uczyć form publicznej aktywności, budowania więzi i platform porozumienia – w »Tygodniku«, w internecie, podczas rozmów twarzą w twarz. Kto milczy, ten błądzi”.


ZOBACZ WIĘCEJ:

tygodnik.com.pl/kosciolotwarty

facebook.com/KosciolOtwarty



Dziękujemy serdecznie klubom „Tygodnika Powszechnego”, a szczególnie ks. Andrzejowi Perzyńskiemu, Marcinowi Perze, Łukaszowi Dulębie, Arkadiuszowi Lechowskiemu, a także wszystkim, którzy tego dnia przybyli, by porozmawiać o Kościele otwartym. Podziękowania za pomoc składamy także Państwu Marii i Januszowi Poniewierskim, a za wsparcie organizacyjne – Panu Piotrowi Krakowiakowi z firmy LOBO.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Zastępca redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”, dziennikarz, twórca i prowadzący Podkastu Tygodnika Powszechnego, twórca i wieloletni kierownik serwisu internetowego „Tygodnika” oraz działu „Nauka”. Zajmuje się tematyką społeczną, wpływem technologii… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2012