Tuwim po latach, czyli poeta w czyśćcu

Czy półwiecze mijające od śmierci Tuwima pozwala spojrzeć na jego poezję w miarę obiektywnie, w sposób wolny od bezkrytycznych zachwytów, w jakie popadali admiratorzy poety, ale też bez owego bezwzględnego krytycyzmu, jaki charakteryzował (i w jakiejś mierze charakteryzuje do dzisiaj) przeciwników jego pisarstwa?.

04.01.2004

Czyta się kilka minut

Julian Tuwim, mal. Stanisław Ignacy Witkiewicz, 1929 /
Julian Tuwim, mal. Stanisław Ignacy Witkiewicz, 1929 /

Pewności nie mam, jestem wszakże przekonany, że obecny obraz tej twórczości nie jest ostateczny, bo jeśli ma ona pozostać żywa, to znaczy czytana przez szerszą publiczność, a także analizowana przez krytyków i historyków literatury, to jej interpretacje i oceny będą się zmieniać. A więc jak przedstawia się twórczość Tuwima, gdy patrzy się na nią w pierwszych latach XXI wieku?

Paseistyczny nowator

Próbując odpowiedzieć na te pytania, przyjmuję pewne założenia, które - jak myślę - ułatwią mi zadanie. Rezygnuję mianowicie z przyjętych w okresie międzywojennym podziałów na paseistów i awangardzistów, na poetów osadzonych w tradycji i jej programowych burzycieli. Rozróżnienia te mają sens jako element samookreśleń poszczególnych pisarzy i grup, a także składnik ówczesnego życia literackiego, są zatem ważne dla historyka literatury, tracą wszakże moc z biegiem lat, gdy rzecz ujmuje się z perspektywy czytelnika, który przystępując do lektury nie szuka odpowiedzi na pytanie o miejsce pisarza w historii i jego w niej rolę.

A zatem podział na paseistów i awangardowców w przypadku Tuwima ukazuje obecnie swą nieprzydatność, tak się bowiem dziwnie stało, że ten poeta, traktowany przez programowych zwolenników awangardy w różnych jej odmianach jako zaprzysięgły tradycjonalista, był niewątpliwym nowatorem i jednym z tych w sumie niezbyt licznych poetów międzywojennych, którzy wytyczali drogi rozwojowe liryki polskiej. Gdyby ktoś pragnął posłużyć się formułą “paseistyczny nowator", powołałby do życia oksymoron może nieco dziwaczny i zaskakujący, jednakże nie pozbawiony sensu, oddaje on bowiem dobrze osobliwą sytuację historyczną Tuwima.

Sprawy mają się w ten sposób dlatego, że czym innym jest nowatorstwo, czym innym zaś - awangardowość. Nowatorstwo jest zjawiskiem, które może się przejawiać w obrębie każdego stylu, każdego kierunku, nawet takiego, który przez przeciwników uważany bywa za beznadziejnie staroświecki i anachroniczny, awangarda zaś jest pewnym kierunkiem o wyraźnych założeniach i wyraźnej skali wartości. Jeśli ktoś jest tradycjonalnym epigonem, nie budzi to zdziwienia, ale przecież istnieją, co potwierdzają wszystkie dziedziny sztuki w wieku XX, epigoni awangardowi. Rzecz można sformułować w ten sposób: nowatorstwo jest kategorią odnoszącą się do indywidualnego artefaktu, indywidualnej wypowiedzi, indywidualnego języka, awangarda zaś dotyczy ogólnego stylu czy ogólnego języka. W pewnych przypadkach one się na siebie nakładają, nie stanowi to wszakże reguły. Awangardowy epigonizm z reguły łączy się z rozwijaniem tego, co zaproponowali awangardowi nowatorzy, np. twórcy malarstwa abstrakcyjnego, odkrywcy dodekafonii, wielcy reformatorzy języka poetyckiego.

Odnowienie tradycji

Porzućmy te ogólne refleksje i zapytajmy: jaka jest pozycja Tuwima? Awangardystą, czyli zwolennikiem określonej poetyki, głoszącej nowoczesność, nie był. Nie stał się wyznawcą Peiperowskiego hasła “3 M" (Miasto, Masa, Maszyna), choć i miasto, i masa występują w jego poezji nader obficie, tylko maszyna niezbyt go interesowała, co zresztą może się wydawać paradoksem w przypadku autora sławnej “Lokomotywy". W pierwszym okresie twórczości (od debiutu do połowy lat 20.) był jednak konsekwentnym eksperymentatorem i odnowicielem liryki, to on wprowadzał do poezji polskiej nowe wątki i nowe postawy, to on na nowy sposób kształtował język poetycki, to on wreszcie szeroko oddziaływał na większość młodych poetów tego czasu, w tym także na futurystów.

W ówczesnych warunkach polegało to na tym głównie, że w sposób zasadniczy kwestionował wzorce ukształtowane stosunkowo niedawno, a mianowicie styl młodopolski, który w tamtym czasie przemienił się w manierę. Kwestionował, ale równocześnie znajdował się w sferze jego oddziaływania, funkcjonował w dużej mierze na wyznaczonym przezeń polu; innymi słowy: ów programowy sprzeciw nie polegał na wzięciu tradycji bezpośrednio poprzedzającej w nawias, zanegowaniu i odrzuceniu, tak jakby była już całkiem zdezaktualizowana czy wręcz martwa. Ów styl, który w pierwszej fazie okresu międzywojennego wydawał się domeną czystej archaiki i triumfującego manieryzmu, podawał poeta w wątpliwość poprzez konfrontację, poprzez świadome lub nieświadome (trudno w to wnikać) nadawanie temu, co bezpośrednio odziedziczone, nowych postaci i nowych znaczeń.

Słowo wzniosłe, często naładowane patosem, które faworyzowali pisarze młodopolscy, przemieniło się w słowo potoczne lub w kolokwialnym kontekście występujące, pozostało jednak silnie nasycone emocjami. Motywy czerpane z mitologii, z literatury, z religii nie zanikły, ale na swój sposób zostały sprowadzone na ziemię. Dionizos nie przestaje być symbolem aprobatywnego i witalistycznego stosunku do świata, właściwym miejscem dla niego nie jest jednak mitologiczna przestrzeń dawnej Grecji, ale realia współczesnego świata, Chrystus pojawia się na ulicach rozkrzyczanej metropolii. Nawet tak ważna dla wczesnych wierszy Tuwima prowokacja obyczajowa stanowi swoistą polemikę literacką z tradycjami młodopolskimi. Bohaterem tych wierszy nie jest już bowiem artysta nie mogący sobie poradzić z sobą i z otaczającymi go realiami, staje się nim mieszkaniec współczesnego miasta, jak ów młodzieniec zaczepiający dziewczynę w popularnym niegdyś wierszu “Colloquium niedzielne na ulicy".

Rafinowanie mowy potocznej

I tu właśnie wysuwa się na plan pierwszy to, co stanowi główne osiągnięcie Tuwima zwłaszcza w początkowym okresie twórczości: wypracowanie nowej koncepcji języka poetyckiego. W tym ujęciu jest on nie tyle przeciwstawieniem mowy potocznej, ile w pewien sposób jej wytworem. Praca poety polega zatem nie na kwestionowaniu czy odrzucaniu słów i konstrukcji wypełniających codzienną komunikację, ale na ich rafinowaniu, na przejmowaniu tego, co może poddawać się twórczej obróbce i dawać niespodziewanie efekty.

Negowanie tradycyjnego języka poetyckiego nie sprowadza się w przypadku Tuwima do porzucania jego zewnętrznych wyróżników, a więc rymu, strofiki czy wypracowanych w historii struktur wersyfikacyjnych, rzecz polega na zbliżaniu ich do gatunków mowy, charakterystycznych dla powszedniego komunikowania. Oryginalność i waga poczynań Tuwima w tej dziedzinie wyrażała się nie tylko w poszerzaniu słownictwa poetyckiego, niekiedy ostentacyjnym, również w kształtowaniu nowych form wypowiedzi, które miały swoje analogie w codziennym mówieniu, wiązały się z potocznymi kontaktami językowymi. Jeśli wypracowuje się tu nowa retoryka poetycka, to jest ona właśnie mówiona, kolokwialna, daleka w większości przypadków zarówno od wzorów pieśniowych (choć to im właśnie bliskie są impresjonistyczne erotyki z tomu “Siódma jesień", stanowiące najbardziej konwencjonalną część dorobku młodego Tuwima), jak wzorów przypominających przemówienie. Dzięki tej koncepcji języka poetyckiego Tuwim silnie oddziaływał na sobie współczesnych i zaważył na ewolucji poezji polskiej.

Jego szczytowe osiągnięcia poetyckie przypadają na drugą dekadę okresu międzywojennego. W czasie tym tracą znaczenie polemiki literackie z tym, co poprzedzało. Domeną pewnej części poezji Tuwima staje się czysta liryka, jego osobliwością jest wszakże fakt, że obok niej uprawia twórczość użytkową, pisze teksty piosenek i różnego rodzaju czysto rozrywkowe drobiazgi kabaretowe, jest także satyrykiem, współpracującym z prasą popularną. Zwłaszcza w nowszych pracach podkreśla się, że Tuwim jest pierwszym bodaj polskim poetą, który łączy w dużej skali i w dobrym stylu twórczość tzw. wysoką, o ogromnych ambicjach, z elementami kultury masowej. Między innymi na tym polega jego oryginalność.

Z okresu tego pochodzą najwybitniejsze liryki, te, które muszą się znaleźć w każdej antologii poezji polskiej XX wieku. Mają one różnoraki charakter, niektóre odwołują się bezpośrednio do tradycji tak romantycznej, jak klasycznej, a niekiedy nawet do folkloru (myślę tu przede wszystkim o świetnych “Wierszach o Małgorzatce"). Są wśród tych utworów lirycznych wspomnienia z dzieciństwa, są intymne wyznania, są refleksje metafizyczne, są wreszcie utwory odwołujące się do spraw publicznych.

To wtedy właśnie osiąga poeta najwyższy stopień doskonałości językowej, świadczący o głębokim wniknięciu w różne pokłady polszczyzny. Nie ma już w tej poezji jednak tego, co zaznaczyło się we wczesnej twórczości, a mianowicie nagromadzeń efektów zewnętrznych, owej wirtuozerii, która mogła budzić podziw, choć niekiedy była pustawa. Doskonałe formalnie, oryginalne, to one przede wszystkim decydują o pozycji Tuwima w poezji polskiej. Warto dorzucić, że w tym czasie pisze on serię miniaturowych arcydzieł, a mianowicie wiersze dla dzieci; oparte na grze słów i wyobrażeń, niezwykle sugestywne, wolne od natrętnej dydaktyki, otwierają one nową epokę w tej dziedzinie twórczości. Z omawianego okresu głównie pochodzą też znakomite przekłady, które weszły do kanonu rodzimej poezji.

Apogeum i zmierzch

W latach 30. stworzył Tuwim swój najbardziej oryginalny i najbardziej niezwykły utwór, a mianowicie poemat “Bal w Operze". Czesław Miłosz pisał w związku z nim o Tuwimowskim geniuszu językowym i określił go mianem arcydzieła. Rzeczywiście, ujawniają się w nim wszystkie najważniejsze właściwości tej twórczości. Jest on zaskakująco nowy i stanowi zarazem syntezę sztuki poetyckiej Tuwima. Wypełniają go sceny z codzienności i wizje kosmiczne, znaleźć w nim możemy pierwiastki aktualnej satyry politycznej i refleksje o zmierzającym ku katastrofie świecie, dostrzegamy uogólnione obrazy nowoczesnego społeczeństwa, zanurzone w rytmie wszechświata. Język grozy, nawiązujący do bezpośrednio cytowanej Apokalipsy, łączy się z językiem groteski i staje się w jakiejś mierze elementem poetyckiej zabawy. Te zaskakujące połączenia ważą na niezwykłości tego poematu.

Tuwim pokazuje się tutaj jako absolutny mistrz, wielki wirtuoz, dla którego i polszczyzna, i słowo poetyckie w ogólności nie kryją tajemnic. Nie jest to wszakże pusta gra, nie chodzi tu o popis sztukmistrza, który pragnie zasygnalizować, że w tej dziedzinie potrafi uczynić wszystko, czego zapragnie. Niezwykłe operowanie słowem jest tu wysoce sfunkcjonalizowane i bogate w znaczenia.

Kiedy piszę o niezwykłych walorach tego metafizyczno-satyrycznego poematu, świadom jestem, że powtarzam opinie niemal powszechnie aprobowane. Nie mogę wszakże nie wspomnieć o jednym całkiem niezrozumiałym dla mnie wyjątku. “Balowi w Operze" poświęcił dyskwalifikujący szkic Stanisław Barańczak. Jego tytuł “Zemsta na słowie" mówi wszystko o założeniach i intencjach krytyka. Podobnie ostatnie zdanie tego zdumiewającego pamfletu: “Mszcząc się na języku, unicestwił [Tuwim] pośrednio nie tyle znienawidzoną rzeczywistość, co siebie samego jako poetę". Taka pointa byłaby zrozumiała, gdyby znalazła się w artykule klasycysty, uważającego, iż wszelkie gry językowe są godnym potępienia przejawem literackiej i myślowej anarchii, naruszającej estetyczny i moralny porządek, Stanisław Barańczak jest wszakże w swojej poezji mistrzem gry językowej, a do tego autorem wnikliwej książki o języku poetyckim Mirona Białoszewskiego. Naprawdę nie pojmuję, jakie w tym przypadku odezwały się uprzedzenia.

“Bal w Operze" nie stanowi wszakże samobójstwa poetyckiego, przeciwnie, stanowi najświetniejsze osiągnięcie Tuwima, niczego tej klasy nie udało mu się już napisać. Kryzys poetycki rozpoczął się w latach wojennej tułaczki, by jeszcze się pogłębić po powrocie do Polski w roku 1946. W dużej mierze jego przejawem jest pisany w latach wędrówki poemat “Kwiaty polskie".

Kazimierz Wyka swą świetną recenzję, będącą w istocie obszernym studium krytycznym, nazwał jakże trafnie: “Bukiet z całej epoki". Znaleźć można w tym bukiecie rzeczy znakomite, przeważają jednak kwiaty mocno przywiędłe. Poemat dygresyjny w tej postaci, w jakiej był uprawiany przez wielkich poetów romantycznych, nie dał się wskrzesić. W latach 40. wieku XX stał się anachronizmem. Nie otwierał możliwości rozrachunku z epoką współczesną, z czego Tuwim nie zdał sobie sprawy. A w ostatnich latach swojego życia nie stworzył jako poeta niczego, co można byłoby porównać z jego wcześniejszymi dokonaniami. Z powodzeniem zaś kontynuował inne dziedziny twórczości, nadal dużo i z sukcesem tłumaczył, nadal wydobywał z zapomnienia utwory powstałe w XIX wieku, nadal zajmował się różnego rodzaju ciekawostkami językowymi i piśmienniczymi.

***

Tuwim za życia uchodził za wielkiego poetę, tej jego pozycji nie zagrażały ani krytyki ze strony zwolenników tzw. awangardy, ani nasilające się ataki ze strony skrajnie nacjonalistycznej prawicy. Paradoksalnie, tak krytyki, jakimi go obdarzali zwolennicy innych poetyk, jak ataki rodzimych rasistów, odmawiających Tuwimowi pozycji polskiego pisarza (nie należy oczywiście ich zrównywać, pierwsze stanowiły normalny komponent życia literackiego, drugie były formą totalitarnej agresji), w jakiś sposób potwierdzały jego znaczenie. Utwory poety od momentu debiutu nie przechodziły niezauważone, a wielu się wobec nich określało.

I w ciągu półwiecza, jakie nas dzieli od jego nagłej śmierci, nie był nigdy autorem zapomnianym. Nie mógł popaść w niepamięć twórca “Lokomotywy", od której ogromna większość polskich dzieci od kilkudziesięciu lat rozpoczyna swoją edukację literacką. Nie przyznawano mu już jednak tak świetnej pozycji, jego twórczość budziła mniejsze zainteresowanie niż dorobek kilku innych wybitnych poetów, działających w pierwszej połowie XX wieku. Z dzisiejszej perspektywy widać jednak wyraźnie zarówno wielką rolę, jaką Tuwim odegrał w ewolucji polskiej poezji, jak świetność jego najwybitniejszych utworów. Czas czyśćca, w którym przebywał przez półwiecze, chyba już się kończy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 01/2004