Tu słońce, za granicą praca

Grecja jest pogrążona w recesji już szósty rok z rzędu. Z wynikiem 27 procent znajduje się w czołówce państw Unii o najwyższej stopie bezrobocia. Od 2009 r. liczba osób bez pracy wzrosła trzykrotnie.

13.05.2013

Czyta się kilka minut

Wstyczniu tego roku w urzędach pracy było zarejestrowanych 1 mln 348 tys. osób. Ale, wbrew pozorom, korytarzy pośredniaków nie zapełniają tłumy walczących o przetrwanie Greków. – Dantejskich scen nie ma, bo też nie ma się o co bić. Urzędom pracy brakuje ofert, przychodzi się tylko podpisać listę i odebrać zasiłek – tłumaczy Benedykta Bocak-Wachowska, Polka z Aten, która po 20 latach życia w Grecji zdecydowała się wrócić do Polski.

Ona i jej mąż stracili w kryzysie pracę. Grecka klasa średnia nie może już sobie pozwolić na polskie sprzątaczki, brakuje też chętnych na usługi parkieciarskie, które świadczyła firma męża. Urodzona w Grecji córka Benedykty za namową rodziców wybrała studia w Polsce. I nic dziwnego: w Grecji bezrobocie wśród osób poniżej 25. roku życia sięga już 64,2 proc.! To wynik ponad dwukrotnie wyższy niż średnia dla całej Unii.

Dwa lata temu wyjechać zdecydował się 27-letni Manolis Fregkos z Salonik. Studiował biznes i administrację – i nie widział dla siebie perspektyw. Wybrał Amsterdam. – Wielu moich przyjaciół też wyjechało. Ci, którzy zostali w Grecji, nie są zadowoleni – mówi. – Panuje atmosfera niepewności i rozpaczy. Ale choć większość znajomych miota się, mimo wszystko ciągle dają radę. – Manolis uważa, że media wyolbrzymiają rozmiary greckiej tragedii.

– Kryzys uderzył najpierw w najuboższych. Klasa średnia żyje z oszczędności – przekonuje Natasa Roupi, absolwentka rachunkowości. Nie chce wyjeżdżać: wprawdzie jest tylko na stażu, ale jej rodziców stać na finansowe wsparcie córki. – Najgorszą konsekwencją kryzysu jest fakt, że młodzi wykształceni ludzie, prawnicy, lekarze czy ekonomiści, są zmuszeni do emigracji – uważa Natasa. Z badań Uniwersytetu w Salonikach wynika, że od 2010 r. Grecję opuściło już 120 tys. specjalistów: inżynierów, lekarzy, programistów, naukowców. Jak Manolis Fregkos: choć zadomowił się w Holandii, tęskni za greckim słońcem i przyjaciółmi. Liczy, że gdy kryzys się skończy, będzie mógł wrócić do kraju.

Zanim wybuchła recesja, marzeniem każdego młodego Greka była państwowa posada. Dziś urzędnicy drżą o posady, bo rząd chce zwolnić kolejnych 15 tys. osób. – To część szerszego programu dostosowawczego, którego celem jest likwidacja 150 tys. państwowych posad do 2015 r. – przyznaje Christos Staikouras, ekonomista i poseł Nowej Demokracji, największej partii w greckim parlamencie. Polityk zapewnia, że rząd jest zdeterminowany, by realizować reformy. Ale co innego mówią obywatele. – Pomimo starań „trojki”, rządzący bronią urzędników – złości się 43-letni Spiros Papadopoulos z Salonik. – Kogo mogli, wysłali na wcześniejszą emeryturę. Ci ludzie to szczęściarze! – przekonuje. Nie oznacza to jednak, że budżetówka nie czuje kryzysu. Zarobki w sektorze państwowym spadły drastycznie, nawet o dwie trzecie.

Nie lepiej wiedzie się przedsiębiorcom. Grecja to jedno z najmniej przyjaznych biznesowi państw Europy. W tegorocznej edycji rankingu Doing Business zajmuje 78. pozycję, w tyle za Mongolią czy Ruandą. Pracodawców zżerają wysokie koszta pracy, więc wolą zatrudniać na czarno. Dla wielu Greków ubezpieczenie to nieosiągalny luksus. – Mój brat tyra jak niewolnik po 12-14 godzin na dobę, a nie może nawet pójść do lekarza – denerwuje się Spiros.

– Koszty pracy nie są głównym czynnikiem wpływającym na klimat inwestycyjny w Grecji. Ale warto wspomnieć, że w ciągu ostatnich trzech lat konkurencyjność greckich przedsiębiorstw, mierzona jednostkowym kosztem czasu pracy, wzrosła prawie trzykrotnie – przekonuje Christos Staikouras, powołując się na majowy raport MFW.

Z danych ministerstwa pracy wynika, że w pierwszych czterech miesiącach tego roku wzrost zatrudnienia w sektorze prywatnym wyprzedził zwolnienia. Optymizm wykazuje też Komisja Europejska, która w najnowszej prognozie przewiduje, że w 2014 r. bezrobocie w Grecji spadnie do 26 proc. Rok 2013 ma być ostatnim rokiem głębokiej recesji – na 2014 r. Komisja Europejska zapowiada wzrost PKB na poziomie 0,6 proc.

Ale żeby poprawa gospodarcza była trwała, zmienić się musi mentalność Greków. Wielu nadal upatruje źródeł wszelkiego zła w Unii i Angeli Merkel. Nadzieja w tym, że młodsze pokolenie podziela rozumowanie mieszkającego w Amsterdamie Manolisa: – Za kryzys odpowiadamy wszyscy, w końcu sami wybraliśmy sobie polityków.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2013