Trup w bałwanie

Świetlicki jak Świetlicki.

12.05.2014

Czyta się kilka minut

 /
/

Mógłby zagrać głównego bohatera w filmie „Być jak John Malkovich” albo uczestniczyć – jak Charlie Chaplin – w castingu na samego siebie. Najbardziej intrygujące w jego twórczości jest bowiem to, w jaki sposób udało się mu przedostać do samego siebie i uczynić ze swojego codziennego ja – ja aktorskie. Opracowane przez niego chwyty poetyckie, ustabilizowane jako konwencja – a nawet doprowadzone do czegoś w rodzaju konwencji drugiego stopnia – nadal pozwalają na podtrzymanie efektu autentyczności i egzystencjalnej prawdy. Jest to tym bardziej zadziwiające, że w pewnym momencie Świetlicki pisał jak Świetlicki – tak mocną marką, tak wyraźną sygnaturą był jego wiersz. Znamy kilka takich przypadków, gdy artysta stał się pułapką dla samego siebie. Dlatego wielu twierdzi, że największy wysiłek artystyczny polega na zniszczeniu języka, który ustanawia nas jako twórców.

To jednak nie jest przypadek autora „Zimnych krajów”. Świetlicki wykorzystuje raczej możliwe inwarianty poetyckich chwytów. Jego poprzednia książka, „Niskie pobudki”, była w dużym stopniu zaczepiona w aktualności społeczno-politycznej, a jej podmiotem – ktoś, dla kogo wiersze są sposobem na załatwienie różnych spraw z różnymi ludźmi. W najnowszym zbiorze, „Jeden”, doraźności i aktualności jakby mniej. Teraźniejszość pokazywana jest przez inny pryzmat, co nie znaczy, że nieznany z wcześniejszych wierszy tego autora. Pustka ma tu wymiar nie tyle społeczno-kulturowy, ile egzystencjalny i metafizyczny. Miłość nadal jest niedzielą życia.

Wiersze Świetlickiego są jak zwykle zawieszone między znaczeniem, sensem a melodią, dźwiękiem – zarówno do czytania, jak i słuchania. Proste, piosenkowe, „niskie” rymowanki ułożone są tak, by powoli odsłoniło się ich całościowe znaczenie. Trup w bałwanie z początkowego wiersza powraca z pewnym wyjaśnieniem pod koniec zbioru. Powraca wraz z pytaniem, które sobie zadajemy: kto tu śpiewa?

Marcin Świetlicki, „Jeden”, EMG, Kraków 2013

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2014

Artykuł pochodzi z dodatku „Silesius 2014