Trochę statystyki

01.08.2022

Czyta się kilka minut

Zaiste, w bezwzględnie zrelatywizowanym świecie jest niewiele pewników. Ktoś, teraz, ad hoc poproszony o wymienienie choćby jednego, powie np., że Ziemia nasza ojczysta jest płaska jak placek ze śliwkami. I że jest to pewne jak amen w pacierzu. Zasiać temu komuś niepokój w głowie i w sercu nie będzie trudno, gdy mu powiemy, że Ziemia jest – do diaska – kulista. Niepokój to jedno, konflikt to drugie. Kula czy placek – tego nie da się pogodzić. W czasach okrutnych rygoryzmów światopoglądowych – jeśli idzie o kształt Ziemi „światopogląd” to słowo idealnie pasujące – musimy spróbować być jednak elastyczni. Humanistyczni.

Nie jesteśmy przecież rygorystami, fundamentalistami, moralnymi sztywniakami, więc w rozmowie, także z człowiekiem pewnym plackowatości planet, chcemy zgody. Podajemy więc sobie ręce ponad podziałami i bez nienawiści ustalamy kształt pośredni – czyli że planeta Ziemia ma kształt bułki wrocławskiej. Gdy każdy – popatrzmy – nieco odpuści, mimo wszystkich różnic rozstaniemy się z satysfakcją wynikłą z pozostania przy części własnego zdania, w godności. Placek zbułczał, kula sklęsła. Ten prosty wywód pokazuje, że zawsze można się dogadać, nawet tu, w kraju po wielokroć zroszonym. Po drugie, skonstruowanie tych kilku myśli wzięło się wprost z odsłuchania opinii Gospodarza na temat młodzieży, smartfonów i wzmagania dzietności.

Oto za pewnik należy przyjąć fakt, że Gospodarz od wielu dziesiątek lat nie korzysta z komunikacji miejskiej. Wszędzie jeździ opancerzoną limuzyną, w towarzystwie zbrojnych, którzy sączą mu wizję świata nieistniejącego, a z limuzyny tej poziera na nocne a hulaszcze życie naszej umiłowanej młodzieży. Dlaczego o tym piszemy? Dlatego, że szczególnie w tramwaju, w dzień, nie w nocy, widać, jacy są dziś i Polak, i Polka. Smartfon trzyma w ręku każdy podróżujący, czy to starzec, czy uczeń, kobieta bądź mężczyzna. Wiemy, co mówimy, od lat bowiem prowadzimy nasze prywatne statystyki, z których wyciągamy specyficzne wnioski. A więc zawsze liczymy w tramwajach ludzi ze smartfonami w ręku, kobiety ze sztucznymi rzęsami oraz dorosłych mężczyzn w krótkich spodenkach. Liczby zapisujemy w kapowniku, kapowniki oprawiamy rocznikami. Ciekawskim podajemy przykład takiej notki. „Czwartek. Ósemka. Trasa: Batorego – plac Wolnica, osób w wagonie 31, siedzi w smartfonach 31, kobiet 15, ze sztucz. rz. 15, mężczyzn 15, w kr. spod. 15. Dzieci: 1 szt.”.

Z tej przejrzystej notatki wynika w zasadzie tyle, że korelacja uczyniona przez Gospodarza, że oto na PiS nie zagłosują młodzi ludzie używający smartfonów, jest wzięta z sufitu. Nie chcemy popadać z nikim w konflikt, więc tak, jak z kształtem Ziemi, zgódźmy się, że na PiS nie głosuje tylko połowa skrolujących podróżnych, a owo jedno podróżujące dziecko nie świadczy o zapaści prokreacyjnej kraju. Reszta dzieci wkuwa, a to akurat jedzie – dajmy na to – do znajomych, napić się. Każdy powie, że z żelazną konsekwencją trzymamy się logiki naszego wywodu. Chciałoby się rzec: Ojcze Narodu, smartfon nie jest przeszkodą w głosowaniu na kogokolwiek, nie konstruuje, dekonstruuje ani nie determinuje jakiegoś konkretnego światopoglądu. Nie jest dziś znakiem ani nowoczesności, ani elitarności i nie hamuje nastroju do prokreacji, może czasem, ale jednak bez przesady.

Idźmyż dalej, jesteśmy bowiem już blisko tematu, który nas szczególnie ciekawi, bez względu na to, kto w Polsce rządzi. To osławiona dzietność. Ma ona tu znaczenie magicznego celu: by nas, Polaków, było więcej i więcej. By Polak z Polką rozmnażali się w stosownym politycznie tempie, najlepiej, by liczba urodzin wzrastała przy końcu kadencji akurat rządzących. Za przeproszeniem: Citius – Altius – Fortius . „Dzietnijcie się” – wołają politycy, a jest to słowo wypowiadane tylko przez nich. Normalni ludzie nie używają go nigdy. To spostrzeżenie warto sobie zapamiętać, że dzietność to parametr, do którego wypada dodać statystyki i opisy okoliczności rozmnażania się naczelnych. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 32/2022