Reklama

Ładowanie...

Timbuktu. To się musi zawalić

04.02.2013
Czyta się kilka minut
Świat myślał: Al-Kaida. Ale Malijczycy myśleli: Maurowie i Tuaredzy. Tuaredzy stanowili połowę mieszkańców Północy. Jej historia była historią tuareskich rebelii i ich represji, zerwanych paktów, niespełnionych obietnic.
Powrót do domu z obozu uchodźców, 1995 r. Fot. Pierre Abensur
K

Kiedy rankiem 28 stycznia francuskie wojsko wjeżdżało do okupowanego jeszcze niedawno przez dżihadystów miasta, ludzie wiwatowali na ulicach. W tłumie nie widać było jednak Tuaregów ani Maurów. Koniec islamistycznego terroru cieszył ich tak samo jak innych, ale ci z nich, którzy do tej pory nie opuścili Timbuktu, zrobili to teraz. Obozy w sąsiedniej Mauretanii odnotowały nową falę uchodźców.

W ślad za Francuzami wracało bowiem malijskie wojsko. Dla większości żołnierzy z Południa u źródeł malijskiej katastrofy stała tuareska rebelia. „Maurowie” i „Tuaredzy” zaś równało się dla nich „islamiści”.

Rok szarańczy

Kiedy byłam w Timbuktu pierwszy raz, w 1995 r., ulice były wyludnione. Po pięciu latach walk dogasało właśnie poprzednie tuareskie powstanie. Miejscowi Songhaje mówili o Tuaregach ściszonymi głosami. Tuaredzy wciąż unikali Timbuktu. Wróciłam...

27012

DZIĘKUJEMY, ŻE NAS CZYTASZ!

Żeby móc dostarczać Ci więcej tekstów najwyższej dziennikarskiej próby, prosimy Cię o wykupienie dostępu. Wykup i ciesz się nieograniczonym zasobem artykułów „Tygodnika”!

Masz już konto? Zaloguj się

Dostęp trzymiesięczny
69,90 zł

Przez 92 dni będziesz mieć dostęp do wszystkich treści - każdej środy do bieżącego wydania oraz do stale powiększającego się archiwum. 

Dostęp roczny
199,90 zł

360 zł 160 zł taniej (od oferty 10/10 na rok)
365 dni nieograniczonego dostępu do wszystkich treści - każdej środy do bieżącego wydania oraz do stale powiększającego się archiwum. 

Dostęp 10/10
10,00 zł

Przez 10 dni będziesz mieć dostęp do wszystkich treści - każdej środy do bieżącego wydania oraz do stale powiększającego się archiwum. 

Napisz do nas

Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.

Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!

Newsletter

© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]