The Waterboys: „Karma to Burn"

The Waterboys to już od bardzo dawna nie zespół, ale rodzaj umowy pomiędzy liderem Mike'iem Scottem i muzykami zapraszanymi przez niego do pracy nad kolejnymi albumami czy na trasy koncertowe. Z pozoru niewielka różnica - ostatecznie to właśnie Scott, porównywany często do Dylana gitarzysta, pianista, kompozytor o szerokiej skali talentu i autor poetyckich tekstów, jest niekwestionowanym przywódcą grupy od jej narodzin w 1981 r. I to jego charakterystyczny, wysoki, lekko nosowy głos, niezwykle silny szkocki akcent, połączenie rockowej ekspresji i żarliwej interpretacji tekstu pozostają natychmiast rozpoznawalną wizytówką zespołu.

21.02.2006

Czyta się kilka minut

 /
/

A jednak różnica jest. I to bardzo łatwa do wychwycenia. Wystarczy porównać półoficjalny album "Live Adventures", dokumentujący trasę The Waterboys z 1986 r. i "Karma to Burn", zawierający nagrania z występów w latach 2003 i 2004. Nie chodzi tylko o to, że w zespole zabrakło świetnych muzyków współtworzących grupę w jej najlepszych latach - Anthonyego Thistlethwaite'a oraz Karla Wallingera (wrócił natomiast skrzypek Steve Wickham). Utworom rejestrowanym z konsolety (stąd wyciszone reakcje publiczności) podczas różnych występów i zmontowanym w studiu brakuje tej niezwykłej magii wspólnego tworzenia i radości swobodnego improwizowania, jaka emanuje z licznych bootlegów.

Nie znaczy to jednak, że "Karma to Burn" jest pozycją bezwartościową. Płyta przynosi ponad 70 minut naprawdę pięknego grania, a wybrane na nią 13 utworów reprezentuje niemal wszystkie okresy w dziejach grupy. Brakuje co prawda muzyki z dwóch pierwszych (moim zdaniem najwybitniejszych) albumów; ale już doskonały "This is the Sea" reprezentowany jest trzema piosenkami, równie dobry zaś, a niedoceniany "Dream Harder" - dwiema. Pojawiają się także dwa covery: "Come Live With Me" Felice i Boudleaux Bryantów i "A Song For The Life" Rodneya Crowella.

Trasy, z których pochodzi materiał, różniły się od siebie: jedna grana była w składzie akustycznym, druga - elektrycznym. Stąd niektóre zaskakujące interpretacje: na przykład "The Return Of Jimi Hendrix", zaaranżowany pierwotnie na gitary elektryczne, tutaj nie traci nic ze swojej ekspresji w wersji na... skrzypce. Brak zespołowości nie rzutuje zresztą na dynamikę wykonania - "Glastonbury Song", "Medicine Bow", a zwłaszcza trwający ponad 13 minut "The Pan Within" (z gitarową solówką znacznie przewyższającą albumowy oryginał) brzmią naprawdę porywająco. Główna w tym jednak zasługa samego Mike'a Scotta (inna sprawa, że nie słyszałam jeszcze nagrania, w którym byłby w złej formie wokalnej) i elektrycznych skrzypiec Wickhama.

Szkoda tylko, że umieszczając na płycie najpopularniejszy, choć jeden z najgorszych swoich utworów, "Whole of the Moon", Scott tak niewiele miejsca pozostawił dla piosenek inspirowanych folklorem Wysp - a przecież to silne wpływy muzyki celtyckiej są tym, co muzyce The Waterboys nadaje szczególną szlachetność i autentyzm. Na pocieszenie pozostaje bardzo udane wykonanie "Fisherman's Blues" i cudowna wersja "Peace of Iona" z ostatniego albumu, "Universal Hall". Jej piękno i uduchowiona prostota przenoszą słuchacza wprost na legendarną wyspę druidów, Ionę: tam, gdzie bije źródło natchnienia Mike'a Scotta.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2006