Być jak Keith Jarrett
Być jak Keith Jarrett

Trzej wielcy jazzowi pianiści: Chick Corea, Herbie Hancock i Keith Jarrett spotykają się w niebie. Corea mówi: „Słuchajcie, ponoć Bóg powiedział, że jestem najlepszym pianistą na świecie”. „Nie, nie, nie – odzywa się Hancock – to o mnie Bóg tak powiedział”. „Koledzy – mówi wreszcie Jarrett – niczego takiego o żadnym z was nie mówiłem”.
DLACZEGO ZACHWYCA
Stary jazzowy żart dobrze pokazuje pozycję Keitha Jarretta na jazzowym Olimpie. Jest Jarrett i... długo, długo nic. Dlaczego?
Są trzy proste odpowiedzi. Po pierwsze, koncert koloński. Wieczorem, 24 stycznia 1975 r., gdy w gmachu opery kolońskiej skończył się już normalny, repertuarowy spektakl, na scenie wydarzyła się historia. Za sprawą początkującej, 17-letniej promotorki Very Brandes zza kulis wyszedł 29-letni, raczej mało znany amerykański pianista, by po całodziennej podróży z Zurychu małym...
Dodaj komentarz
Chcesz czytać więcej?
Wykup dostęp »
Załóż bezpłatne konto i zaloguj się, a będziesz mógł za darmo czytać 6 tekstów miesięcznie!
Wybierz dogodną opcję dostępu płatnego – abonament miesięczny, roczny lub płatność za pojedynczy artykuł.
Tygodnik Powszechny - weź, czytaj!
Więcej informacji: najczęściej zadawane pytania »
Usługodawca nie ponosi odpowiedzialności za treści zamieszczane przez Użytkowników w ramach komentarzy do Materiałów udostępnianych przez Usługodawcę.
Zapoznaj się z Regułami forum
Jeśli widzisz komentarz naruszający prawo lub dobre obyczaje, zgłoś go klikając w link "Zgłoś naruszenie" pod komentarzem.
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]