Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Było to pytanie uszyte na miarę wyborców owego polityka, którzy tak jak on „wiedzą”, że za „taksówki” płacą organizacje pozarządowe. Tak twierdzi zresztą także Carmelo Zuccaro, prokurator Katanii. Oznajmił on niedawno, że bywa, iż NGOsy współpracują z grupami przestępczymi, szmuglującymi imigrantów z terenu Libii. „To biznes, który przynosi zyski porównywalne z przemytem narkotyków” – ocenił Zuccaro, wskazując z nazwy dziewięć organizacji, rzekomo współpracujących z przestępcami.
Polityk zaś, o którym mowa, nazywa się Luigi Di Maio. To nie byle kto. Choć ma niespełna 31 lat, jest wiceprzewodniczącym parlamentu, jednym z liderów Ruchu Pięciu Gwiazd (partii założonej przez komika Beppego Grilla) oraz kandydatem Ruchu na premiera. Di Maio jest nieustannie obecny we włoskiej telewizji. Klimat mu sprzyja: od początku roku przybyło już 44 tys. imigrantów, zwykle podjętych z morza i przewiezionych do Włoch.
Wdzięczny temat
Pięć Gwiazd (Movimento Cinque Stelle, w skrócie M5S) to dziwna partia. Dziwna, o ile ktoś oczekuje od partii programu. Bo jej program to „rewolucja” przeciw „establishmentowi” (tj. innym partiom) i przeciw mediom (tj. tym, które nie są związane z M5S, bo Ruch ma sieć popularnych portali), dalej „niepodległość” (tj. wyjście z NATO i Unii) oraz, rzecz jasna, dobrobyt obywateli dumnych z bycia Włochami. Do tego dochodzi krytyka szczepień dzieci i sankcji przeciw Rosji.
Dla Di Maio uchodźcy to wdzięczny temat, zwłaszcza w kontekście zbliżających się wyborów. Jego przekaz dla wyborców jest prosty: organizacje pozarządowe umawiają się z handlarzami ludźmi z Afryki, podsyłają statki pod brzegi Libii, by przywieźć tych ludzi do Włoch i tam na nich zarabiać. Di Maio cytuje Zuccara, że „łodzie NGOsów zbliżają się do plaży libijskich, by zabierać stamtąd ludzi”.
Dla Di Maio do ugrania jest wiele: wprawdzie Pięć Gwiazd prowadzi w rankingach, ale nie na tyle, by samodzielnie rządzić. Jego prowokację można interpretować więc jako próbę podebrania głosów Lidze Północnej (kierowanej przez Mattea Salviniego, piewcę reżimów Asada i Putina oraz wielbiciela Trumpa). Salvini też strzela z grubej rury: zarzuca lewicowemu rządowi... udział w przemycie ludzi – dowodem ma być rzekome milczenie premiera Paola Gentiloniego. Rzekome, bo w istocie Gentiloni, polityk flegmatyczny, zdążył oświadczyć: „Jesteśmy wdzięczni organizacjom pozarządowym za pracę, którą wykonują na Morzu Śródziemnym (...). Jeśli prokuratura przedstawi wiarygodne informacje [o współpracy NGOsów ze szmuglerami], rząd nie będzie ich podważał. A na razie bądźmy wdzięczni wolontariuszom, którzy ratują ludzkie życia”.
Wielka czarna dziura
Można by zapytać: w jakiej odległości od libijskiego brzegu powinny operować statki NGOsów, wyławiające imigrantów, by usatysfakcjonować Zuccara i Di Maio? Jak duże ryzyko powinno się dopuścić?W każdym razie sprawą zajęła się specjalna komisja Senatu, przesłuchując prokuratorów, przedstawicieli NGOsów i admirałów koordynujących akcje ratunkowe floty. Zeznawał też Francesco Giordano, szef prokuratury w Syrakuzach, odpowiedzialny za uchodźców lądujących na Sycylii: stwierdził, że nie ma przesłanek, by podejrzewać NGOsy o współpracę z przemytnikami.
Nie zabrakło głosu Kościoła. Prałat Giancarlo Perego, dyrektor utworzonej przez Episkopat fundacji Migrantes, nazwał ataki na NGOsy „zawstydzającym aktem hipokryzji” w obliczu ok. 8 tys. ludzi, którzy utonęli w latach 2015-16.
Ale bodaj najważniejszą rzecz powiedział admirał Vincenzo Melone, szef Straży Przybrzeżnej: Libia nigdy nie zadeklarowała (nie udało się jej do tego skłonić) obszaru wód, za które odpowiada. Znaczy to, że tam, gdzie kończą się wody terytorialne Włoch, zaczyna się „olbrzymia czarna dziura”, a obszar, za który odpowiedzialność biorą de facto Włochy, zwiększa się do „połowy Morza Śródziemnego”. Pomoc dla imigrantów, także przy brzegu Libii, to obowiązek każdego statku, który jest w pobliżu, a wsparcie okrętów organizacji pozarządowych jest nieodzowne. Melone wyjaśnił też, dlaczego Straż Przybrzeżna nie odwozi migrantów z powrotem do Libii, lecz na włoski brzeg: „Prawo każdego do wylądowania w miejscu bezpiecznym”, w którym „będzie mógł poprosić o ochronę cywilną – jest święte”.
Według Straży Granicznej w 2016 r. włoska flota uratowała z Morza Śródziemnego 133 tys. imigrantów, zaś międzynarodowe organizacje pozarządowe – 47 tys. ©