Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Olszewski poświęca nieco uwagi przyznawaniu twórcom stypendiów, ale to sprawa drugorzędna, ważniejsze jest, jakie zasady rządzą rynkiem wydawniczym i jakie książki promuje prasa. Tutaj pojawia się problem, którego autor zdaje się nie dostrzegać. Nazbyt często bowiem bywa promowana literatura niskich lotów. Trudno zgodzić się ze stwierdzeniem, że "w ostatnim czasie dominuje rozczarowanie tym, co piszą młodzi, rozczarowanie nieuzasadnione, bo można wyłowić z oceanu nowych książek zjawiska interesujące. »Małż« Marty Dzido czy »Ojciec odchodzi« Piotra Czerskiego pokazują, że młoda literatura polska to nie tylko Masłowska, że coś się w tej prozie dzieje i warto przyglądać się jej bliżej". Niestety, Czerski, pisząc o Krakowie w czasie, gdy umierał Papież, czy Dzido, opowiadając, jak trudno zdobyć pracę i odnaleźć się w wyścigu szczurów, czy Maciek Miller z tematyką pedofilii ("Zakręt hipokampa") - obracają się na oczywistych poziomie haseł: "śmierć Papieża stała się faktem medialnym, pedofilia jest zła, praca nie puka sama do drzwi".
Olszewski martwi się, że krytyka nie sekunduje najmłodszej prozie, przywołując lata 90., gdy rozpisywano się o Stasiuku, Gretkowskiej, Goerke czy Tokarczuk. Z całym szacunkiem, ale Czerski, Dzido czy kilku innych młodych dużo muszą się nauczyć, by znaleźć się w tej samej kategorii wagowej co debiutanci z lat 90. Czy rzeczywiście krytycy nie towarzyszą młodym? Od lat piszą o nich chociażby krytycy związani z "FA-artem". W użalaniu się nad obojętnością krytyki pobrzmiewa zarzut, że krytycy piszą o prozie źle, a to znaczy, że źle jej życzą.
Młoda literatura funkcjonuje dwutorowo: niektórzy publikują w dużych wydawnictwach, inni w tzw. niszy. W tym podziale nie byłoby nic złego, gdyby obie drogi dawały równe szanse dotarcia do czytelnika, gdyby informacja o dobrej literaturze nie była reglamentowana wedle zasad marketingu i reklamy, gdyby wysokonakładowe media z równym zapałem pisały o literaturze wydawanej w dużych wydawnictwach i w niszowych. Tak, niestety, nie jest. I właśnie ten aspekt krytyki wydaje się szczególnie istotny. Chodzi o postulat mówienia i wskazywania dobrej literatury, o odwagę mówienia o kimś spoza głównego nurtu, o danie krytykom szansy na dyskusję, o wyraźne powiedzenie, że listy bestsellerów to twór reklamowy, a dobra literatura nie zawsze jest eksponowana na widocznych półkach. Słowem, o mocniejsze akcentowanie, że książka najpierw jest dziś towarem, dopiero później literaturą. A wiek jest tu kwestią drugorzędną.
Bernardeta Darska - redaktor naczelny olsztyńskiego pisma "Portret", autorka książki "Ucieczki i powroty. Obrazy rzeczywistości w prozie najnowszej".