Także dla nas to szok

O Tunezji po zamachu rozmawiamy z Farah Hached, działaczką na rzecz praw obywatelskich i autorką książki o tunezyjskiej rewolucji.

20.03.2015

Czyta się kilka minut

Farah Hached /  / fot. archiwum prywatne
Farah Hached / / fot. archiwum prywatne

Znanych jest coraz więcej szczegółów zamachu terrorystycznego w Muzeum Bardo w Tunisie, do którego doszło w środę 18 marca. Odpowiedzialność za atak, w którym zginęły 23 osoby, w tym 20 turystów z Europy, wzięli dżihadyści z Państwa Islamskiego. Wiadomo już, że napastnicy byli szkoleni w sąsiedniej Libii, od kilku lat pogrążonej w wojnie domowej, gdzie ostatnio pojawiła się silna „odnoga” dżihadystów, określająca się jako część tzw. Państwa Islamskiego. Coraz częściej pojawia się pytanie, czy Tunezji, wcześniej uważanej za państwo bezpieczne, grozi destabilizacja. Dotąd Tunezję prezentowano jako w zasadzie jedyny przykład udanej demokratyzacji w regionie Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu, na fali „Arabskiej Wiosny”, która zaczęła się cztery lata temu. O sytuację w Tunezji pytamy Farah Hached – tamtejszą działaczkę na rzecz praw obywatelskich i autorkę książki o tunezyjskiej rewolucji.

PATRYCJA BUKALSKA: Po zamachu na ulice Tunisu wyszli masowo mieszkańcy, protestując przeciw terroryzmowi. Atak w centrum miasta był dla nich wstrząsem?

FARAH HACHED: To był dla nas szok. Po raz pierwszy taki atak przeprowadzono w stolicy Tunezji. Zamach był bardzo symboliczny: doszło do niego w Muzeum Bardo, gdzie znajduje się dziedzictwo wielu cywilizacji, i które przedstawia naszą tysiącletnią historię. Co więcej, stało się to na dwa dni przed naszym Dniem Niepodległości. W tym samym budynku co muzeum mieści się siedziba parlamentu, a posłowie właśnie dyskutowali o ustawie antyterrorystycznej. To wszystko bardzo znaczące. Jednocześnie chcę podkreślić, że my, Tunezyjczycy, zdajemy sobie sprawę, że do aktów terroru dochodzi dziś wszędzie. Dwa miesiące temu celem był Paryż. Musimy być zdeterminowani i nie poddawać się lękowi.

To w Tunezji zaczęła się „Arabska Wiosna”, w grudniu 2010 r. Co zostało z tamtych marzeń i aspiracji?

Kontynuujemy naszą drogę do demokracji. Ciągle mamy nadzieję, że odniesiemy sukces. Zamierzamy odnieść sukces! Jeśli zrezygnujemy z reform i transformacji kraju, wtedy to oni wygrają. Wybór wcale nie leży między dyktaturą a dżihadystami, którzy nazywają się „Państwem Islamskim” – my tu używamy arabskiego słowa Daesh (czytaj: Daasz). Owszem, musimy walczyć z terroryzmem, ale tylko narzędziami demokracji. W przeciwnym razie stracimy naszą duszę, a śmierć ludzi, którzy zginęli podczas rewolucji, okaże się daremna.

Czy Tunezja może stać się modelem demokratycznej transformacji dla innych państw arabskich?

Każdy kraj ma swoją historię i charakter. Trudno używać słowa „model”. Jednak Tunezja jest – i mam nadzieję, że będzie – siłą napędową demokracji i praw człowieka.

To prawda, i dlatego na Zachodzie Tunezja jest traktowana jako przykład „historii sukcesu”. Czy nie jest zatem paradoksem, że wśród zagranicznych ochotników dołączających do Państwa Islamskiego najwięcej jest właśnie młodych Tunezyjczyków?

To może wydać się paradoksem, ale nim nie jest. Tunezja jest w trakcie transformacji, ma problemy ze swymi instytucjami, sektor bezpieczeństwa nie został zreformowany i nie jest stabilny. Gospodarka jest osłabiona, nasi przywódcy nie przeprowadzili jeszcze jej zasadniczej reformy. W takiej sytuacji łatwiej działać siłom destrukcyjnym i przyciągać młodych. Ponadto sytuacja w całym regionie jest skomplikowana, w wielu krajach trwa wojna. Sytuacja w Palestynie ciągle się pogarsza i nie widać, by powstawało państwo palestyńskie. W Libii trwa wojna domowa. Arabowie ponoszą za to część odpowiedzialności, ale tylko część. Odpowiedzialność Zachodu jest większa, szczególnie jeśli idzie o brak nacisku na powstanie państwa palestyńskiego. Młodzi Tunezyjczycy ciągle mają nadzieję, że zmienią Tunezję i region. Naszym obowiązkiem jest dać im możliwość włączenia się w demokrację, a nie w Państwo Islamskie. Na tym powinni się skupić nasi przywódcy: na dawaniu nadziei i celu młodym ludziom. Społeczeństwo obywatelskie w Tunezji jest silne i udowodniło to w ciągu ostatnich czterech lat. Ale teraz nadal walczyć.

Jakie są Pani zdaniem największe osiągnięcia Tunezji od czasu „Arabskiej Wiosny”? I najważniejsze problemy?

Naszym największym sukcesem jest to, że kontynuujemy drogę do demokracji. Przyjęliśmy nową konstytucję, która chroni prawa człowieka, i która została napisana przez przedstawicieli obywateli, a nie jakichś ekspertów. Nawet jeśli mieliśmy trudności, nasze państwo nie przestało funkcjonować. Ale prawdziwe wyzwania zaczynają się właśnie teraz – i nie możemy się poddać.

Jaką rolę powinien pełnić w tym procesie Zachód? Czego Pan oczekuje od zachodnich polityków – i zachodnich intelektualistów?

Zachodni przywódcy powinni być bardziej spójni, jeśli chodzi o to, co mówią a co robią. Przepaść między słowami i czynami jest właśnie tym miejscem, gdzie rozwija się Państwo Islamskie. Ostatni raport amerykańskiej senackiej komisji na temat tortur CIA to tylko jeden z wielu przykładów. A co mogą zrobić zachodni przywódcy? Powinni szanować naszą drogę do demokracji i nie poświęcać jej dla bezpieczeństwa ich własnych krajów, akceptując czy czasem nawet popychając nas w stronę dyktatury. Potrzebujemy prawdziwego wsparcia ekonomicznego i współpracy z Zachodem – takich, jakich udzielono 70 lat temu Niemcom i Japonii, po II wojnie światowej.

A jeśli idzie o zachodnich intelektualistów?

Nawiązując współpracę z zachodnimi intelektualistami, możemy się nawzajem wiele od siebie nauczyć. Wiele razy byłam w Polsce i rozmawiałam z działaczami na rzecz praw człowieka i przedstawicielami inteligencji. Polskie doświadczenia były dla mnie cennymi wskazówkami i pomysłami.

Rozmawiała Patrycja Bukalska

FARAH HACHED jest tunezyjską prawniczką i działaczką obywatelską. Dyrektorka organizacji pozarządowej Labo’ Démocratique. Autorka trzy książki „Rewolucja tunezyjska a wyzwania bezpieczeństwa”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2015