"Tak to wam dziś wyjaśniam"

"Boże, Ty jesteś naszym Ojcem i Matką w Niebie - tak rozpoczyna się modlitwa "Ojcze Nasz w najnowszym przekładzie na niemiecki. Protestancka "Biblia w sprawiedliwym języku wywołała w Niemczech ostre sprzeciwy - i sprzedała się już w nakładzie kilkunastu tysięcy egzemplarzy.

30.10.2006

Czyta się kilka minut

 /
/

"Sprawiedliwość jest przewodnim motywem w Biblii. Przeczą temu tendencje wrogie wobec Żydów i kobiet, które ujawniały się wraz z upływem wieków" ? tak ideę politycznie poprawnego przekładu Pisma Świętego tłumaczy Claudia Janssen, ewangelicka teolożka z Frankfurtu. Janssen znalazła się w zespole 42 tłumaczek i 10 tłumaczy, którzy przez pięć lat pracowali nad przekładem. Koszt przedsięwzięcia: 400 tys. euro uzyskanych ze składek.

Szczególnie jaskrawe korekty w porównaniu z dotychczasowymi wydaniami odnoszą się do słów i fragmentów, które tłumacze uznali za seksistowskie. Dlatego - gdy mowa o Bogu - nie pojawia się np. "Pan", lecz "Wieczny", "Żywa Istota" bądź "Adonaj". W 12. rozdziale Listu do Rzymian św. Paweł nie wspomina o "miłości braterskiej", lecz zaleca: "Miłujcie się nawzajem z całego serca jak rodzeństwo". Gdy pojawia się greckie adelfoi, czytamy nie o "braciach", ale o "rodzeństwie".

Są i inne korekty: zamiast "Królestwa Bożego" mamy "sprawiedliwy świat". W Kazaniu na Górze powtarzane przez Jezusa stwierdzenie: "A ja Wam powiadam" zastąpiono zwrotem: "Tak to Wam dziś wyjaśniam". Zmiana ma zapobiec fałszywemu wrażeniu, że Jezus odrzuca wcześniejsze interpretacje Tory, odcina się od żydowskich korzeni - podkreśliła Claudia Janssen w rozmowie ze "Spiegel-Online". Pytanie, czy tak dalece idąca ostrożność nie jest zbyteczna chociażby i z tego powodu, że w tym samym rozdziale Ewangelii św. Mateusza Jezus zastrzega: "Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni" (5, 17-18).

MZ

Nie tędy droga

Komentarz

Nowe niemieckie tłumaczenie Pisma Świętego ochrzczono już mianem "Biblii uniseks". I zapewne coś jest na rzeczy. To tłumaczenie wyrasta z przekonania, że wszystko, co męskie, musi mieć żeński odpowiednik. Skoro jest Ojciec nasz, musi być i Matka, skoro jest apostoł, zapewne była i apostołka, gdzie bracia, tam i siostry. Nazywa się to językiem inkluzywnym, to znaczy takim, który nie wyłącza, a włącza, nie pomija tego, co żeńskie, lecz traktuje na równi z męskim.

Niekwestionowaną zasługą nurtu feministycznego w teologii jest wskazanie na macierzyński wymiar Boga, obecny zresztą już w Starym Testamencie. By jednak tę myśl upowszechnić, nie wystarczy dopisać wszędzie słów: matka, pani czy ona. Dzięki takim zabiegom nie będziemy bliżsi prawdzie o Bogu, który przecież nie ma płci. Przeciwnie: stąd niedaleko już do credo teologicznych radykałów głoszących, że "Bóg jest kobietą, ona jest czarna". To zdanie jest przecież tak samo kłamliwe jak: "Bóg jest mężczyzną, on jest biały". Odrzucając jedne schematy, nieuchronnie popada się w następne.

Przed laty kontrowersje wzbudziło tłumaczenie Pisma Świętego na język francuski, zwane Biblią Bayard. Autorzy tłumaczenia chcieli dać czytelnikom do ręki tekst - jeśli można tak powiedzieć - przedkościelny, niezteologizowany, pozbawiony katechizmowych pojęć. W tamtym przypadku zamiast chrztu było zanurzenie, zamiast apostoła - posłany, zamiast grzechu - zbłądzenie. Tutaj mamy do czynienia z czymś przeciwnym: z podporządkowaniem tekstu biblijnego określonej wizji socjologiczno-teologicznej, obcej mentalności i czasom, w których dokonało się Objawienie. Czym innym jest bowiem tłumaczenie Bożego orędzia na współczesność, czym innym zaś dostosowanie go do współczesnej mentalności.

Niebezpieczeństwo tego typu eksperymentów widać także choćby w konfrontacji z polskimi próbami tłumaczenia Biblii na gwary regionalne i środowiskowe: góralszczyznę, gwarę śląską czy język młodzieżowy (spór na ich temat toczył się w "TP"od grudnia 2005 do lutego 2006; teksty z tej dyskusji są dostępne ). Wszystkie one bowiem ograniczały się de facto do językowego stylizowania warstwy fabularnej tekstu biblijnego, nie naruszając jego teologii. Nowe tłumaczenie niemieckie idzie dużo dalej. Mamy tu do czynienia - jeśli nie z gwałtem - to przynajmniej z naruszeniem biblijnej teologii.

Ks. Andrzej Draguła

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teolog i publicysta, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”, znawca kultury popularnej. Doktor habilitowany teologii, profesor Uniwersytetu Szczecińskiego. Autor m.in. książek „Copyright na Jezusa. Język, znak, rytuał między wiarą a niewiarą” oraz "… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 45/2006