Imię Boga jest nieprzetłumaczalne

Geograficznej bliskości z Niemcami nie towarzyszy teologiczna zbieżność ścieżek. Z jednej więc strony wiadomość o nowym przekładzie Pisma Świętego na niemiecki, zaprezentowanym przed dwoma miesiącami na targach książki we Frankfurcie, dość szybko obiegła polskie media, z drugiej jednak - przyjęta została w atmosferze sensacji, świadczącej o niezrozumieniu istoty przedkładanego dzieła.

02.01.2007

Czyta się kilka minut

Fra Angelico, "Zwiastowanie" /
Fra Angelico, "Zwiastowanie" /

Niestety uproszczonej oceny nie ustrzegł się i "Tygodnik", który w numerze 45/06 zaprezentował przekład jako "poprawny politycznie" i "Biblię uniseks". Bardziej zróżnicowaną ocenę zaproponował Aleksander Gomola (nr 49/06), koncentrując się jednak na przekładach angielskojęzycznych i polskich.

Zabierając głos w dyskusji, chciałabym wrócić do przekładu niemieckiego "Bibel in gerechter Sprache" (dalej: BigS). Złożoność problemu, z jakim mamy do czynienia, pokazuje już sam tytuł, przetłumaczony w "TP" jako "Biblia w sprawiedliwym języku". Oczywiście jest to dosłowne oddanie niemieckiego oryginału, ale czy mówi cokolwiek o samym przekładzie? Jego zespół redakcyjny w obszernym wstępie zaznacza, że określenie to nie ma prowadzić do oceny innych przekładów jako niesprawiedliwych. Myślę więc, że bardziej adekwatne byłoby sformułowanie "Biblia oddająca sprawiedliwość". Można dzięki niemu uwzględnić trzy istotne płaszczyzny: sprawiedliwość oddaną zarówno tekstowi oryginalnemu, jak kontekstowi jego powstawania i kontekstowi jego odczytywania. Jeżeli zagłębimy się w to, co oznaczają te trzy płaszczyzny, możemy poczuć napięcie, jakie rodzi się pomiędzy tekstem odległym od nas o dwa-trzy tysiące lat a próbami oddania go w języku dzisiejszym.

Autorki i autorzy przekładu zdecydowali się na rzadko spotykany krok: postanowili przedstawić założenia teologiczne swojego przedsięwzięcia (we wstępie, ale też w oddzielnej publikacji), wskazując tym samym, jaką metodę postępowania zastosowali w podejściu do rodzących się napięć. Wymienili trzy nurty teologii i egzegezy, których osiągnięcia leżą u podstaw ich pracy: teologia i egzegeza feministyczna, dialog chrześcijańsko-żydowski oraz socjologiczno-historyczne podejście do Biblii. Efekt godzien jest dyskusji, dotykającej najważniejszych pytań teologicznych.

Synowie czy potomstwo

Najwięcej emocji i nieporozumień budzi kwestia języka inkluzywnego, czyli sprawiedliwego w odniesieniu do kobiet i mężczyzn. Wiele wartych odnotowania uwag na jego temat zawiera artykuł Gomoli. Autor pisze m.in., że "spór o inkluzywność w przekładzie Biblii lub tekstów liturgicznych wiąże się z naturą danego języka i nie można go wiązać tylko z teologią feministyczną". O ile zgadzam się z pierwszą częścią zdania i chcę poniżej pokazać, na czym polega specyfika tego problemu w języku niemieckim (a po części także polskim) - trudno mi uznać za słuszną uwagę drugą. Tak: różne propozycje w kierunku języka inkluzywnego w tekstach teologicznych wynikają ze zmian we współczesnym języku w ogóle, ale te zmiany byłyby nie do pomyślenia bez ruchu kobiet. A teologia feministyczna jest częścią tego ruchu.

"Bardzo dobre rozróżnienie tego, czym jest inkluzywność, wprowadza Józef Majewski w książce »Teologia na rozdrożach« - pisze dalej Gomola, przywołując za gdańskim teologiem pojęcia języka inkluzywnego horyzontalnego i wertykalnego. - Pierwszy polega na stosowaniu terminów niedyskryminujących żadnej z płci, kiedy mowa o ludziach i sprawach ludzkich, drugi, kiedy mowa o Bogu. Bardzo wiele osób opowiadających się za językiem inkluzywnym horyzontalnym nie byłoby skłonnych poprzeć pomysłów zwolenników języka inkluzywnego wertykalnego". Konkluzja artykułu Gomoli każe domyślać się, że i on należy do wymienionej na końcu grupy.

Jak to rozróżnienie ma się do niemieckiego przekładu? Wydaje się pomocne. Twórczynie i twórcy BigS wyraźnie inaczej podchodzą do poziomu horyzontalnego niż wertykalnego. Wynika to zresztą ze wspomnianych już uwrażliwień wynikających z dialogu chrześcijańsko-żydowskiego oraz z socjologiczno-historycznego podejścia do tekstu biblijnego. I tu inne konsekwencje wyciągane są w odniesieniu do języka o ludziach, inne - do języka o Bogu.

Jeśli chodzi o poziom horyzontalny, niemiecki zespół translatorski kierował się zasadą: o ile nie zostało zaznaczone inaczej, pojęcia odnoszone do płci męskiej - w liczbie mnogiej odnoszą się do obu płci. I tak np. zwrot, oddany w Biblii Tysiąclecia: "Każdy mężczyzna spośród s y n ó w Aarona...", przetłumaczony został: "Wszyscy mężczyźni spośród potomstwa Aarona..." ("Alle Männlichen unter den Nachkommen Aarons"; Kpł 6, 11). Stąd też wypływa nowy przekład nazw niektórych ksiąg. Np. Księgi Królewskie (BT) nazwane zostały Księgami Królowych i Królów (BigS), by uniknąć powszechnie stosowanej po niemiecku nazwy Księga Królów (warto zaznaczyć, że tytuł księgi w BT już jest inkluzywny!). Z kolei zamiast Listu do Rzymian BigS proponuje List do gminy w Rzymie (podobnie zresztą, gdy chodzi o większość listów nowotestamentowych; tu propozycja BT inkluzywna już nie jest).

Te przykłady nie wydają się kontrowersyjne. Ale sięgnijmy do kolejnych: mowa nie tylko o "uczonych w Piśmie", lecz o "uczonych w Torze kobietach i mężczyznach" ("toragelehrte Frauen und Männer"; Mk 1, 22). Za Jezusem idą i o przygotowania do Paschy pytają nie tylko "Jego uczniowie", lecz "uczennice i uczniowie" ("Jüngerinnen und Jünger"; Mk 14, 12). Zauważmy: te decyzje wypływają także z uwzględnienia żydowskiego kontekstu epoki, w której żył Jezus, i mają duże znaczenie interpretacyjne, np. dla rozumienia Ostatniej Wieczerzy. W BigS czytamy bowiem: "Gdy nastał wieczór, przyłączył się z Dwunastoma do uczennic i uczniów, którzy przygotowali wieczerzę paschalną" ("Als es Abend geworden war, gesellte er sich mit dem Zwölf zu den Jüngerinnen und Jüngern hinzu, die das Pessachmahl vorbereitet haben"; Mk 14, 17). A więc wyraźnie mowa o szerszym niż Dwunastu gronie uczniów obojga płci uczestniczących w świątecznym posiłku. Te wszystkie przykłady godne są osobnych dyskusji. Podaję je jako dowód, że również język inkluzywny horyzontalny może budzić poważne debaty teologiczne.

On stworzył, ona stworzyła

Tym bardziej - język inkluzywny wertykalny. Celem przekładu jest przywrócenie świadomej wierze Imienia Bożego, przekazanego przez Biblię. Imię Boże to JHWH (Wj 3, 14). Zgodnie z tradycją żydowską nie powinno być wypowiadane. Zakaz ten był zapewne związany z rozumieniem Dekalogu, a przykładem jego stosowania jest choćby Nowy Testament, który nie posługuje się Imieniem Bożym, lecz greckim odpowiednikiem - słowem Kyrios (Pan). W modlitwie żydowskiej najczęściej używa się natomiast imienia Adonaj (od hebr. Adon, Pan).

Niemieckie tłumaczki i tłumacze wskazują, że spotykany często przekład JHWH jako "Pan" ma dwie negatywne konsekwencje: po pierwsze prowadzi do zapomnienia, iż Bóg Izraela ma imię, po drugie prowadzi do tworzenia obrazu Boga opartego na autorytecie kojarzonym z niesprawiedliwymi strukturami społecznymi, istniejącymi w czasach powstawania Biblii: instytucją panów jako właścicieli niewolników i niewolnic. Jednocześnie chodziło o podkreślenie ostatecznej niewysławialności Boga, a zatem wielości imion, które nigdy nie wyrażą Jego istoty. Zdecydowano się na metodycznie bardzo interesującą propozycję: w tekście Biblii tam, gdzie pojawia się JHWH lub Kyrios, podane jest jedno, preferowane przez tłumacza czy tłumaczkę słowo, wyodrębnione poprzez dodanie szarego tła. Najczęściej jest nim Adonaj. Na szarym tle dodatkowo umieszczono na początku i końcu dwie litery hebrajskie "jod" w wypadku JHWH, a greckie "kappa" i "sigma" w wypadku Kyrios. Jednocześnie u góry lewej strony figuruje kilka kolejnych propozycji tłumaczenia, które również mogłyby zająć miejsce w tekście. Nie są to oczywiście propozycje przypadkowe. Ich wyjaśnienie i zakorzenienie w tradycji chrześcijańskich i żydowskich tłumaczeń Pisma Świętego na język niemiecki znajduje się we wstępie.

Można więc powiedzieć, że przekład ten czyni wszystko, by ukazać nieuchwytność tajemnicy Boga w słowie ludzkim. Choć wiele teolożek i teologów, dalekich od teologii feministycznej, zgodnych jest w tym, że tajemnica Boga, zwłaszcza w Biblii hebrajskiej, wyrażana jest również w języku metafor kobiecych, jakże inaczej brzmią słowa Księgi Rodzaju 1, 27: "I stworzył Bóg Adam, ludzi, zostali stworzeni jako boski obraz, jako obraz Boga, męski i kobiecy, On stworzył, Ona stworzyła, Bóg ich stworzył" ("Da schuf Gott Adam, die Menschen, als göttliches Bild, als Bild Gottes wurden sie geschaffen, männlich und weiblich hat er, hat sie, hat Gott sie geschaffen"; wers ten mógłby posłużyć jednocześnie za przykład inkluzywności na poziomie horyzontalnym).

Niewolnica, nie sługa

Celowo chciałam oddać skomplikowanie przekładu niemieckiego. BigS, chcąc uniknąć redukowania języka o Bogu do gramatycznych form męskich, czyni to na dwa sposoby. Najpierw unikając strony czynnej (strona bierna występuje w języku niemieckim o wiele częściej niż w polskim), następnie używając formy gramatycznej obydwu rodzajów: męskiego i żeńskiego. Różnica pomiędzy językiem niemieckim a polskim, która wydaje mi się zasadnicza dla dyskusji o zagadnieniu języka inkluzywnego w naszym języku ojczystym, polega na tym, że po polsku trzeba zmienić również formę czasownika. W naszym przykładzie doprowadziło to przy dosłownym tłumaczeniu do powstania trzech równoległych form orzeczenia w ostatniej części zdania. W BT wers ten brzmi: "Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę". Takich przykładów można by szukać więcej, także w Nowym Testamencie. (Na marginesie warto zaznaczyć, że Czytelniczki i Czytelnicy "TP" mają szansę zapoznać się z nowotestamentowymi kobiecymi obrazami Boga także na łamach "Tygodnika", stąd nie powinni zrażać się stwierdzeniami, jakoby Mt 23, 37 był jedynym miejscem tego rodzaju w Nowym Testamencie, co sugeruje Gomola - por. np. w cyklu "Kobiety w Biblii" "Radość znalezienia", "TP" 40/06).

Przytoczone przeze mnie fragmenty mogą sugerować, że BigS jest przekładem dbającym o wiele bardziej o przekazanie t r e ś c i Biblii w języku adekwatnym do czasów współczesnych niż o wierność dosłowną (por. na ten temat artykuł ks. Tomasza Węcławskiego, "TP" 50/05). Byłoby to chyba mylne wrażenie. Wbrew dość powszechnemu zwyczajowi w tekście konsekwentnie rezygnuje się ze śródtytułów, które zawsze pochodzą od tłumaczy, a nie z samego tekstu Pisma. Tłumaczka Księgi Syracha, a więc księgi dostępnej jedynie w języku greckim, zdecydowała się kluczowe pojęcie - Prawo (gr. nomos) - przekładać nie dosłownie, lecz poprzez odniesienie wprost do hebrajskiego - jako Torę. Skądinąd tę oryginalną, hebrajską nazwę Pięcioksięgu zachowano w BigS przy tłumaczeniu tekstów z hebrajskiego. I tu wybór nie jest przypadkowy, a uzasadnienie wynika - poza wspomnianymi już nurtami teologicznymi - także z roli, jaką pojęcie Prawa (i łaski) odegrało w sporach czasów Reformacji.

Uwrażliwienie na społeczne aspekty tekstu biblijnego prowadzi z kolei do propozycji przekładu ostrzejszych od tych, do których przywykliśmy. Zwiastowanie Maryi w Ewangelii wg św. Łukasza kończą Jej słowa: "Maryja powiedziała: »Zobacz, jestem niewolnicą Boga. Niech się stanie, jak mi powiedziałeś«" ("Maria sagte: »Siehe, ich bin die Sklavin Gottes. Es soll geschehen, wie du mir gesagt hast«"; Łk 1, 38), a więc słowo, które my zwykliśmy tłumaczyć jako "służebnica" czy "sługa", zostało tu oddane jako "niewolnica"...

***

Na koniec jeszcze uwaga ogólna. Przekład został nazwany "protestanckim" ("TP" 45/06). Rzeczywiście, wszystkie redaktorki i wszyscy redaktorzy BigS, większość tłumaczek i tłumaczy, tak jak znawców Biblii zasiadających w komitecie naukowym - wywodzi się z Kościołów ewangelickich. Warto jednak zaznaczyć, że w zespole tłumaczek i tłumaczy, liczącym 52 osoby (z tego 42 kobiety), jest 9 katoliczek i katolików, natomiast w piętnastoosobowym komitecie naukowym poza dwojgiem katolików - także myśliciel żydowski. Chyba właśnie udziałowi katolickich egzegetek i egzegetów w powstawaniu BigS zawdzięczamy, że obejmuje ona również tzw. księgi deuterokanoniczne, w teologii protestanckiej nazywane apokryfami. A zbiórka składek na zrealizowanie przekładu była już całkowicie ekumeniczna.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 53/2006