Atak na Ukrainę do wstrzyknięcia

Prawie wszyscy przywódcy krajów Europy przybyli do Mołdawii w piątek 1 czerwca. Prawie, bo zabrakło liderów Białorusi i Rosji, które nie zostały zaproszone do Europejskiej Wspólnoty Politycznej, i prezydenta Turcji, którego zatrzymały reelekcyjne obowiązki.
Był to drugi szczyt formatu zainicjowanego w maju 2022 r. przez prezydenta Francji Emmanuela Macrona. Dialog w ramach EWP ma skupiać się na europejskim bezpieczeństwie i energetyce. Ma to być format, dla którego pokój i stabilność są ważniejsze niż różnice polityczne. Bez wyrazistych bieżących celów i bez biurokracji, za to z rozmowami w dobrej atmosferze i fotografią „wielkiej europejskiej rodziny” na zakończenie. Niektórym przypomina to XIX-wieczny model dyplomacji. Krytycy mówią o efemeryczności i dublowaniu istniejących instytucji, jednak coraz częściej słychać też, że to coś, czego Europa dziś potrzebuje.
Na mołdawskim szczycie nie zabrakło poruszających momentów i ważnych deklaracji. Do pierwszych należało zwłaszcza przybycie Wołodymyra Zełenskiego. Na inicjującym spotkanie wspólnym wystąpieniu z prezydentką Mołdawii Maią Sandu liderzy dwóch państw posowieckich, które kandydują do Unii, ogłosili, że są „gotowi iść razem, ramię w ramię”.
Duże wrażenie wywarł zwrot w retoryce prezydenta Francji, który w przededniu spotkania powiedział, że Zachód musi dać Ukrainie „konkretne i wiarygodne” gwarancje bezpieczeństwa. Zełenski wprost stwierdził, że Ukraina oczekuje takich gwarancji i „jasnego zaproszenia” do członkostwa w NATO. Bez wątpienia będzie to gorący temat przed lipcowym szczytem Sojuszu w Wilnie. Wysoką temperaturę gwarantuje kanclerz Olaf Scholz, według którego kwestia gwarancji bezpieczeństwa powinna zostać rozstrzygnięta dopiero po zakończeniu wojny.
Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Masz konto? Zaloguj się
365 zł 115 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)