Szczygieł w ogniu polemiki

Książka, która nie jest arcydziełem, ale jest zgrabna, sprawna, wciągająca. Kto nam zabroni rozkoszy z czytania? Kto chce nas nią zawstydzić?

02.08.2015

Czyta się kilka minut

Carel Fabritius, „Szczygieł”, 1654 r. /
Carel Fabritius, „Szczygieł”, 1654 r. /

Dając dwa tygodnie temu wyraz zdziwieniu nadmierną surowością, z jaką rozprawia się z nagrodzonym Pulitzerem „Szczygłem” Donny Tartt rodzima krytyka literacka („Tygodnik Powszechny” nr 30/2015, „Szczygieł z podciętymi skrzydłami”) nie sądziłam, że sprowokuję aż dwie reakcje: mój tekścik doczekał się polemiki Jerzego Jarniewicza (w kolejnym numerze „Tygodnika”) i Juliusza Kurkiewicza w „Gazecie Wyborczej”. Sporo w nich było uszczypliwości względem profanki, która pozwoliła sobie podważyć wyroki zawodowców, żadna z polemik nie odnosi się jednak wprost do meritum.

Nie odważyłabym się nazwać „Szczygła” arcydziełem, co sugeruje Jerzy Jarniewicz, bo też nie twierdzę, że zasługuje na aż takie miano. Nie przez oportunizm. Mam świadomość, że choć znacznie zawyżam krajowe statystyki czytelnictwa, nie param się jednak zawodowo krytyką i brak mi odpowiedniego aparatu, by w wiarygodny sposób przeprowadzić wywód na poparcie śmiałej tezy.

Bez wielkich słów, uważam książkę Donny Tartt za jedną z najbardziej porywających powieści wydanych w ostatnich latach. Dzięki niej, pierwszy raz od bardzo dawna, doświadczyłam znów stanu czytelniczej gorączki, właściwej czasom dzieciństwa, kiedy pożerało się stronę za stroną, nie zauważywszy nawet, że już świta za oknem. Sama biegłość w konstruowaniu fabuły nie jest bynajmniej wyznacznikiem literackiej jakości, lecz „Szczygieł” zdaje egzamin także na innych polach. Trzymająca w napięciu narracja skrywa wielopoziomowe refleksje.

Opowieść o Theo, który jako dorastający chłopak traci matkę w zamachu terrorystycznym, można czytać jako Bildungsroman naszych czasów, przypowieść o sile oddziaływania sztuki, przewrotny kryminał. Dzięki temu też trudno wepchnąć powieść Tartt w jakąkolwiek szufladkę. Na pewno nie przypomina też niczego, co zostałoby dostrzeżone i nagrodzone na rodzimym rynku – i to jest pierwszy ze „Szczygłem” problem dla polskiej krytyki. Trudność z klasyfikacją nie uzasadnia jednak w pełni wstrzemięźliwości, z jaką odniosła się do docenionego za granicą utworu Amerykanki. Ma on swoje niedociągnięcia, jak wiele innych – i tu mam świadomość, że wkraczam na grząski grunt – chwalonych utworów krajowej produkcji, które jednak traktowano o niebo pobłażliwiej, choć odrobina dziegdziu dodana do superlatywów może by im nie zaszkodziła. Rzecz nie w tym, by „Szczygła” nie krytykować; zalecając zajęcie względem niego zdystansowanej pozycji, warto postarać się o przekonującą argumentację. W tym przypadku jej zabrakło, chyba że za poważne zarzuty uznać słowa Kurkiewicza, że „Szczygieł” „przekracza horyzont literackiej pulpy pesymizmem i ostrożnie dawkowaną perwersją”, których sensu wciąż próbuję dociec.

Jak udowadnia Kurkiewicz, czytelnik i tak być może niewiele robi sobie z wybrzydzania krytyków, gdyż „Szczygieł” bryluje również na polskich listach bestsellerów. Wzgardliwe prychnięcia, sygnalizujące czytelnikowi, żeby miał się na baczności, nim pochwali się znajomym, że pierwszy raz od dawna nie mógł oderwać się od ponad 700-stronicowej książki, utwierdzają jednak Polaków w przekonaniu, że jakość literatury wyznacza elitarność jej odbioru. Są też jasnym sygnałem wysłanym do potencjalnych autorów, którzy chcieliby podążyć śladem Tartt, pracując nad poczciwą „prawdziwą powieścią” – taką wielowątkową, z pełnokrwistymi postaciami, zaskakującą akcją i wiarygodnym tłem – że nawet jeśli owoc ich wysiłków dobrze się sprzeda, przez znawców i tak traktowany będzie z wyższością. Nie ma tu rzecz jasna mowy o protekcjonalizmie, ten bowiem – zdaniem Juliusza Kurkiewicza – kryje się jedynie w moim stwierdzeniu, że dla wielu osób kontakt ze słowem pisanym w postaci książek Dumasa, Dickensa, Austen, Verne’a czy nawet Margaret Mitchell (również nagrodzonej Pulitzerem) jest pierwszym krokiem do sięgnięcia po dzieła bardziej skomplikowane pod względem formalnym, przynależące do światowego kanonu, czego nie gwarantuje już lektura harlequinów, „50 twarzy Greya”, sag o wampirach czy poradników psychologicznych pisanych przez tzw. celebrytów. Gdyby uznać podobne podejście za protekcjonalne, należałoby zakwestionować dydaktyczną rolę literatury, a nawet odrzucić sens edukacji jako takiej.

Dla mnie większym powodem do satysfakcji niż to, że taka książka jak „Szczygieł” świetnie się sprzedaje, byłaby jej obecność w zestawieniu stanowiącym rezultat najświeższego badania zorganizowanego przez redakcję miesięcznika „Biblioteka w szkole”. Wynika zeń, że licealiści, zniechęcani jak się da do wszystkiego, co byłoby zarazem przystępne i niepozbawione ambicji, wolą machnąć ręką na tytuły uosabiane z rozrywką dla wąskiego grona intelektualistów i rozczytują się właśnie w „50 twarzach Greya”, historii dla nastolatków „Gwiazd naszych wina” Johna Greena czy wampirycznych romansach. Honoru literatury broni w tym gronie „Hobbit”, zaś z polskiego podwórka – saga o Wiedźminie.

Wystąpienie przeciw krytykującym „Szczygła” może okazać się naiwnym i samobójczym gestem, sądząc jednak po skali i tonie reakcji, było warto. Ta reakcja potwierdza, że problem nadal istnieje: jako przykład polskiej „literatury środka” Jarniewicz przywołuje (często świetne!) kryminały. Nie ma co utyskiwać nad traktowaniem „literatury środka” jako dziecka specjalnej troski, póki nie zdążyło się jeszcze narodzić, a zachęt do prokreacji wciąż brak. ©


Donna Tartt, „Szczygieł”, przeł. Jerzy Kozłowski, Znak, Kraków 2015

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Pisarka i dziennikarka. Absolwentka religioznawstwa na Uniwersytecie Jagiellońskim i europeistyki na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie. Autorka ośmiu książek, w tym m.in. reportaży „Stacja Muranów” i „Betonia" (za którą była nominowana do Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 32/2015