Szczęsny czy Tytoń?

Powolutku, powolutku, bo komu odpowiedź na to pytanie wydaje się już udzielona, winien się zastanowić nad sobą, nad swoją znajomością ojczyzny i znaczeniem tutejszych pytań drążących mózgi nasze przez wieki.

18.06.2012

Czyta się kilka minut

Kto uważa, że wybór: Szczęsny czy Tytoń, jest już absolutnie nieaktualny, myli się. Pytanie to wciąż dźwięczy nam w głowach, przez ostatni tydzień było przecież najważniejsze. Było kluczowe, bo jest kluczowe. Gdzie mu tam do pytań o skrzydła, o napad czy pomoc. O środek boiska. Czymże jest środek wobec bramki? Czyśćcem. Miejscem, gdzie rosną kwiatki i nad którym unosi się nuda. Komentarz o sytuacji na środku jest opisem przyrody, do przekartkowania zaledwie. Tylko bramka jest miejscem, gdzie niebo styka się z piekłem. „Spokój Tytonia” – rzekł w sobotę wieczorem Dariusz Szpakowski, gdyśmy wciąż jeszcze remisowali. To zdanie było kojące, balsamiczne, jedyne, które chcielibyśmy słyszeć, świadczące, żeśmy są wciąż w niebiesiech. Zdanie najlepsze. Najpiękniejsze. Cóż z tego, że gdzieś tam siedział Szczęsny, odstawiony i niespokojny. Przybity – jedyny przybity, gdy nikt jeszcze nie przeczuwał, co się święci.

Wybór pomiędzy Szczęsnym a Tytoniem nie był i wciąż nie jest wyborem czysto piłkarskim, choć jest rzecz jasna wyborem sportowym. Pytanie „Szczęsny czy Tytoń?” jest kolejnym tragicznym zagadnieniem, wchodzącym do naszej historiozofii, cóż że tylko do jej fragmentu. Pytanie o wybór pomiędzy Szczęsnym a Tytoniem dlatego jest tak brzemienne i aktualne, że polska bramka jest najważniejszym, najczulszym punktem na boisku historii. O wpuszczonych do niej golach uczymy się całe życie, podobnie o golach do niej niestrzelonych. Uczymy się wciąż o tych, którzy stali na straży tej bramki, i o tych, co nie stali, choć bardzo chcieli. Od świętego Metodego poprzez Dmowskiego po Andrzeja Gwiazdę, najsławniejszych rezerwowych tutejszych dziejów.

Był Szczęsny, stanęło na Tytoniu i oto, powiedzmy sobie szczerze, wciąż nie wiemy, jak z tym żyć, choć wydawało się, że tym razem akurat wiemy. Tragiczne. To pytanie będzie aktualne zawsze, aż do chwili, w której Tytoń ze Szczęsnym bronić będą razem. Przez cały mecz, ręka w rękę.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2012