Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Gdzie są tutaj dotknięci przemocą, którzy pokażą nam, jak bardzo zraniony jest Kościół?” – pytał przewodniczący episkopatu Niemiec, abp Georg Bätzing, podczas kontynentalnego etapu Synodu poświęconego synodalności, odbywającego się w Pradze (5-12 lutego). Przez cztery dni przewodniczący poszczególnych episkopatów europejskich wraz z kilkuosobowymi delegacjami prezentowali wyniki krajowych etapów. Podczas obrad nie przewidziano miejsca na bezpośrednie świadectwa osób skrzywdzonych ani tych, które szczególnie borykają się z wykluczeniem w Kościele, co jest fundamentalną praktyką w niemieckiej Drodze Synodalnej.
Choć Bätzing zapewniał, że Niemcy chcą wnieść swoje doświadczenie do międzynarodowego procesu synodalnego, widać wyraźnie, że ten ostatni świadomie rządzi się innymi prawami. Brak konkretnych propozycji rozwiązań strukturalnych oraz brak debaty nad kwestiami spornymi sprawiły, że spotkanie praskie oraz jego dokument końcowy to ciekawy kalejdoskop tematów, którymi żyją poszczególne Kościoły lokalne, nieprzybliżający nas do odpowiedzi, jak praktycznie ma się objawiać synodalność w Kościele. Dokument wzywa do pogłębienia refleksji na temat synodalności, misyjności, formacji i posług oraz do „podjęcia konkretnych i odważnych decyzji w sprawie roli kobiet w Kościele i ich większego zaangażowania na wszystkich szczeblach, także w procesach decyzyjnych”.
Po otwartej i transmitowanej na żywo części przewodniczący episkopatów, już sami, zostali na kolejne trzy dni, by za zamkniętymi drzwiami „rozeznać” to, co zostało powiedziane. Mimo noty końcowej, zapewniającej o całkowitym wsparciu biskupów dla dalszej drogi synodalnej, pozostał mało synodalny symbol.©