Świetlice zamiast katedr

Gandhi mówił: jeżeli chcesz mówić komuś o Bogu, najpierw zapytaj go, czy nie jest głodny. Jeżeli zaspokoisz jego głód, zrozumie, że reprezentujesz Boga, który jest miłością.

Jarosław Borowiec: - Co to znaczy: duszpasterz młodzieży nieprzystosowanej społecznie?

Bp Antoni Długosz: - Z konieczności ograniczyłem działalność do grup narkomanów i alkoholików, ale są przecież także różni “przetrąceni": to, że nikt ich nie kocha czy nie rozumie, manifestują przez całodzienne przesiadywanie pod kioskiem z piwem czy akty wandalizmu. Nie odnajdują się w domach, szkołach albo życiu społecznym.

- Gdzie tkwią korzenie ich nieprzystosowania? W laicyzacji społeczeństwa?

- Chyba nie. Raczej chodzi o zmianę oddziaływania dorosłych na młodzież. Wielu rodziców uważa, że dziecku trzeba zapewnić wyłącznie komfort materialny. Dorośli wychowują dzieci na egoistów. Jeśli coś wymaga wysiłku, pracy nad sobą, krótko mówiąc - ofiary, na ogół to odrzucają.

- Może zawinił też Kościół, który o nich zapomniał?

- Zgadzam się, że jakoś zawinił. Często powtarzam - może niektórzy się tym gorszą - że nie zapobiegamy powstawaniu patologicznych rodzin, szkół, ale także patologicznych parafii. Jako ksiądz uderzam się w piersi, bo gdyby działało solidne duszpasterstwo, ktoś może nie zostałby narkomanem czy alkoholikiem. Jeżeli parafia jest tylko instytucją od chrztów, pogrzebów i niedzielnej Mszy św. - wtedy jest “patologiczna".

- A efekt niedpowiedniego nauczania religii w szkołach?

- Nieszczęściem był system totalitarny, który dążył do ateizacji społeczeństwa, m.in. usuwając religię ze szkół. Tylko niewielka część społeczeństwa posyłała wtedy dzieci na katechizację - w skromnych warunkach; sam uczyłem w miejscach, gdzie nie było prądu. Tamta młodzież ma dziś własne rodziny. Jeżeli wiara była dla nich tylko dodatkiem i nie przenikała ich życia, nic dziwnego, że dzisiaj obojętnie podchodzą do katechizacji dzieci. Ale zgadzam się też, że po powrocie religii do szkół mieliśmy za mało przygotowanych katechetów.

Teraz staramy się weryfikować kadrę, aby zrealizować przesłanie Pawła VI, które wiele razy przypomina Jan Paweł II: Jeżeli chcesz być nauczycielem, najpierw musisz być świadkiem prawd, które przekazujesz. Widzę też inny problem, który nazywam “antykatechezą domowego kościoła". Katecheza może być na wysokim poziomie, ale dzieci wracają do domu, gdzie rodzice prezentują zupełnie inną postawę. I dziecko idzie - przynajmniej przez pewien czas - za świadectwem rodziców. Dlatego często przypominam dorosłym, że są pierwszymi katechetami swoich dzieci i bez nich niewiele uzyskamy.

- Jak zatem powinna wyglądać współczesna katechizacja?

- Kosciół na Zachodzie przekonał sie już, że nie będziemy umieli nawracać i pomagać w dojrzałym rozwoju, jeżeli nie będziemy katechizowali także przy parafii, a nie tylko w szkołach. Dziś katecheza to jedna z lekcji; na którą idą prawie wszyscy. To dobrze, bo procentowo obejmujemy wiekszą ilość młodzieży. Ale przecież przychodzą także niewierzący i poszukujący, którzy pewnych spraw nie rozumieją: dla nich katecheza powinna stać się ewangelizacją i ograniczyć tematykę tylko do osoby i misji Chrystusa. Tymczasem program nauczania zakłada na ogół, że jego odbiorcami są wierzący. Stąd potrzeba tworzenia grup przy parafii: większe jest przecież oddziaływanie kolegi na kolegę niż niejedna katecheza. Należy tworzyć grupy młodych, którzy ewangelizowaliby rówieśników. To zadania dla katechezy parafialnej, która nie powinna być tylko okazjonalna (np. z racji sakramentów), ale permamentna.

- Księdz Prymas powiedział na Jasnej Górze, że od młodzieży skupionej wokół Jurka Owsiaka woli “młodzież z grup pielgrzymkowych czy harcerstwa" i dodał, że “ci, co stoją pod kioskami, wytarzani w błocie, niech się porządnie wymyją". Czy to nie umacnia barier?

- Będę bronił Księdza Prymasa, bo właśnie on kazał mi przygotować konferencję dla biskupów “Młodzież nasza czy nie nasza". Chciał, abym przekonał słuchaczy, że nie ma młodzieży złej i dobrej. W Częstochowie zaś Ksiadz Prymas chciał ostrzec przed sytuacją, jaka rzeczywiście może mieć miejsce przy takich spotkaniach jak Woodstock. Przecież nie możemy się oszukiwać: niektórzy jadą tam tylko po to, żeby się wyżyć.

- Jak dotrzeć do tych, którzy, często nic albo nic dobrego nie słyszeli o Kościele?

- Gandhi mówił: jeżeli chcesz mówić komuś o Bogu, najpierw zapytaj go, czy nie jest głodny. Jeżeli zaspokoisz jego głód, zrozumie, że reprezentujesz Boga, który jest miłością. Dlatego tak ważna jest działalność Caritas. Do stołówek dla biednych przychodzą także narkomani, ludzie z marginesu. Jak są głodni, nie będę sprawdzał, czy są wierzący. Kościół robi, co może: otwieramy ośrodki dla narkomanów, telefony zaufania itd. Mamy kłopoty finansowe, ale jeśli ktoś zaangażuje się w pełni, zawsze może pomóc drugiemu. Trzeba mniej mówić, ale czynami świadczyć o wartościach, jakie prezentujemy.

- Co należy zmienić w stosunku Kościoła w Polsce do młodych?

- Należy inwestować w duszpasterstwa młodzieży, i to materialnie. Oprócz świetlic, trzeba finansować formacyjne zjazdy, wycieczki, pielgrzymki. Bo jeżeli teraz uformujemy ludzi, którzy zobaczą, że Kościół na nich liczy, jako dorośli odwdzięczą się w czwórnasób. Priorytetem winno być nie budowanie kościołów, ale przekazywanie pieniędzy na duszpasterstwo młodzieży.

Ciągle żyjemy też mitem “masówek"; to pozostałość z okresu Prymasa Wyszyńskiego, gdy słuchały go wielkie rzesze. Dziś nie możemy zachwycać się tłumami. Oczywiście należy dziękować Bogu, że są pielgrzymki, że wierni odwiedzają sanktuaria, ale najważniejsza jest jednostka. Przyszłość Kościoła sprowadza się do tworzenia małych grup, które będą żyły według wyznawanych wartości. Nie mogą być to jednak wspólnoty tylko dorosłych, ale także dzieci i młodzieży. Szczególnie akademickie, bo w przeciwnym razie stracimy przyszłą inteligencję.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2003