Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Z tego porównania lepiej wychodzi dzieło Strawińskiego. Żeby się przekonać, wystarczy posłuchać kilku pierwszych taktów z kantyleny "Koncertu podwójnego", w których motoryczna siła fortepianu skontrastowana zostaje łagodną linią skrzypiec. Żadnej niepotrzebnej drastyczności w operowaniu dźwiękami, raczej delikatne traktowanie każdej frazy. Kantylena jest jednak dopiero przedsmakiem następnych części, czyli eklog. Tutaj najistotniejsze jest znakomicie utrzymane tempo, dynamika płynnie przechodzi w liryczny zestrój instrumentów. Łagodność przejść pomiędzy dialogującymi ze sobą częściami znajduje naturalną kulminację w ostatniej, "dytyrambicznej" części, w której żywioły energii, rozmarzenia i nastrojowych napięć, znajdują kulminację. Całość grana jest z pietyzmem i subtelnością, tak że kiedy wybrzmiewają ostatnie akordy, dźwięki nie dają się uciszyć i trwają w milknącym przedłużeniu.
Siła kontrastów dominuje również w "Suicie włoskiej". Szczególnie atrakcyjnie i szlachetnie w swojej nieokreślonej lekkości wybrzmiewa tarantella i - oczywiście - Minuetto zamykające dzieło, w którym zgodnie z gatunkową regułą spokojny początek rozsadzany jest przez kontrolowane szaleństwo finału. Wykonanie jest - chciałoby się powiedzieć - realizacją zamysłu samego Strawińskiego: z rygoru stosowanego języka muzycznego wyłania się nowa olśniewająca jakość.
Jako się rzekło, nieco ciszej wybrzmiewają utwory Bacha, co nie stanowi w tym przypadku zalety. Na przykład adagio z Sonaty g-moll pozostaje nieco głuche i grane bez tego rodzaju lirycznej ciężkości, której pragnęłoby się przy interpretacji arcydzieła. Wydaje się więc, że prezentacje wiecznej klasyki przyćmiły wykonanie klasyki wcześniejszej. Być może się mylę, wszak eklogi z dzieła Strawińskiego to muzyczne znaki tęsknoty za utraconym światem doskonałości, symbolizowanym przez dzieło Bacha. Tak czy inaczej, warto posłuchać i przekonać się, jak jest w istocie.